Ekspresja ujarzmiona

Pisząc te słowa mam za sobą kilkutygodniową intensywną pracę nad dwoma dziełami Andrzeja Czajkowskiego - cyklem dziesięciu “Inwencji" na fortepian op. 2 (1961-62) oraz “Trio Notturno" na fortepian, skrzypce i wiolonczelę op. 6 (1978).

11.01.2004

Czyta się kilka minut

Mimo ewolucji, której przez czas dzielący obie kompozycje uległa myśl twórcza Czajkowskiego, wyłania się z nich dzieło niezwykle jednorodne estetycznie. Pokrewnym jej typem ekspresji wydaje się Schönbergowski ekspresjonizm, ten nieujarzmiony jeszcze przez dodekafoniczną regułę - już atonalny, ale nie zatrzaskujący definitywnie drzwi za Romantyzmem. Równolegle myśl biegnie w stronę Prokofiewa, a zwłaszcza Bartóka.

Prokofiewowska kapryśność frazy oraz olśniewające bogactwo pomysłów melodyczno-harmonicznych i fakturalno-formalnych skontrowane arcyoszczędnym ich wysławianiem obok kapitalnych zabiegów w rytmiczno-sonorystycznym bartókowskim duchu - oto źródła niezwykłej muzyki Andrzeja Czajkowskiego.

Jego myślenie muzyczne było zdecydowanie polifoniczne. Jak każdy rasowy kompozytor nie omijał okazji, by dialogować, imitować, polemizować, stwarzać szansę dla kreatywnej rozmowy. Być może jego natura kompensowała tym sposobem trudną i skomplikowaną relację, jaką Czajkowski miał z otoczeniem. Ta muzyka ma dwa aspekty dopełniające się fascynująco. Ekstatyczną ekspresję treści wyostrza bezwzględna dyscyplina formy.

***

“Inwencje" ujęte są zwięzłym gestem. To miniatury, tworzące fascynująco przemyślany cykl, który stanowi jedność - ale jednak złożony z zamkniętych dramaturgicznie scenek o precyzyjnie zarysowanych konturach. Widzimy tu mnóstwo postaci sportretowanych mistrzowską kreską: Czajkowski bowiem wybornie czuł się w każdym uprawianym przez siebie “gatunku". Czy będzie to utrzymana w pogodnym, prokofiewowskim nastroju epicka relacja “Pierwszej", czy “egzotyczna" (dedykowana chińskiemu pianiście Fou Ts’ongowi) “Druga", czy głęboki, skupiony liryzm natchnionej “Piątej", czy rewelacyjna “kwartetowa" “Szósta" z kunsztownie polifonizującym triem, czy zdumiewająca dramatyzmem i maestrią fuga “Siódmej", czy wreszcie po bartókowsku pianistyczne “Trzecia" i “Czwarta".

Kolejne części cyklu stanowią niezwykłe continuum, mieniąc się najprzeróżniejszymi odcieniami ekspresji. Są one bardzo nasycone, skondensowane. Co pewien czas napięcie kulminuje (finały “Czwartej", “Szóstej", “Siódmej" i “Dziewiątej"). I oto zderzamy się z “Inwencją Dziesiątą" - perfekcyjnie statyczną, nieruchomą; jej akcja toczy się w całkowicie obcym pozostałym “Inwencjom" wymiarze. To zadziwiające postludium do głównej intrygi dramatu.

Najpierw bowiem obserwujemy pasjonujący spektakl w dziewięciu odsłonach, tworzących - mimo nierzadko drastycznie odmiennych charakterów - logiczny przebieg akcji. Potem, nagle, zatrzymujemy się na niedokończonej kwestii ostatniego taktu “Dziewiątej Inwencji", by, prowadzeni niezawodną ręką kompozytora, ze zdumieniem porzucić teatr i wyjść poza jego obręb.

“Dziesiąta Inwencja" to zdarzenie niejako zewnętrzne wobec fabuły teatralnego przedstawienia. To perspektywa martwej natury, która nadaje niesamowity kontekst memento zdarzeniom wcześniejszym. Widać tu bardzo charakterystyczną cechę Andrzeja Czajkowskiego: skłonność do wyjścia poza konwenans, etykietę, normę. Skłonność, którą wielu postrzega jako chęć szokowania, nie chcąc (nie mogąc?) dostrzec stojącej za nią konieczności dawania świadectwa prawdzie.

***

W “Trio Notturno" Czajkowski idzie jeszcze dalej w teatralizacji muzycznego języka. To wspaniały poemat w dwóch idealnie dopełniających się częściach. Ten zakrojony na wielką skalę fresk również nosi wyraźny ślad Schönberga i Bartóka. Ale także jazzu, którym Czajkowski fascynował się od chłopięcych lat. Gęstość partytury godna jest faktury dzieła symfonicznego. Wykonawca ma tu olbrzymie pole do popisu w... skrupulatnym egzekwowaniu detalicznych wskazówek autorskich. I znów, jak w “Inwencjach", ścierają się namiętność i pasja oraz obsesyjna precyzja zapisu, dbałość o każdy szczegół.

W “Triu" mniej jednak znamion postawy nonkonformistycznej. Może czterdziestotrzyletni Andrzej Czajkowski skłonny już był zaakceptować istnienie takiego właśnie, a nie innego świata (względem którego zawsze był “obok")? Może dojrzał światełko porozumienia w mrocznym tunelu ludzkiej pogardy dla wszelkich odchyleń od “krzywej statystycznej"? A może chciał już przestać walczyć o swoją prawdę i prawo do jej głoszenia? Może już ją znalazł i chciał tylko utrwalić? Także dla nas.

MACIEJ GRZYBOWSKI jest pianistą, absolwentem Akademii Muzycznej w Warszawie. Jako solista i kameralista występuje z najwybitniejszymi polskimi muzykami (m.in. Olgą Pasiecznik, Jadwigą Rappé, Andrzejem Bauerem, Jackiem Kaspszykiem, Jerzym Maksymiukiem, Wojciechem Michniewskim oraz Kwartetem Śląskim). Od 1992 roku jest członkiem zespołu NONSTROM, w latach 1996-2000 sprawował kierownictwo artystyczne cyklu koncertów muzyki współczesnej “Nonstrom prezentuje" w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej. Ma w dorobku wiele nagrań telewizyjnych i radiowych, ostatnio nagrał płytę z utworami Bacha, Berga, Mykietyna, Schönberga oraz Szymańskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2004