Dżihad za płotem

Erbil i Mosul dzieli 80 kilometrów. Dwa lata temu chrześcijanie schronili się przed prześladowaniami zaledwie godzinę drogi od islamistów.

06.06.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Marta Senk
/ Fot. Marta Senk

Stolica Południowego Kurdystanu stała się nowym domem dla setek chrześcijan uciekających przed obecnymi w Iraku dżihadystami. W 2014 r. porwania, egzekucje, gwałty i przymusowe konwersje na islam stały się codziennością dla osób wyznających religię inną niż bojownicy ISIS – dziś tzw. Państwa Islamskiego (IS).

– Pierwsza fala migracji rozpoczęła się po śmierci Saddama Husajna, gdy bojówki Al-Kaidy uprowadzały nasze dzieci – mówi Jusuf, który przez dwa tygodnie, każdego dnia, krążył między Mosulem a Erbilem, przenosząc swój dobytek do nowego domu. Celem sunnickiej organizacji byli obok chrześcijan także Kurdowie i jazydzi. – Pomimo płacenia haraczu bojownicy Al-Kaidy zabijali członków naszej diaspory – kontynuuje Jusuf. – Iracka policja nie była w stanie nas chronić, więc postanowiliśmy opuścić Mosul i przeprowadzić się do Ainkawy.

Północne przedmieścia Erbilu to jedna z najbardziej zielonych dzielnic stolic Kurdystanu.

Położona tam Ainkawa, do niedawna zamieszkiwana wyłącznie przez Asyryjczyków, stanowi enklawę dla bliskowschodnich chrześcijan. – To najlepiej strzeżona część tego miasta – przekonuje Sara i dodaje z uśmiechem: – Po Ainkawie krąży plotka, że sam papież zadzwonił do prezydenta Kurdyjskiego Rządu Regionalnego i nakazał mu opiekować się nami. Ale mimo podwyższonej ochrony, także i tutaj zdarzają się ataki terrorystyczne, jak choćby ten sprzed kilku miesięcy, gdy przed amerykańską ambasadą eksplodowały dwa samochody.

Gdy w 2014 r. Mosul został zajęty przez tzw. Państwo Islamskie, tysiące uchodźców skierowały się w stronę irackiego Kurdystanu. – ISIS wtargnął do wszystkich kościołów w mieście. Duchowni i zakonnice byli torturowani i zabijani, krzyże zostały zastąpione czarnymi flagami z Szahadą, a na portalach społecznościowych krążyły filmy ukazujące bezczeszczenie świątyń przez dżihadystów i ukrzyżowania chrześcijan – mówi jeden ze świadków wydarzeń w Mosulu, którego żona została uprowadzona przez bojowników ISIS i sprzedana na targu niewolnic w syryjskiej Rakkce. Melad wciąż stara się odnaleźć kobietę, której zdjęcia wiszą na niemal każdej ścianie w ciasnym mieszkaniu.

W czasie inwazji Mosulu podłogi domów i kościołów w Ainkawie zapełniły się śpiącymi ludźmi. Niektórzy z nich dotarli do Erbilu tylko dlatego, że przekupili któregoś z żołnierzy ISIS. – W Ainkawie byliśmy już bezpieczni – wspomina Isad. – Wiedzieliśmy, że wśród Kurdów nie grozi nam niebezpieczeństwo, bo to naród, który wspiera chrześcijan.

Po zapadnięciu zmierzchu ludzie zgromadzeni na placu przed jednym z chaldejskich kościołów odpalają świeczki i rozpoczynają szeptać modlitwę w języku neoaramejskim. Na powiewających flagach widnieją inskrypcje w alfabecie arabskim, a starsze kobiety, ubrane w tradycyjne kurdyjskie suknie, przekrzykują się podczas charakterystycznego dla Bliskiego Wschodu śpiewu. Wokół biegają rozbrykane dzieci, których nikt nie powstrzymuje. Jest ostatni dzień maja, chrześcijanie w Ainkawie obchodzą Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny.

– Tak, tak, Mosul jest rzut kamieniem stąd, a my celebrujemy chrześcijańskie święto – śmieje się 70-letnia Leilah. I dodaje: – Gdy prezydent Kurdystanu złożył wizytę w Watykanie, to był dla nas sygnał, że możemy bez obaw praktykować naszą wiarę.

W Erbilu chrześcijanie cieszą się sporym poważaniem ze strony Kurdów. W Ainkawie znajdują się kościoły asyryjski, syryjski kościół ortodoksyjny oraz kościół katolicki, chrześcijańska szkoła oraz uniwersytet, na którym chrześcijańscy wykładowcy i studenci stanowią większość.

– Od niedawna zauważamy napływ ludności muzułmańskiej do naszej dzielnicy. Kurdyjscy muzułmanie wolą mieszkać wśród chrześcijan, bo jak twierdzą, stanowimy grupę, która charakteryzuje się tolerancją i otwartością na inność – mówi Sara i zapala kolejną świeczkę przed figurą Najświętszej Maryi Panny. – Do naszego przedszkola uczęszczają także dzieci muzułmańskie, a ich rodzice doskonale znają program nauczania.

Wśród uczestniczek ceremonii jest 18-letnia Zeina, katoliczka, i jej babcia – muzułmanka. Obie kobiety pomagały przygotować ołtarz, na którym ustawiona jest figura Maryi. – Jestem muzułmanką, ale nic nie stoi na przeszkodzie, bym uczestniczyła w wydarzeniach, które jednoczą ludzi. Tym bardziej że za płotem mamy Państwo Islamskie – kończy 70-letnia kobieta w kwiecistej chuście. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2016