Dziesięciolecie i wnioski

Komentarze w dziesięciolecie podpisania konkordatu między III RP a Stolicą Apostolską były zwięzłe i bez wyjątku pozytywne: nie potwierdziły się obawy o dominację Kościoła w życiu państwowym, a gwarancje udzielone pracy Kościoła zaowocowały wielu dobrymi skutkami. Wszystko prawda. Warto jednak pamiętać o kilku jeszcze sprawach.

10.08.2003

Czyta się kilka minut

Po pierwsze, dlaczego konkordat ratyfikowano dopiero pięć lat po podpisaniu? Czy nie dlatego, że podpisywano go pośpiesznie, już po rozwiązaniu Sejmu i przed nowymi wyborami? Jakikolwiek by był nowy parlament i nowy rząd, został postawiony przed faktem dokonanym, jakby demonstracyjnie. Niczego już nie wolno było w podpisanym tekście nie tylko poprawić czy uściślić, ale nawet dyskutować. A prawnicy wskazywali na niedoróbki. Choćby na brak uściślenia, kto ma obowiązek - w myśl artykułu pierwszego - zgłosić ślub kościelny w urzędzie stanu cywilnego, by skutkowało to konsekwencjami cywilnoprawnymi. Dobrze, że długotrwała pauza pozwoliła na dopracowanie bodaj aneksów.

Wśród gwarancji danych wierzącym, że ich życie religijne nie napotka przeszkód, jedna z najważniejszych dotyczyła włączenia nauczania religii w system oświaty. Włączenie to jednak jest dalej jakby niepełne i niejasne. Zwalnia rodziców z jakiegokolwiek zaangażowania w wybór (co konkordat przewiduje, ale co w praktyce dokonuje się automatycznie), a równocześnie miejsce religii wśród przedmiotów szkolnych jest innej rangi niż pozostałych (stopień bez znaczenia dla średniej). Czy jest to rozwiązanie na pewno najlepsze i nie wymagające namysłu nad skutkami wychowawczymi - dzisiaj, po tylu latach?

Zaledwie naszkicowane są w konkordacie kwestie finansowe. Odsyła on do planowanej “specjalnej komisji" stworzonej przez obie strony. I nic się tu nie zmienia, gdy tymczasem sytuacja materialna społeczeństwa, a więc i Kościoła, ulega daleko idącym przeobrażeniom i rodzi nowe pytania, np. dotyczące podatków.

Wreszcie najważniejsza dla samych wierzących w Polsce sprawa zabezpieczenia misji Kościoła, a nie tylko jego struktur. Misja ta oparta została na uznanej  w umowie “zasadzie niezależności i autonomii obu stron" oraz zobowiązaniu “do pełnego poszanowania tej zasady (...) dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego". Tak więc nieustannie my, wierzący, mamy do rozstrzygania, w jakiej mierze problemy stające przed nami są autonomiczne, a w jakiej należą do naszej misji. Styk świeckości i wiary w naszej rzeczywistości społecznej, politycznej, państwowej nie przestaje być problemem numer jeden.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2003