Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw wiadomość dobra. Na ostatniej aukcji warszawskiego Rempexu (22 stycznia br.) nie udało się sprzedać obrazu Józefa Pankiewicza „Dama z wachlarzem”, zaginionego podczas wojny ze zbiorów warszawskiego Muzeum Narodowego. I to pomimo obniżenia ceny wyjściowej z 95 do 80 tys. zł. oraz zapewnień prowadzącego aukcję, że obecny posiadacz dzieła pozyskał prawne potwierdzenie własności.
Czyżby kolekcjonerzy, pamiętając o innych czynnikach, poczuli także moralny dyskomfort? Przed pięcioma miesiącami odbyła się przecież - właśnie w Rempexie - niesmaczna licytacja pastelu Wyspiańskiego, zidentyfikowanego także jako strata wojenna z magazynów warszawskiego MN (por. „TP” nr 37 z 15.09.02)?
A teraz wiadomość zła. Ministerstwo Kultury, nade wszystko zaś najbardziej zainteresowane sprawą warszawskie Muzeum Narodowe, wyciągnęło z tamtego doświadczenia wniosek najgorszy: zamilkło. Milczały także media, w tym wnikliwa zazwyczaj „Rzeczpospolita”. Być może chodziło im o to, by nie podsycać aukcyjnych emocji, które w sierpniu ubiegłego roku doprowadziły do absurdalnie wysokiego przebicia ceny pastelu Wyspiańskiego. Wycofał się wtedy z aukcji sponsor zdobyty przez ministra kultury, który miał nabyć dzieło dla warszawskiego muzeum.
Jednak milczenie w tej sprawie legitymizuje naganną praktykę, którą Rempex bez zażenowania kontynuuje. Już słyszę opinię, że obowiązujące przepisy prawne o „nabyciu w dobrej wierze” i „o przedawnieniu” chronią interesy obecnego właściciela kosztem tego rzeczywistego, który został niegdyś okradziony. Mówi się, że bez zmiany tych przepisów nic zrobić się nie da.
Jednak można zrobić niemało. Tyle że należałoby w tym celu zacząć od siebie. Trzeba uporządkować i wyprowadzić z szarej strefy - rozpowszechnioną wśród muzealników i sięgającą niekiedy nawet stanowisk dyrektorskich - praktykę sporządzania przez nich ekspertyz na zamówienia domów aukcyjnych i antykwariatów. Jest to bowiem sprzeczne z obowiązującą Ustawą o muzeach z 1996 r. oraz z Kodeksem Międzynarodowego Stowarzyszenia Muzeów ICOM.
Nie twierdzę że powinno się stanowczo zakazać muzealnikom sporządzania tego typu zewnętrznych ekspertyz. Po pierwsze, długo jeszcze nie będzie w Polsce niezależnych fachowców - z wyjątkiem emerytowanych muzealników - którzy byliby do tego merytorycznie przygotowani. Obok wiedzy teoretycznej niezbędna jest tu bowiem praktyka codziennego obcowania z dziełami, a także kopiami, replikami i fałszerstwami. Po drugie, uposażenia w muzeach są tak niskie, że możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy w oparciu o zawodowe kwalifikacje nie powinna być naganna. Ważne jest jednak, by było to działanie w pełni legalne i przejrzyste, zaś jakość i uczciwość ekspertyz - gwarantowane.
Zaden dom aukcyjny w kraju nie obejdzie się bez ekspertów muzealnych. Widać to świetnie na przykładzie Rempexu. Na jego aukcjach, podczas których licytowano dzieła utracone przez warszawskie Muzeum Narodowe, wystawiano do sprzedaży inne obiekty - opatrzone ekspertyzami kustoszy tego muzeum. Nikogo to nie dziwi, nikogo nie oburza. Tymczasem, gdyby owi kustosze podjęli decyzję o bojkotowaniu Rempexu i nie pisali dla niego ekspertyz, więcej - namówili do tego kolegów z innych muzeów, zostałby on zmuszony do zrewidowania swojej polityki.
Szczególna odpowiedzialność spoczywa tu na dyrekcji warszawskiego Muzeum Narodowego. I to nie tylko z racji dobrze pojętego interesu własnej placówki, ale także ze względu na odpowiedzialność wobec całego środowiska muzealnego w kraju. Dyrektor warszawskiego muzeum jest bowiem przewodniczącym Rady ds. Muzeów przy Ministrze Kultury oraz wiceprzewodniczącym Polskiej Sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Muzeów ICOM, zaś wicedyrektor - przewodniczącym Polskiej Sekcji ICOM.
W oczekiwaniu na ich skuteczne, długofalowe działania pozostaje przynajmniej mieć nadzieję, że postarali się już o to, by w ramach sprzedaży poaukcyjnej niedoszły sponsor pastelu Wyspiańskiego zakupił dla ich muzeum „Damę z wachlarzem”. Tym bardziej, że za obraz Pankiewicza zapłaci mniej, niż gotów był zapłacić w przypadku pastelu Wyspiańskiego. A dzieło to jest bez wątpienia obiektem klasy muzealnej.
NAWOJKA CIEŚLIŃSKA, historyk i krytyk sztuki, kurator wystaw, w latach 1991-1995 radca ambasady RP w Kolonii i dyrektor Instytutu Polskiego w Dusseldorfie, 1996-1997 dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi,