Coś na ścianę. Ile warty jest polski rynek sztuki

W rankingach najdroższych dzieł sztuki znajdziemy odpowiedź na naszą tęsknotę, dumę i dylematy tożsamości. Królują tu Malczewscy, Matejkowie i Siemiradzcy, w towarzystwie orszaku konnego w stepowym pejzażu. Ale nie tylko.

08.01.2023

Czyta się kilka minut

Obraz „Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego w domu aukcyjnym DESA Unicum. Warszawa, 29 listopada 2022 r. / WOJCIECH OLKUŚNIK / EAST NEWS / WOJCIECH OLKUŚNIK / EAST NEWS
Obraz „Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego w domu aukcyjnym DESA Unicum. Warszawa, 29 listopada 2022 r. / WOJCIECH OLKUŚNIK / EAST NEWS / WOJCIECH OLKUŚNIK / EAST NEWS

Polski rynek sztuki miewał już swoje spektakularne momenty, jednak zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem okrzyknięto warunkową sprzedaż obrazu Jacka Malczewskiego za 20,4 mln złotych. To najdrożej wylicytowane dzieło sztuki w Polsce.

Rzeczywistość

Dzieło Malczewskiego zostało sprzedane warunkowo – jego nowy właściciel lub właścicielka uzyska prawa do jego posiadania dopiero po rozstrzygnięciu, czy obraz trafił na aukcję w pełni legalnie. Proste: wywożenie za granicę obiektów uważanych za dziedzictwo narodowe jest nielegalne. Obraz Malczewskiego mógł zostać przetransportowany do Niemiec w latach 50. To dlatego 8 grudnia 2022 r. na aukcji „Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie” w DESA Unicum pojawili się nie tylko pasjonaci sztuki i kolekcjonerzy. Obecna była także prokuratura i pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Można było wylicytować prace Stanisława Wyspiańskiego, Olgi Boznańskiej, Tadeusza Makowskiego czy Eugeniusza Zaka, ale to „Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego uruchomiła lawinę zgłoszeń. Obraz intrygował zapewne kolorem, detalem i złożoną sceną, pełną symbolicznych postaci. Malarz odwzorował na nim m.in. szopkę bożonarodzeniową, starego, posiwiałego Stańczyka, anioły, postaci z powstań wyzwoleńczych oraz swój autoportret. Praca powstała w 1908 r., zobaczyć ją było można w 1926 r. w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie, następnie trafiła w ręce prywatne. I tak było do czasu, gdy wnuk właścicieli zdecydował się na sprzedaż. Teraz o prawo do posiadania dzieła walczą przedstawiciele państwa i prywatni nabywcy. Jeśli śledztwo nie wykryje nieprawidłowości, „Rzeczywistość” stanie się najdrożej sprzedanym (a nie tylko wylicytowanym) dziełem sztuki w Polsce.

To tylko jeden ze spektakularnych wyników na ostatnich polskich aukcjach. Cztery dni po tym sensacyjnym wydarzeniu kolejny obraz sprzedano za 15 mln 120 tys. złotych. Cena wywoławcza za pracę Jana Matejki z 1883 r., zatytułowaną „Portret córki Heleny z krogulcem”, wynosiła 6 mln. Obraz trafił do rąk prywatnych. Aukcja Polswiss Art z 13 grudnia była niezwykłym wydarzeniem także pod względem obrotów, największą aukcją po 1989 r. Sprzedano prace za prawie 47 mln złotych.

O rekordowych obrotach informowała również DESA Unicum, najpierw, gdy aukcje dzieł z kolekcji Grażyny Kulczyk przekroczyły pułap ponad 37 mln złotych, oraz po zakończeniu aukcji z 8 grudnia (gdy sprzedał się warunkowo Malczewski). Jej łączny obrót wyniósł 44 mln. O najdrożej sprzedanym dziele sztuki słyszeliśmy też wiosną 2022 r. – na aukcji 17 marca „Portret damy” Rubensa osiągnął cenę 14,4 mln złotych.

Tym samym (po wyjaśnieniach śledztwa) w 2022 r. na czele rankingu najdrożej sprzedanych dzieł sztuki w Polsce znajdują się kolejno: Malczewski, Matejko i Rubens.

Galop w oleju

W polskich rankingach najdroższych dzieł sztuki znajdziemy odpowiedź na naszą tęsknotę, dumę i dylematy tożsamości. Niezmiennie królują tu Malczewscy, Matejkowie i Siemiradzcy, w towarzystwie orszaku konnego w stepowym pejzażu.

Zespół T.Love śpiewał „Gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje” i choć tekst ten w założeniu dotyczył Warszawy, odnieść go można do mapy polskich gustów XX wieku. Grabiono dzieła sztuki, potem ideologia demoludów likwidowała estetyczne wzorce. Pozostała pustka. Białe kwadraty i prostokąty w ramie z kurzu na poszarzałej ścianie z gwoździem.

W 1991 r. pada rekordowa wówczas kwota za dzieło polskiego artysty. Jest to praca Tadeusza Makowskiego „Grupa dzieci z koszem owoców”, sprzedana za 1 mld 20 mln starych złotych. Jeszcze przed denominacją praca „Maskarada” tego samego malarza pobije kolejny aukcyjny rekord, uzyskując w 1994 r. cenę 1,45 mld złotych.

Początek lat 90. przynosi spektakularny boom na kolekcjonowanie, tworzą się nowe prywatne galerie i domy aukcyjne, a kupujący poszukują malarstwa narodowo-obyczajowego. Panuje moda na „galop w oleju”, znawcy mówią o „hossie na Kossaków” – znaczny procent sprzedawanych prac przedstawia konie, a w pierwszych pięciu latach deregulacji sprzedaje się ponad 170 prac sygnowanych tym nazwiskiem.

Co zbierają nowi, demokratyczni Polacy? Poszukiwane są wątki patriotyczne, krajobrazowe, a także znani, podręcznikowi artyści, czyli Jacek Malczewski, Wlastimil Hofman, Stanisław Wyspiański, Alfred Wierusz-Kowalski, Józef Brandt. Przytoczone na początku ceny prac Makowskiego są więc wyjątkiem i zdają się nie potwierdzać trendu.

Na tym specyficznym rynku spotkać można marszandów, kolekcjonerów, antykwariuszy, ale także słynną spółkę Art-B, której siła nabywcza mocno wpływa na wzrost cen dzieł sztuki. Sytuacja zdaje się stabilizować w połowie lat 90. – właśnie wtedy pada kolejny ze wspomnianych rekordów, a stary miliard polskich złotych przestaje być sensacyjną, mityczną granicą, osiąganą przez nieliczne dzieła. Ale to dopiero początek. Te same nazwiska widzimy na aukcjach kilka lat później, gdy posługujemy się już dzisiejszą, znaną nam dobrze złotówką. Spekulacje na rynku, choć dalej toczą się w tle, są coraz szczelniej otaczane przepisami prawnymi, które – jak wiemy choćby z historii warunkowo sprzedanej „Rzeczywistości” Malczewskiego – regulują początkowo swobodny handel dziełami sztuki.

Na początku XXI wieku nadal triumfują sentymentalne, historyczne upodobania. Świetnie radzą sobie prace z okresu Młodej Polski, polscy malarze tworzący w Monachium czy też z École de Paris. W 2000 r. „Żebrzący rozbitek” Henryka Siemiradzkiego zostaje sprzedany za 2,1 mln złotych, w roku 2001 za „Próbę czwórki” Józefa Chełmońskiego nabywca płaci 1,2 mln złotych. Kolejny rekord pada dopiero w 2013 r. – to 2 mln 6 tys. za „Polskiego Hektora” Jacka Malczewskiego.

Szczególnie Malczewski jest powszechnie uznaną „bezpieczną opcją inwestycyjną”. Jego nazwisko nie schodzi z nagłówków branżowych gazet.

Magia ciemna i jasna

Rynek sztuki ma jednak kilka osobnych tropów, nietkniętych końskim kopytem. Zna modę na magiczny surrealizm i op-art wielkiego formatu. Ciemne, upiorne prace Zdzisława Beksińskiego oczarowywały nabywców. Wychudzona „Postać” trafia pod młotek za 1,92 mln złotych. Steampunkowa brygada na obrazie pozostawionym bez tytułu odnosi aukcyjny sukces, sprzedając się za 1,15 mln.

To jednak jedyne prace przekraczające milion. Chociaż posiadacze dzieł Beksińskiego nadal mogliby kupić mieszkanie za jeden jego obraz, ich ceny zdają się obecnie w stagnacji. Za to całkiem dobrze radzi sobie wesoły krajobraz surrealizmu, piękny sen, ujęty w pracach Jacka Yerki. Mamy do czynienia z mniej kultowym artystą, współcześnie tworzącym i żyjącym w Warszawie. Igra on z widownią przedstawiając nadzwyczajne krainy, zielone, tajemnicze i przystępne cenowo. Można do nich dolecieć już za około 200 tys. złotych.

Majestatyczne sny i fantazje tworzą także Rafał Olbiński i Tomasz „Senti” Sętowski, malarz fabryki snów. Prace pierwszego przypominają bajkową zagadkę, w której widz musi dostrzec granicę między złudzeniem a rzeczywistością. Sętowski również gra, ale z dużo większą dozą mistyki. Nagromadzenie symboli i arkanów astrologii w tych obrazach przypomina legendę, której zakończenie odbiorca musi dopisać sam.

Ten nurt, zwany „realizmem magicznym”, plasuje się na aukcjach całkiem dobrze. Choć nie osiąga spektakularnych wyników młotkowych (nadal jest to około 50-200 tys. złotych), to opiera się na obrazach żyjących i tworzących artystów. Dorobek każdego z nich sięga około stu prac będących w obiegu aukcyjnym. Dlaczego ludzie kupują malowane bajki? Eskapizm? Diagnoza zjawiska jest poza tematem tego tekstu, podkreślmy jednak, że ono występuje.

Twórczość Wojciecha Fangora tworzy trend osobny. To artysta spektakularny, prekursor sztuki przestrzennej oraz jedyny Polak, któremu Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, czyli mekka sztuki współczesnej, poświęciło indywidualną wystawę. Od lat 70. Fangor tworzył sztukę iluzoryczną, która w przeciwieństwie do magicznego realizmu nie przedstawia nic. Złudzenie powstaje bowiem na granicy kształtów i barw. Ogromne, falujące figury o rozproszonych kolorach działają hipnotycznie. Bez słów czy przedstawień konkretnych rzeczy wciągają odbiorcę. W roku 2018 praca „M39” Fangora osiągnęła cenę 4,7 mln złotych i przez dwa lata była najdrożej sprzedanym polskim dziełem sztuki. Aż do roku 2020, w którym to miano uzyskało… „M22”, inna praca Fangora, sprzedana za ponad 7,3 mln złotych podczas aukcji „Sztuka współczesna. Op-art i Abstrakcja Geometryczna” w DESA Unicum.

Pandemia i rekordy

Oba te rekordy odbijają się w ogólnopolskich mediach szerokim echem, a o rodzimym malarstwie współczesnym zaczyna być głośno. Nie tylko z powodu sensacyjnych cen. Grudzień 2020 r., w którym wylicytowana została wspomniana praca, to przecież środek pandemii. Galerie, muzea, domy kultury są zamknięte, wiele osób musi się przebranżowić, tylko niektórym nie towarzyszy strach o to, co będzie jutro.

Są jednak branże i sektory, które przeżywają oblężenie. Czy to z głodu piękna, czy może ze względu na potrzebę urozmaicenia domowej izolatki, oblężenie przeżywa polski rynek sztuki. Obroty na nim zwiększają się o 30 proc. przynosząc łącznie 634 mln złotych. To dane zebrane przez portal Artinfo.pl który monitoruje wydarzenia na polskim rynku aukcyjnym.

– Można wręcz powiedzieć, że nastała pewna moda na posiadanie dzieł sztuki. Co ciekawe, pandemia była akceleratorem wszystkich tych procesów, które obserwowaliśmy. Nasze zamknięcie, ale też poszukiwanie alternatywnych inwestycji spowodowały, że dzieła sztuki stały się ciekawą propozycją zakupową, jak i emocjonalną – mówi prezes portalu Artinfo.pl Rafał Kamecki. W roku 2020 odbyło się 467 aukcji. Rok później już 578. Dla porównania, w roku 2000 było ich 55. Ogromny wpływ na to zjawisko ma przeniesienie się kultury do sieci. W dobie pandemii w internecie zobaczyć możemy spektakle, wystawy, zapłacić za wykład online, a także – w końcu – licytować artystyczne prace online.

Ścieżka prowadząca do cyfryzacji tego rynku nie była łatwa, nie da się mówić o niej nie wspominając o Artinfo.pl, gdzie wszelkie aukcje, rekordy i trendy publikowane są w corocznych raportach. Sławny jest także ranking TOP 1000, czyli zestawienie najdrożej sprzedanych dzieł sztuki w Polsce. Tylko w 2021 r. ranking wzbogacił się o 318 nowych pozycji, deklasując poprzednie dzieła, natomiast rok 2020 przyniósł ponad 200 rekordowych prac.

W ciągu dwóch lat pandemii lista najdroższych dzieł sztuki zmienia się w ponad połowie. DESA Unicum odnotowuje aż 40 transakcji przekraczających milion złotych, oznacza to wzrost o 67 proc. w porównaniu do czasów sprzed koronawirusa. Obraz Andrzeja Wróblewskiego „Dwie mężatki” idzie za 13,4 mln złotych, na chwilę stając się najdrożej sprzedanym dziełem sztuki w Polsce. Zaledwie kilka dni później pada nowy rekord – instalacja „Bambini” Magdaleny Abakanowicz zostaje wylicytowana za 13,6 mln.

– Transakcji milionowych czy też aukcji z obrotem powyżej miliona jest w ciągu roku około stu, pozostałe to aukcje sztuki aktualnej, aukcje tematyczne, np. broni, plakatu, grafiki… Okazji do nabycia znacznie tańszych dzieł sztuki jest wiele. Na aukcji sztuki młodej ceny wywoławcze zaczynają się od 500 złotych. Skoro za około 800, 900 czy 1500 złotych możemy mieć ciekawe dzieło młodego rokującego artysty, to nabywcą zostać może praktycznie każdy – mówi Rafał Kamecki.

Potrzebę prywatnego obcowania ze sztuką trzeba jednak w sobie posiadać lub ją wykształcić. Dochodzi tu jeden ważny czynnik, który przy stereotypowym inwestowaniu prawie nie występuje. Chodzi o estetykę – akcje czy obligacje nie muszą się nam podobać, a w przypadku dzieła sztuki? Cóż, eksperci mówią, że powinno nas co najmniej intrygować. Sam segment rynku sztuki w Polsce jest na pewno rozwojowy, a prognozowane przychody mają na przestrzeni najbliższych lat wzrastać o około 17 proc.

Jeśli w naszym finansowym zasięgu nie znajdują się Malczewski, Matejko czy Wyspiański, pocieszającą informacją będą prognozy dotyczące bardziej współczesnych malarzy. Wedle wyliczeń domu aukcyjnego DESA Unicum sztuka współczesna w 2021 r. odnotowała wzrost cenowy na poziomie ponad 60 proc., przy czym sztuka dawna, powstała przed I wojną światową, zyskała jedynie 6 proc. na wartości.

Na takie podsumowanie ubiegłego roku musimy jeszcze chwilę poczekać, ale jedno jest pewne. Inwestycje rosną, podobnie jak ceny pojawiających się na aukcjach prac. Jak jednak pokazują trendy w poszczególnych kierunkach sztuki, nie wystarczy kupić – trzeba jeszcze wiedzieć, kiedy sprzedać. Chyba że kolekcja to kolekcja, a nie inwestycja. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka politologii i studentka filozofii. Z zamiłowania "koniara" i fanka dobrej rockowej muzyki. Naukowo zajmuje się poststrukturalizmem. Spiritus movens Copernicus Festival.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Coś na ścianę