Dwaj celebryci?

Tadeusz Kantor to klasyk XX wieku. Piotr Uklański należy do najgłośniejszych artystów młodego pokolenia. Poznańska Art Stations Foundation zestawiając ich prace chce przekonać, że obu łączy coś więcej niż tylko nazwisko Grażyny Kulczyk, z której zbiorów pochodzi większość obiektów wystawionych w Starym Browarze.

27.12.2010

Czyta się kilka minut

Praca Piotra Uklańskiego „Untitled (The Year We Made Contact)”, Art Stations Foundation – Stary Browar, Poznań 2010 r. / fot. z archiwum Art Stations Foundation /
Praca Piotra Uklańskiego „Untitled (The Year We Made Contact)”, Art Stations Foundation – Stary Browar, Poznań 2010 r. / fot. z archiwum Art Stations Foundation /

"Untitled (The Year We Made Contact)" Piotra Uklańskiego to znacznych rozmiarów instalacja, której głównym elementem jest wielki gobelin wykonany z jutowego i konopnego sznurka. Wszystko zostało utrzymane w naturalnym kolorze materiału. Jedyny barwny element wśród rozmaitych odcieni brązu to wielkie, czerwone koło pokryte mięsistą, bujną materią.

Tytuł dzieła przywołuje powstały niemal trzy dekady temu film science fiction Petera ­Hyamsa. Nakręcił on opowieść o przyszłości, czyli o... 2010 r., będący kontynuacją legendarnej "Odysei kosmicznej" Stanleya Kubricka. Jest tu zresztą więcej odniesień do futurologiczno--kosmicznej problematyki, ale też "The Year..." nawiązuje do tradycji polskiej tkaniny artystycznej lat 60., do dzieł Magdaleny Abakanowicz i całej grupy trochę dziś zapomnianych twórców tego czasu.

Flirt z przeszłością

Praca Uklańskiego jest demonstracyjnie oldskulowa. Nie po raz pierwszy zresztą artysta sięga po wzory z przeszłości. W 1999 r. wykonał przy wejściu do warszawskiego Domu Towarowego Smyk mozaikę z potłuczonej ceramiki, która wprost nawiązywała do PRL-owskiej estetyki. W 2008 r. na głośnej wystawie "Biało-Czerwona" w nowojorskiej Gagosian Gallery pokazał cykl obrazów bliski poszukiwaniom malarstwa materii lat 50. (czerwony akcent w "The Year..." również nawiązuje do tych czasów).

Artysta chętnie flirtuje zarówno z tradycją filmu, kulturą masową, jak i sztuką II połowy XX wieku. Sięga dość bezceremonialnie po elementy z przeszłości. Sam jednak ucieka od jakichkolwiek deklaracji, więcej: od podkreślania, że proponuje jedynie "puste" formy, które dopiero widzowie zapełniają dowolnymi znaczeniami. Inaczej niż w przypadku wcześniejszych prac, w tym głośnych "Nazistów", są one pozbawione wszelkich silniejszych, bardziej jednoznacznych konotacji.

Ale dlaczego "The Year..." zestawiono z pracami Tadeusza Kantora? W dziele Uklańskiego upatruje się nawiązań do estetyki dawnej scenografii teatralnej, w tym do realizacji krakowskiego artysty (a także Józefa Szajny). Można jednak odnieść wrażenie, że to pretekst, by pokazać Kantora, artystę na trwałe wpisanego w polską historię sztuki, ale którego twórczość - niestety - powoli staje się muzealnym eksponatem. Od dawna brak jakichś nowych interpretacji, dyskusji o jego dorobku, jakby już wszystko zostało o nim powiedziane. Wstawiono go na piedestał i natychmiast o nim zapomniano. Chwilami można odnieść wrażenie, że nie ma jednego Kantora, lecz dwaj różni artyści. Dla jednych jest on wybitnym twórcą teatralnym, dla innych zręcznym nowatorem, przenoszącym na nasz grunt rozmaite nowinki, od informelu po happening i konceptualne poszukiwania.

Kantor narrator

W Poznaniu pokazano mały, ale dość kompletny i unikający podziałów na teatr i sztuki wizualne przegląd artysty. Są tu świetne obrazy taszystowskie z 1959 r., jeden z ambalaży, w których wykorzystywał gotowe przedmioty, jego trochę ironiczne prace z cyklu "Wszystko wisi na włosku", wykonane z niezagruntowanego płótna. W Poznaniu znalazły się także fragmenty scenografii z jego spektakli, wypożyczone z krakowskiej Cricoteki, oraz późne płótna z motywami zaczerpniętymi z Velázqueza i Goi.

W różnorodnym pokazie wydobyto dobrze Kantorowskie przywiązanie do zgrzebnych, oszczędnych materiałów, łączone z wybujałością form. Potrafił on sięgać po zwykłe przedmioty, czasami - jak o nich pisał - upadłe jak najniżej, biedne, często nawet nikczemne. Nobilitował je, umieszczał w samym centrum swych prac, jak słynną deskę, o której po latach tak wnikliwie pisał prof. Mieczysław Porębski. A jednocześnie nie bał się narracji, nie tylko w swej twórczości teatralnej.

Od opowiadania nie ucieka też Uklański, tyle że z całą premedytacją sięga po klisze, zbitki, wytarte, wyprane już ze swych znaczeń. Jego domeną nie jest jednak teatr, lecz bliższy współczesności film (nakręcił przecież "Summer Love", western z udziałem m.in. Katarzyny Figury, Bogusława Lindy i - w roli trupa - Vala Kilmera).

Twarz i marka

Wystawie towarzyszy pokaz filmów. Wśród nich jest znany dokument autorstwa Andrzeja Sapiji o twórcy Cricot 2. Świetnie udało się w nim uchwycić to, w jaki sposób Kantor kreuje własny wizerunek. Widzimy go pokrzykującego na widzów, niepokornego, drażliwego i pilnującego, by jego publiczny obraz był stale pod kontrolą. Za tymi pełnymi emocji wystąpieniami stał świadomy wybór.

Być może Uklański jest pilnym kontynuatorem autora "Umarłej klasy". Równie sprawnie buduje swój image. Nieprzypadkowo znalazł się obok Tracey Emin, Jeffa Koonsa, Takashiego Murakami i Andy’ego Warhola na głośnej wystawie "Pop Life: Art in a Material World", pokazywanej nie tak dawno w londyńskiej Tate Gallery. Wszyscy oni dostrzegli, że wizerunek jest jednym z najważniejszych narzędzi, którymi dysponuje artysta.

W obecnych czasach przewagi medialnego przekazu jest on szczególnie cenny. Twórca zlewa się ze swoim dziełem. Sztuka połączyła się z życiem; lecz nie są to już utopijne próby rozmaitych przedstawicieli awangardy i rozmaitych XX-wiecznych kontestatorów próbujących wyjść poza granice wyznaczane przez tradycję i instytucje "świata artystycznego". Dziś zasady wyznacza przemysł kulturowy, czerpiący pełnymi garściami z dorobku specjalistów od marketingu i PR. Dobrze on wie, że pożądanie wzbudzają dzieła firmowane przez określone nazwiska. Artysta stał się marką. Kantor dobrze przeczuł znaczenie, jakie ma dla odbiorcy osoba twórcy. To ona roztacza aurę niezwykłości. Był celebrytą na miarę ówczesnych czasów.

Tadeusz Kantor, Piotr Uklański, "The Year We Made Contact", Poznań, Art Stations Foundation - Stary Browar, kurator Paulina Kolczyńska, wystawa czynna do 21 stycznia 2011 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2011