Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dowodem na to od strony merytorycznej jest ostatni list o zagrożeniu rodziny przez tzw. ideologię gender.
Nie mniejszym problemem jest uleganie pokusie, o której mówił ostatnio papież Franciszek: „by łączyć głoszenie Ewangelii z inkwizytorskimi kijami i potępieniem”.
Wreszcie największy, jak sądzę, brak. Brak nie tyle realnych kwestii społecznych, co duchowej, ewangelicznej wizji: zbyt rzadko można usłyszeć hierarchę (nie mówiąc już o liście episkopatu) wprowadzającego w głębię chrześcijańskiej duchowości!
Tak, jest to sytuacja trudna i bolesna. Lecz pamiętajmy, że to nie biskupi są ojcami naszej wiary – lecz Jeden, Ten w Niebie; że mistrzem i nauczycielem jest Chrystus (por. Mt 23, 8-10); że to zanurzenie w Jednego Ducha czyni z nas Kościół (por. 1 Kor 12), a Duch przychodzi z pomocą naszej słabości (por. Rz 8, 26) – wzbudzając w nas Swoją modlitwę.
Gdy zaś chodzi o myślenie i działanie, warto się zainspirować fragmentem adhortacji papieża Franciszka, w której napisane jest, iż biskup wcale nie zawsze musi iść na czele wspólnoty i ją prowadzić, że czasami to on powinien podążać z tyłu, za ludźmi, gdyż „sama owczarnia posiada swój węch, aby rozpoznać nowe drogi”.
Inspirując się tym tekstem, warto też pamiętać, że Franciszek niczego nowego w tej kwestii nie wymyślił – przypomniał tylko znaną od początku chrześcijaństwa prawdę, że wszyscy chrześcijanie zostali napełnieni Duchem Świętym, który ich prowadzi (por. Rz 8, 14-17) i poucza o wszystkim (por. 1 J 4, 20. 27).
Prawdziwa miłość, rozlana w sercu każdej i każdego przez Ducha, usuwa lęk (por. Rz 5, 5; 1 J 4, 18). Nie lękajmy się myśleć i działać samodzielnie. Nie bójmy się brać w swoje ręce kształtu Kościoła i losów Ewangelii w świecie.