Dla wszystkich albo dla nikogo

Daleki jestem od tak ironicznego formułowania opinii na temat invocatio Dei, jak zrobili to wspomniani w tekście „Chirac: preambuła bez Boga” („TP” nr 6/2003), „Zieloni”. Jednak jako przyszły, jeśli okoliczności dopiszą, obywatel UE pozytywnie oceniam przesłanki skłaniające Konwent ku laickiej wersji preambuły w konstytucji europejskiej. Myślę, że dla wielu Europejczyków laicyzacja życia publicznego jest czymś naturalnym, a wprowadzanie wątków religijnych do ważnych dokumentów rozszerzającej się i zyskującej na znaczeniu Unii nie rokuje dobrze, choćby w sprawach tolerancji na jej obszarze. Nie jest też kwestią bezsporną.

Wprowadzenie jakiegokolwiek, oprócz gwarancji wolności wyznania, religijnego elementu do konstytucji europejskiej jest wkraczaniem w indywidualną, duchową sferę osobowości, którą każdy wolny człowiek wolałby zagospodarować wedle własnych upodobań. Jest to też faworyzowanie osób wierzących w Boga oraz dyskryminowanie tych obywateli wspólnoty, których jakiekolwiek sugestie o poddaniu się woli Stwórcy mogą urazić. Nie należy dopuszczać do tego, by wolni mieszkańcy Europy mieli wrażenie wewnętrznego rozdarcia w zetknięciu z nową konstytucją, której tylko część będą w stanie zaakceptować. Invocatio Dei byłoby tym fragmentem ustawy zasadniczej, który wprowadzono by z myślą o coraz węższej, szczególnie w społeczeństwach zachodnich, grupie ludzi skupionych w rozmaitych oficjalnie funkcjonujących europejskich Kościołach.

Być może w czasach przeświadczenia o ubożeniu obyczajowości i usilnej walki o zachowanie tradycji, nie bez znaczenia byłoby choć symboliczne zaznaczenie w tak ważnym dokumencie, jakim jest konstytucja, akcentów chrześcijańskiego dziedzictwa kontynentu. Powinniśmy mieć jednak świadomość zmienności kanonu, nazywanego tradycją. Narzucając komuś, w taki czy inny sposób, określoną religię, a śmiem twierdzić, że tak bywa, nie tylko osiągamy efekt przeciwny do zamierzonego, gdyż rzeczy narzuconych nie kocha się tak jak zdobytych samemu, ale i nie pozwalamy tworzyć się tradycji w sposób zrównoważony, udając, iż jest ona tworem statycznym i będzie istnieć zawsze w formie, z jaką tylko część obywateli Europy jest oswojona. W trakcie formułowania preambuły, Konwent powinien, co wydaje się niemożliwym, określić bogactwo duchowych aspektów życia wszystkich bez wyjątku obywateli Europy albo oddać cesarzowi, co cesarskie i stworzyć ustawę zasadniczą w duchu laickim. Od preambuły do ostatniego paragrafu.

ADAM STERNIK (Olsztynek, woj. warmińsko-mazurskie)

Patrz też: Nikolaus Lobkowicz „Coś więcej niż bezwłosa małpa” („TP” nr 50/2002) oraz kronika „Kościół w świecie”, „TP” nr 7/2003.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 9/2003