Dla wolnych ludzi Królestwa

Zwana konstytucją wolności, otoczona jest legendą.

14.06.2015

Czyta się kilka minut

Królewskie potwierdzenie Magna Charta z roku 1297. / Fot. National Archives Washington D.C. / DOMENA PUBLICZNA
Królewskie potwierdzenie Magna Charta z roku 1297. / Fot. National Archives Washington D.C. / DOMENA PUBLICZNA

800 lat temu król Anglii podpisał dokument Magna Charta Libertatum – uznawany za prawny fundament świata anglosaskiego. 

W społeczeństwach świata anglosaskiego cieszy się niepospolitą estymą. Australijczycy, Brytyjczycy, Kanadyjczycy i mieszkańcy Nowej Zelandii traktują ją jako filar tradycji konstytucyjnej swych państw. Jest dla nich powodem do dumy, bo symbolizuje i ucieleśnia wolność. Ta zaś, połączona we właściwej proporcji z pierwiastkiem autorytetu, uchodzi za ostateczny sekret sztuki rządzenia życiem publicznym w państwie demokratycznym.
Kompromis spod Windsoru
Kształtowana przez wieki legenda Wielkiej Karty Wolności początek swój bierze od wydarzeń, które rozegrały się 800 lat temu – 15 czerwca 1215 r. – na polach Runnymede koło Windsoru. Tam podpisano i zaprzysiężono tenże dokument. W jego ostatnich wersach czytamy: „Dano ręką naszą na polu zwanym Runnymede pomiędzy Windsorem a Staines, dnia piętnastego czerwca, siedemnastego roku panowania naszego”.
W ten sposób zażegnano konflikt, do jakiego doszło wówczas w Królestwie Anglii. Jego stronami byli król Jan bez Ziemi z francuskiej dynastii Plantagenetów (panujący w Anglii w latach 1199–1216) oraz przeciwstawiający się monarsze baronowie, wspierani przez drobniejsze rycerstwo i mieszczan Londynu.
Dramaturgia antagonizmu narastała stopniowo. Rezerwa wobec monarchy pogłębiała się w miarę, jak król usiłował wzorem francuskim ustanowić w Anglii władzę absolutną – coraz bardziej zuchwale łamiąc dawne prawa, zwyczaje i swobody poddanych. Początkowa niechęć, wywołana nakładaniem nadmiernie uciążliwych podatków, przerodziła się w otwartą wrogość, gdy królewscy urzędnicy zaczęli wymuszać nienależne świadczenia.
Sytuację króla utrudniała złożona sytuacja międzynarodowa: po przegranej pod Bouvines został on pozbawiony swych posiadłości rodowych we Francji przez tamtejszego monarchę Filipa II Augusta. Zaś w wyniku sporu z papieżem (o obsadzenie biskupstwa Canterbury) Jan popadł w konflikt z Kościołem i został obłożony klątwą przez papieża Innocentego III.
W tych okolicznościach zbrojny opór ze strony poddanych stanowił reakcję oczywistą i skuteczną. Doprowadził bowiem do tego, że antykrólewska fronda – kierowana przez arcybiskupa Canterbury Stefana Langtona – wymusiła na pokonanym monarsze podpisanie właśnie Wielkiej Karty Swobód.
W dokumencie tym król przyrzekł w imieniu własnym i swych następców, że wymienione w jego 63 artykułach swobody i zwyczaje będą przestrzegane. Skalę ustępstw Jana obrazuje dyspozycja artykułu 61, pozwalająca poddanym na zastosowanie prawa oporu (ius resistenti) w sytuacji, gdyby król nie wypełniał wynikających z Karty zobowiązań.
Partykularna czy uniwersalna?
Dla większości komentatorów historii ustroju angielskiego Magna Charta to typowy dla epoki feudalnej przywilej – przybrany w formę układu między władcą i jego wasalami, opatrzony klauzulą dopuszczającą czynny opór przeciw monarsze. Podobne rozstrzygnięcia przyjęto w Złotej Bulli, ogłoszonej w 1222 r. przez węgierskiego króla Andrzeja II, czy w Wielkim Przywileju (Privilegio General), nadanym w 1283 r. przez Piotra III szlachcie aragońskiej.
W ocenach przyjmujących za punkt odniesienia realia epoki i jej kontekst prawny, przeważa opinia, że Karta tworzyła gwarancje dla praw i przywilejów przynależnych możnym. Ale w dyskusji rozwijał się też pogląd, że wśród swobód o charakterze partykularno-stanowym były również prawa o wydźwięku bardziej uniwersalnym – jak artykuły 20, 30 i 39, traktujące o uprawnieniach „wszystkich wolnych ludzi w królestwie”. Artykuł pierwszy Karty, deklarujący w pierwszym zdaniu wolność Kościoła, w zdaniu drugim stanowi: „Przyznaliśmy również w imieniu własnym i następców naszych wszystkim wolnym ludziom naszego królestwa po wieczne czasy wszystkie niżej wymienione swobody, aby tak oni, jak i ich następcy, mieli je i dzierżyli od nas i od następców naszych”.
Ów drugi pogląd – o jakże uniwersalnym charakterze dokumentu – podzielał Konstanty Grzybowski, który w eseju „Prawda i legenda Wielkiej Karty Wolności” (z 1965 r.) tak oto odniósł się do tej kwestii: „Gdy kontynentalne karty różnicują wolność wedle przynależności stanowej, a w nielicznych tylko przepisach mówią o wszystkich wolnych, w Wielkiej Karcie Anglii stosunek jednych do drugich określeń jest odwrotny. Nie stanowy podział, lecz podobna sytuacja prawna wszystkich wolnych, nie stanowe zróżnicowanie, lecz zróżnicowanie na wolnych i niewolnych poddanych jest dla niej podstawowym pojęciem”.
Przeciw absolutyzmowi
Na przestrzeni ośmiu stuleci Karta doczekała się aż 38 potwierdzeń swych zasad prawnych. Szybko, bo już w roku 1217, następca Jana – król Henryk III – potwierdzał kilkakrotnie Kartę, wprowadzając przy tym liczne zmiany do jej treści. W ten sposób materia przywileju stawała się przedmiotem politycznych przetargów. Przy nowych redakcjach tekstu pomijano istotne nieraz postanowienia lub dodawano nowe. Po kolejnych wersjach dokumentu (z których najistotniejszą przyjęto w 1225 r.), w 1297 r. król Edward I – ulegając ponownie naciskowi baronów – wydał akt potwierdzający wersję dokumentu w brzmieniu z 1225 r. W konsekwencji w brytyjskich rejestrach źródeł prawa konstytucyjnego Karta datowana jest na rok 1215, podczas gdy np. w Nowej Zelandii na 1297 r.
W następnych dziesięcioleciach i stuleciach Karta została zapomniana. Gdy w XVI w. Szekspir pisał swój dramat o Janie bez Ziemi (zatytułowany „Król Jan”), o Wielkiej Karcie nie wspomniał; prawdopodobnie niewiele o niej wiedział.
Pierwotny sens Karty – jako jednego z licznych przywilejów lennych – ustąpił w XVII w. miejsca funkcji instrumentu zabiegania o władzę w dobie walki z absolutyzmem. Rewolucja angielska od samych swych początków przebiegała pod hasłem procesu o prawo. Magna Charta Libertatum spełniała w tych warunkach rolę narzędzia dostarczającego prawniczej argumentacji, którą stronnicy parlamentu wykorzystywali przeciw władzy królewskiej, przez monarchów z dynastii Stuartów pojmowanej absolutystycznie.
Właśnie zawarte w Karcie pierwiastki uniwersalizmu, których adresatami byli „wszyscy wolni ludzie królestwa”, stały się jedną z przyczyn, dla których zaczęto powoływać się na jej zasady prawne. Traktowano je wówczas jako ucieleśnienie praw wyższych od decyzji królewskich. „Rewolucja angielska – wyjaśnia ten proces Giovanni Sartori – pod względem politycznym uzasadniała nie nowy porządek, ale przywrócenie »przyrodzonych praw« Anglika, czyli dawnej anglosaskiej konstytucji (rzecz jasna, w dużej mierze mitycznej), zatwierdzonej przeciwko królom normandzkim w »Magna Charta« i podeptanej przez uzurpacje Tudorów i Stuartów”.
Nieskodyfikowana konstytucja
Za najbardziej doniosłą uznałbym funkcję, którą Wielka Karta wypełnia jako pierwotne ogniwo składowe nieskodyfikowanej konstytucji Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Zakorzeniony w mentalności prawnej polskiego społeczeństwa dogmat, jakoby Brytyjczycy w ogóle nie mieli konstytucji, względnie nie mieli konstytucji pisanej, bierze się stąd, że nie ma w tym państwie jednego skodyfikowanego aktu konstytucyjnego, którego normy wyposażone są w najwyższą moc prawną (jak ma to miejsce np. w Polsce).
Tymczasem, jak dowodzi przykład Wielkiej Brytanii czy Nowej Zelandii, konstytucja nie musi być skodyfikowana. Po drugie, nie musi być w całości uchwalona przez parlament (czy konstytuantę) i potem zatwierdzona w referendum. Po trzecie, jej zasady prawne mogą być częściowo ustanowione przez sędziów (judge made constitution). Wreszcie, po czwarte, normy konstytucji nie muszą być prawem (!), ale mogą być konwenansami, czyli zasadami moralności politycznej czy kultury życia publicznego.
Przekonanie, że powyższy model (szczególnie gdy chodzi o punkt czwarty) jest konstytucją – co prawda nie de iure, ale konstytucją postrzeganą w kategoriach socjologicznego realizmu – toruje sobie dostęp do potocznej świadomości w Polsce z ogromnym mozołem. Sprawę wyjaśnia fakt, że przypadek ten dotyczy społeczeństwa kierującego się różną od anglosaskiej kulturą prawną; społeczeństwa, którego ustawa zasadnicza stanowi w artykule ósmym, że „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”.
Otóż w brytyjskiej wersji konstytucji na czoło katalogu rozproszonych konstytucyjnych norm prawa stanowionego (statute law) wysuwa się blok ustaw historycznych, a w nim Magna Charta. Wykładnia artykułów Karty podejmowana była w różnych okresach dziejów państwowości najpierw angielskiej, potem brytyjskiej, a później też dominiów wywodzących się z Imperium Brytyjskiego (jak Australia, Kanada, Nowa Zelandia).
Więcej niż symbol
W okresie Chwalebnej Rewolucji 1688 r. właśnie z Karty wyinterpretowano argumentację, tworzącą fundamenty postabsolutystycznego ładu ustrojowego królestwa. O wiele wcześniej, bo w wieku XIV, wykładnia artykułu 14 posłużyła zaś do stopniowego precyzowania fikcji prawnej o reprezentacyjnym charakterze parlamentu i jego tożsamości prawnej z narodem, oraz do wyprowadzenia konkluzji o kluczowym rozstrzygnięciu ustrojowym Wielkiej Brytanii, jakim jest obowiązująca do dziś konstytucyjna zasada suwerenności parlamentu.
Z postanowień Karty komentatorzy wywodzą też konstytucyjny standard niezależnego wymiaru sprawiedliwości (artykuł 39). Dla rozwoju konstytucjonalizmu znaczenie tegoż dokumentu polegało ponadto na samej idei prawnych gwarancji, zabezpieczających podmioty chronione przed arbitralnością nieograniczonej władzy. Stąd konstytucjonaliści doszukują się właśnie w regulacjach Karty zalążkowego konceptu wolności osobistej.
Do dziś na rozstrzygnięcia Wielkiej Karty Wolności powołują się regulacje ustrojowe innych ustaw, zaliczanych do konstytucji brytyjskiej. Jej zasady prawne są wyszczególniane w rejestrach obowiązującego ustawodawstwa. Brytyjscy konstytucjonaliści oceniają, że współcześnie o jej wartości przesądza w większym stopniu historyczny i symboliczny wydźwięk postanowień tego dokumentu niż jego prawny prestiż.
Rzecz o pragmatyzmie
Popularność symboli i stereotypów Wielkiej Karty w konstytucyjnej tradycji państw kręgu anglosaskiej kultury prawno-politycznej zmusza do rozpatrywania jej idei z perspektywy statusu tego właśnie świata. O randze materii konstytucjonalizmu anglosaskiego przesądza duży prestiż, jakim cieszą się ustroje państw tego obszaru kulturowego. Wysoki poziom cywilizacyjny, jaki osiągnęły ich społeczeństwa, wzmacnia tu siłę oddziaływania instytucji i standardów ustrojowych. Przechodzi im to tym łatwiej, że wzorce ustrojowe Anglosasów zyskują uznanie z uwagi na swój pragmatyzm, zdroworozsądkowe rozwiązania oraz zracjonalizowane i odformalizowane procedury.
Globalny zasięg ustrojowego promieniowania zasad i idei konstytucjonalizmu anglosaskiego to pochodna rozlokowania państw tej rodziny na różnych kontynentach. Wartości i emocje związane z dziedzictwem Karty zyskują więc pole globalnego oddziaływania – nie tylko w skali Europy, ale też Ameryki Północnej, Australii i Oceanii. ©

Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Konstytucjonalizmu i Ustrojów Państwowych UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2015