Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak się składa (ale na pewno nie był to przypadek!), że moja praca doktorska poświęcona była przejściu od przedwojennej poetyki awangardowej Ważyka do jego “osiągnięć" realistyczno-socjalistycznych. Jasne więc, że zajęłam się dokładnie analizą “Inkipo". Ja również zobaczyłam w tym wierszu, podobnie jak Czesław Miłosz, pożegnanie z przeszłością, ale głównie z przeszłością artystyczną, z czasami poetyki awangardowej. Wiąże się to oczywiście z nieśmiałą na razie krytyką Polski przedwojennej w ogóle, i strachem, jaki panował wówczas we Lwowie, ale doszukiwać się tutaj chęci odcięcia się od trockistowskiej przeszłości brata poety jest chyba przesadne.
Inkipo rzeczywiście pozostaje zagadką, ale jeśli zanalizować tę nazwę w kontekście fantazmatycznego miejsca, miasta-symbolu awangardy, teraz już widzianego jedynie jako “brednia... pokrętna, stęchła...", miasta, gdzie panowała obojętność na zbrodnię, obecnie postrzeganego już tylko jako naiwna dziecinna kalkomania, a więc coś sztucznego i efemerycznego, to logicznie nas to prowadzi do dużo ostrzejszej krytyki, jaką Ważyk przeprowadził w latach późniejszych, krytyki tak systemu politycznego, jak i poetyki awangardy przedwojennej. Jeśli dalej prowadzić analizę w tym kierunku, to zobaczymy, że w owym tajemniczym Inkipo panuje amoralność i prymat zasady przyjemności nad zasadą rozsądku i odpowiedzialności. Skrótowo więc i schematycznie rzecz ujmując, wszystko tu jest dozwolone w imię sztuki.
A te “klacze"? No cóż, nie jest to co prawda koń jak się należy, ale jednak... Nawet Pegaz, ten szlachetny symbol natchnienia poetyckiego, stał się jedynie biedną klaczą, cóż, że różową!
Nie miejsce tu na bardziej szczegółową analizę (np. w mitologii i w słowniku symboli koń jest często postrzegany jako symbol śmierci, piekła, lęku przed zmianą, odejściem na zawsze - u Ważyka mamy “las bez wyjścia" i “przygody, co się wszystkie ślepo kończyły..."), ale wydaje się, że zrozumienie “Inkipo" jako potępienia awangardy, rozrachunku z przeszłością artystyczną i początku akceptowania przez Ważyka reguł niedługo wszechobowiazującego realizmu socjalistycznego, jest przekonujące. Te same akcenty występują zresztą w większości wierszy wojennych Ważyka, np. w “Poemacie sprzężonym":
Ja także kiedyś żonglowałem
w poszukiwaniu dyscypliny,
traciłem lata, słowa, serce -
Teraz już jedynie żonglerka dziewczyny rzucającej granat we wroga ma jakieś znaczenie.
A że Ważyk we Lwowie się bał, to oczywiste. Trudno mi nie zakończyć tych kilku słów fragmentem wiersza Czesława Miłosza “Rok 1945":
- Ty, ostatni poeto polski!: pijany, ściskał mnie
Kolega z Awangardy, w długim wojskowym szynelu,
Który wojnę przeżył na wschodzie i tam zrozumiał.
Nie mógł go tego nauczyć Guillaume Apollinaire
Ani programy kubistów i jarmark paryskich ulic.
Na iluzje najlepszy jest głód, cierpliwość i posłuszeństwo.