Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lenistwo jest przeciwieństwem cnoty pracowitości. Jak pisze ks. Stanisław Witek w "Duszpasterstwie w konfesjonale", "Lenistwem (...) nazywamy niechęć do pracy w ogóle, albo szczególnej postaci, mimo posiadania warunków psychofizycznych do jej podjęcia". Kluczowe w tej definicji wydaje się słowo "niechęć". Lenistwo to niechcenie, stąd w sytuacjach zaniedbania pojawia się tłumaczenie: "Nie chciało mi się". A czego nie chciało mi się w przypadku zaniedbania Mszy św.?
Lenistwo ma jedną szczególną formę - to tzw. lenistwo w służbie Bożej, lenistwo duchowe, znużenie albo mądrzej: acedia. Acedia nie jest jednak w gruncie rzeczy grzechem przeciwko pracowitości, ale przeciwko miłości - jak podkreśla Katechizm. "Znużenie lub lenistwo duchowe posuwa się do odrzucenia radości pochodzącej od Boga i do odrazy wobec dobra Bożego" - czytamy (KKK 2049). Nie przypuszczam jednak, że każdy z nieprzychodzących na Mszę "z lenistwa" ma aż tak złe intencje.
Rzecz wydaje się o wiele bardziej banalna. Grzechu lenistwa po prostu nie ma. Jest tylko grzech braku motywacji, w gruncie rzeczy - niedostatek miłości. Człowiek jest istotą ekonomiczną. Robi to, co przynosi mu korzyść, w czym widzi jakąś wartość. Także w sferze duchowej. Musi wiedzieć, jaki jest cel podjętego działania. Widać to choćby w sferze twórczości. Czy można powiedzieć, że kompozytor nie pisze muzyki z lenistwa? Albo pisarz książki? Albo malarz nie maluje z lenistwa? Jeśli zdarza się im porzucić swoją pracę, to nie z powodu lenistwa, ale z braku motywacji, który może być spowodowany różnymi czynnikami. Czy da się zaakceptować wyjaśnienie chłopaka, że nie przyszedł na randkę, bo "miał lenia"? U korzenia jego decyzji musi istnieć jakiś brak motywu. Nie zobaczył się z dziewczyną nie dlatego, że "nie chciało mu się", ale dlatego, że "nie chciał", a to zasadnicza różnica.
Wiele zaniedbań w dziedzinie życia duchowego wynika właśnie z braku motywacji, widzenia sensu w tym, co jest naszą powinnością i obowiązkiem. Tak staje się z Mszą św., gdy postrzegana jest jedynie jako obowiązek wynikający z przykazania, a nie jako wewnętrzna potrzeba, która rodzi się z miłości do Boga. Lenistwo jest zatem zawsze brakiem miłości do tego, od czego się ucieka. Pozostaje pytanie: jak w sobie na nowo tę miłość wzbudzić?