Człowiek i drzewa

Czytając felieton "Mniej niż margines" o ochronie przydrożnych drzew przed wycinką ("TP" nr 25/06), cenionej przeze mnie autorki, pani Józefy Hennelowej, zastanawiałem się, czy jechała ona kiedykolwiek drogami powiatowymi? Są wąskie, do tego tam, gdzie przed 30 laty jeździła jedna furmanka na dwa dni, dziś przejeżdża dziesiątki tirów i aut. Na Mazurach wyprzedzanie tira to manewr kaskaderski. W okolicach Pisza rosną przy drodze przepiękne drzewa (faktycznie rosną na asfalcie) i jeśli ma się odrobinę szczęścia, można nią przejechać, nie rozbijając samochodu. Zimą szerokość drogi maleje i kierowca o mniej niż przeciętnych umiejętnościach, gdyby doszło do wypadku, ma proporcjonalnie mniejsze szanse przeżycia. Racjonalnym wyjściem wydaje się zachowanie drzew i przedwojennych dróg za cenę wybudowania obok nowych na tyle szerokich, by ludzie nie musieli ginąć na drzewie tylko dlatego, że droga z drzewami jest ładniejsza.

WOJCIECH RADZIWON (Białystok)

***

Serdecznie dziękuję za felieton "Mniej niż margines", to jedna z niewielu reakcji medialnych na problem dewastacji Polski przez niszczenie przydrożnych drzew. Osoby zainteresowane pozyskiwaniem drewna z alei podnoszą chwytliwy argument poprawy przez wycinkę bezpieczeństwa na drogach. Dane statystyczne i ekspertyzy mówią o czymś odwrotnym: liczba poważnych wypadków rośnie, ponieważ kierowcy zaczynają postrzegać drogę bez drzew jak autostradę. Mimo że drogi są wąskie i nie brakuje na nich zakrętów, prowadzący auta rozwijają nadmierne prędkości. Oślepieni słońcem rozlewającym się na nieocienionej drodze i zmęczeni jej monotonią, szybciej wyłączają uwagę czy zasypiają (w UE tam, gdzie w latach 70. wycinano przydrożne drzewa, dziś wydaje się miliony euro na obsadzanie alei). Zwolennicy wycinki drzew nie biorą też pod uwagę, że jedno stare drzewo przy drodze to oczyszczalnia powietrza i wód gruntowych, tworząca warunki do życia dla dziesięciu dorosłych ludzi; że niszcząc drzewa, nie tylko zwiększają ryzyko śmierci kierowców, ale i pogarszają warunki życia mieszkańców okolicy, którą dotąd drzewa te oczyszczały.

JOANNA MĘDRZECKA (Sopot)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2006