Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z radością przeczytałam wywiad Piotra Sikory z rabinem Ramim Shapiro pt. „Ciemna strona Boga”. Pokrywa się z moimi przemyśleniami i doświadczeniami, a także z treścią książki, która stała się na wiele lat moim życiowym poradnikiem (Colin P. Sisson, „Wewnętrzne przebudzenie”). Artykuł poruszył temat, którego najbardziej mi brak w kościele na kazaniach: sugestii, aby nie odrzucać i nie tłumić własnej „ciemnej strony” (bo zawsze będzie ona wracać), lecz wykorzystać ją dla dobra. Potrzebna jest do tego jak najczęstsza obserwacja tych aspektów własnej „ciemnej strony”, które w danej chwili się wyłaniają. Bez osądzania, tłumienia i odrzucania, bez uciekania przed nią.
Po prostu trzeba jej się przyglądać, dołączając świadomy oddech. I obserwować swoje uczucia – zwłaszcza lęk – pozwalając im być. A w obserwacji skupić się nie na sytuacji, która „wywołała” w nas „ciemną stronę”, ale przenieść uwagę na uczucia. Wtedy lęk znika, a pojawia się uczucie wolności, radości i miłości oraz wdzięczność wobec tych, którzy swoim działaniem „wywołali” w nas naszą „ciemną stronę”.
Czyż taki sposób podejścia, jeśli byłby rozpowszechniony, nie stanowiłby fundamentu trwałego pokoju między ludźmi? Czyż nie pomógłby pogłębić naszej osobistej więzi z Bogiem i z samym sobą?