Czas radykałów

Beztrosko niszczymy mozolnie wypracowany fundament polskiej demokracji: formułę przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa.

18.08.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Rafał Siderski / FORUM
/ Fot. Rafał Siderski / FORUM

Kilka lat temu z ust polskiego Żyda usłyszałem pouczającą historię. Jego żona ciężko zachorowała i trafiła do szpitala. Kiedy odwiedził ją po raz pierwszy, zobaczył wiszący na ścianie krzyż. Postanowił, że zażąda jego ściągnięcia. To przecież publiczny szpital. Dla wszystkich, nie tylko katolików. Jednak czuwając przy żonie, zauważył coś jeszcze. A właściwie kogoś. Leżąca na sąsiednim łóżku kobieta strasznie cierpiała. Raz po raz podnosiła wzrok i spoglądała na krzyż. Na twarzy widać było, że przez chwilę odczuwa ulgę.

– Proszę mnie dobrze zrozumieć – tłumaczył polski Żyd. – Wcale nie doszedłem do wniosku, że nie mam racji. Że nie mam prawa domagać się, by usunięto krzyż. Ale nie zrobiłem tego. Po prostu są takie sytuacje, gdy moje, nawet uzasadnione, prawo powinno ustąpić przed potrzebami innych.

Deficyt rozsądku

Żeby odważyć się na podobne myślenie – potrzeba rozsądku i empatii. A to obecnie w naszym kraju towar deficytowy. Nic dziwnego, że na naszych oczach pęka jeden z filarów podtrzymujących tak mozolnie budowaną tu demokrację. Kto dziś jeszcze pamięta, że po okresie ostrych sporów z początku lat 90. ostatecznie okrzepła w Polsce formuła tzw. przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa?

W uproszczeniu rzecz miała się następująco: władzom świeckim nie wolno faworyzować żadnego wyznania ani religii, ale zarazem nie powinny unikać współpracy z Kościołem, gdy w grę wchodzi dobro wspólne. Symbolicznym odzwierciedleniem idei, które przyświecały tamtemu pokoleniu architektów naszego ładu publicznego, była preambuła Konstytucji RP z kwietnia 1997 r. Tekst, w którym pada jedno z najprzenikliwszych zdań w naszych dziejach (jego autorem jest Stefan Wilkanowicz, a pierwszy raz ukazał się na tych łamach): „(...) my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski (...)”.

Oczywiście nikt się nie łudził, że uda się ugasić wszelkie zarzewia sporów między boskim a cesarskim. Po pierwsze, ludzie są ludźmi. Po drugie, konflikt interesów to w demokracjach zjawisko naturalne, ba – do pewnego stopnia wręcz pożądane, bo pobudza aktywność obywateli. Tu chodziło jedynie o gwarancję, że spory będziemy rozwiązywać na sposób cywilizowany. A państwo jako strażnik naszych praw i wolności będzie mądrym arbitrem, który pomaga ucierać się kompromisom i wdraża optymalne rozstrzygnięcia.

Przestroga Mazowieckiego

Kiedy zaczęło się psuć? Chyba po śmierci Jana Pawła II, który w ryzach trzymał Kościół, a jednocześnie dysponował autorytetem na tyle potężnym, że politycy z rzadka grali kartą prymitywnego antyklerykalizmu. Ale ostatecznie zaczęliśmy się osuwać w przepaść przed czterema laty, podczas sporu o krzyż na Krakowskim Przedmieściu.

Jak wiadomo, trudno być prorokiem we własnym kraju. A zadanie to zmienia się w mission impossible, gdy rodakom do przekazania ma się wieści kasandryczne. W grudniu 2010 r. miesięcznik „Znak” opublikował wywiad z byłym premierem Tadeuszem Mazowieckim. Tytuł brzmiał: „Ocalić przyjazny rozdział Kościoła od państwa”. Nikt nie posłuchał. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało...

Zerwać konkordat? Proszę bardzo. Ale abstrahując już od katastrofalnych skutków na krajowym poletku, może warto też zapytać, kto weźmie odpowiedzialność za międzynarodową kompromitację Polski?

Katolicy są nad Wisłą brutalnie prześladowani? Powiedzcie to w twarz chrześcijankom gwałconym w Mosulu.

Kłopot w tym, że ludzkie słowo też potrafi czasem zamienić się w ciało. Jeżeli po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych po władzę sięgnie nowa liberalno-lewicowa koalicja, będzie musiała spełnić choć kilka z dzisiejszych buńczucznych zapowiedzi. A wtedy w Kościele na pewno nie zabraknie tych, co zechcą odpowiedzieć pięknym za nadobne. Jeżeli z kolei zwycięży narodowa prawica, z zapałem zabierze się do odbudowy sojuszu ołtarza z tronem. Dla Kościoła będzie to pocałunek śmierci.

Ojcowie tzw. przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa rozumieli rzecz oczywistą: akcja wywołuje reakcję. Wahadło przesadnie wychylone w jedną stronę koniec końców musi odbić w przeciwną. I to z potężnym impetem. Dlatego starali się złapać balans. Dziś większość z czołowych graczy w polityce i mediach woli iść na wymianę ciosów. Trzy rundy wyborów w ciągu kilkunastu miesięcy podgrzeją emocje do temperatury wrzenia.

Jeszcze gorsza wiadomość jest taka, że to wcale nie jest impas, błędne koło. To nakręcająca się w dół spirala, która przebija się przez coraz głębsze dna (wersja dla niewierzących) bądź kręgi piekła (wersja dla wierzących).

Dobrze, że Tadeusz Mazowiecki nie musi tego oglądać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014