Czarna noc putinizmu

W Rosji rok 2021 zaczął się aresztowaniem Aleksieja Nawalnego, a skończył likwidacją Stowarzyszenia Memoriał. Rok 2022 zaczyna się równie ponuro.

10.01.2022

Czyta się kilka minut

 / ALEXANDER NEMENOV / AFP / EAST NEWS
/ ALEXANDER NEMENOV / AFP / EAST NEWS

Mściwy putinizm spowija Rosję coraz ciemniejszym całunem. Obawiający się utraty władzy prezydent przesiadł się z fotela autokraty na tron dyktatora. Walec represji przetacza się przez środowiska, które wyrażają niezgodę wobec zamordyzmu. Dlatego nie należy spodziewać się, że w obronie zamykanego Memoriału na ulice wyjdą miliony. Nie będzie też masowych protestów przeciw trwającej eskalacji na granicy z Ukrainą ani przeciw wysłaniu do Kazachstanu rosyjskich oddziałów do tłumienia protestów. Zastraszanie ma efekt mrożący. Czy na długo?

Zamknąć i zapomnieć

28 grudnia 2021 r. rosyjski Sąd Najwyższy zdecydował o zamknięciu Międzynarodowego Stowarzyszenia Memoriał. Dzień później moskiewski sąd miejski przychylił się do wniosku prokuratury o likwidację Centrum Praw Człowieka Memoriału.

Powody? Oficjalnym uzasadnieniem było rzekome niedopełnienie przez Memoriał wymogu umieszczania na wszystkich publikacjach informacji o tym, że organizacja jest „agentem zagranicznym”. Memoriał został wpisany na listę „agentów” kilka lat temu i wielokrotnie protestował w tej sprawie, podkreślając, że taka kwalifikacja jest bezpodstawna.

Zdaniem prokuratury uchybienia polegały też na tym, że Centrum Praw Człowieka na listę prześladowanych za poglądy polityczne wciągnęło osoby należące do organizacji, które władze Rosji uznają za ekstremistyczne. Dotyczy to m.in. członków struktur związanych z Aleksiejem Nawalnym (notabene, Federalna Służba Bezpieczeństwa regularnie przeprowadza obławy na byłych szefów regionalnych sztabów Nawalnego, zatrzymując ich pod naciąganymi zarzutami, choć od kilku miesięcy struktury nie działają). Logika putinowskiego wymiaru sprawiedliwości polega na tym, by wykazać, że skoro Memoriał broni tych ludzi, to znaczy, że sam wspiera ekstremizm. Stowarzyszenie powinno więc być zamknięte za wspieranie działalności niezgodnej z prawem.


ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>


 

Sąd uznał ponadto za niedopuszczalne umieszczanie na liście osób represjonowanych przez komunizm tych, które wcześniej we współpracy z nazistami dopuszczały się zbrodni na Żydach w czasie II wojny światowej (przy czym wśród 3 mln ofiar takich represji w rejestrze Memoriału znaleziono tylko trzy nazwiska kolaborantów; sąd nie przyjął argumentów obrony, że w masie materiału może się znaleźć błąd, który nie przekreśla wartości całego zbioru).

Procesy nad Memoriałem, w tym niedawny kuriozalny wyrok 15 lat łagru w sfingowanym procesie dla szefa karelskiego oddziału Memoriału Jurija Dmitrijewa, jak też wcześniejsze liczne szykany wobec współpracowników organizacji wpisują się w kremlowską kampanię przeciw „elementom nieprawomyślnym”. Władze uzurpują sobie prawo do tworzenia jedynie słusznej narracji – czy to w kwestiach historycznych, czy w dyskursie publicznym, szczególnie na tematy polityczne. Żadna alternatywa mogąca rywalizować z Kremlem nie ma prawa nawet zakiełkować, a cóż dopiero rozwijać działalność.

Coraz więcej „agentów”

Sposobem na zamykanie ust tym, którzy dociekają prawdy, wskazują na bezprawne działania władz i zwalczają kłamliwe tezy państwowej propagandy, jest nadawanie organizacjom, instytucjom, a ostatnio także mediom i osobom fizycznym statusu „agentów zagranicznych”.

Pretekstem do wpisania na listę „agentów” może być cokolwiek. Istotny powód jest jeden: do tego grona trafiają ci, którzy nie obsługują interesów Kremla i są dla systemu nie tylko nieprzydatni, ale także groźni. Szerzą wszak treści zawierające krytykę władz, a w fazie dojrzałego putinizmu na taką krytykę już dawno nie ma miejsca. Im więcej władza ma do ukrycia, z tym większą zaciekłością atakuje tych, którzy wyłamują się z nakazanego wspólnego frontu poparcia dla umiłowanego przywódcy.

Co oznacza przyklejenie etykietki „agenta zagranicznego”? Zgodnie z zaostrzonymi rok temu przepisami organizacja lub osoba z takim statusem musi składać władzom sprawozdania na temat swej aktywności i rozliczać się z każdego rubla, szczególnie z zagranicznych grantów. Daje to organom kontrolnym szerokie pole do nękania „agentów” i zakazywania im wszelkiej działalności pod pretekstem niedopełniania obowiązków. Na „agentach zagranicznych” spoczywa też obowiązek oznaczania swych publicznych aktywności i publikacji formułką mówiącą o tym, iż dana osoba, gazeta czy organizacja jest takim „agentem”. Niedopełnienie wymogu owocuje wysoką karą.

Ale najważniejsze jest postawienie „agentów” pod pręgierzem opinii, mielenie przez propagandowe młyny komunikatów, że to „ludzie zajmujący się polityką w interesach obcego państwa lub jego obywateli”, a zatem podejrzani o działalność przeciw ojczyźnie.


Anna Łabuszewska: Od niedzieli trwa wielkie ożywienie w stosunkach Rosji z Zachodem. Zaporowe żądania Moskwy są niemożliwe do spełnienia, ale skłoniły NATO i USA do rozmów.


 

To jest już bliskie stalinowskiej tradycji – w czasach Stalina stosowano kategorię „wroga ludu”. Była ona jak wyrok: „wróg ludu” wypadał na margines społeczeństwa, tracił wszystko, często także życie. Teraz łatka „agenta zagranicznego” zamyka jej posiadaczom drzwi, ustanawia podział na tych, co grają w drużynie błagonadiożnych, i tych, co kombinują coś w interesie obcych państw.

„Siły pokojowe” w Kazachstanie

Na wewnętrzne zamiatanie ostatnich opiłków demokracji i wolności w Rosji nakłada się generowane przez Kreml napięcie wokół Ukrainy i twardo wyrażane przez Putina pod adresem Zachodu żądania „gwarancji bezpieczeństwa”. Czyli wymuszenia na NATO, USA i UE zobowiązania, że uznają one prawo Moskwy do zatrzymania obszaru postsowieckiego w wyłącznej strefie jej wpływów, i że zgodzą się na obniżenie poziomu bezpieczeństwa nie tylko tego obszaru, ale także innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Na początku stycznia do między­narodowej układanki Putina doszedł jeszcze jeden element: sytuacja w Kazachstanie. Masowe protesty społeczne przeciw podwyżkom szybko przerodziły się tam w ogarniające cały kraj demonstracje polityczne; uczestnicy domagali się dymisji rządu. Prezydent Kasym-Żomart Tokajew oskarżył uczestników protestów o terroryzm i zwrócił się z prośbą o przysłanie kontyngentów wojskowych przez kraje Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (to postsowiecki sojusz pod auspicjami Rosji). Kilka godzin później samoloty z rosyjskimi komandosami, nazwanymi „siłami pokojowymi”, lądowały w Kazachstanie. Tokajew wysłał do rozganiania demonstracji także kazachskie wojsko, które użyło ostrej amunicji [o sytuacji w Kazachstanie piszemy w dziale Świat – red.].

Lekcje poglądowe

Niezależnie od tego, jak potoczą się wydarzenia w Kazachstanie, można popatrzeć na nie jak na lekcję poglądową w temacie „Zagrożenia dla sukcesji władzy”. Sukcesja władzy jest bowiem dla Putina jednym z powodów silnego bólu głowy. Za dwa lata dobiegnie końca obecna kadencja prezydencka. Co dalej? Zeszłoroczna nowelizacja konstytucji (nielegalne wyzerowanie dotychczasowych kadencji) teoretycznie dała mu możliwość ponownego startu w wyborach i rządzenia aż do 2036 r. Ale ta wątpliwa legitymacja, zawieszona na niedemokratycznym włosku, może być kwestionowana choćby na arenie między­na­rodowej (były już takie sygnały w USA).

Na Kremlu intensywnie myślą więc nad najmniej ryzykownym scenariuszem tranzytu władzy. Wydarzenia na Białorusi, gdy po sfałszowanych wyborach prezydenckich doszło do masowych wystąpień, a teraz wydarzenia w Kazachstanie (ich tłem jest także walka o sukcesję władzy) dają Putinowi do myślenia. Na Biało­rusi protesty zostały przez Łukaszenkę brutalnie stłumione; uzurpator utrzymał się głównie dzięki pomocy Putina. W Kazachstanie była inna sytuacja: Nursułtan Nazarbajew – rządzący tym państwem od momentu jego powstania w 1991 r. – w 2019 r. złożył urząd prezydencki i wskazał zaufanego następcę, Tokajewa. Nazarbajew pozostawił sobie przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa Kazachstanu, co miało mu zapewnić kontrolę nad strukturami siłowymi i gwarancje dla rodziny i biznesów. Ta układanka posypała się w ostatnich dniach jak domek z kart.

Jakie wnioski z tych lekcji wyciągnie Putin? Wariant białoruski (trwanie za wszelką cenę do końca) czy kazachski (wyznaczenie następcy, co jest obciążone wielkim ryzykiem)? A może jeszcze inny?

Aby móc zastanawiać się nad możliwymi scenariuszami, potrzebny jest względny spokój i pozory panowania nad sytuacją. Na arenie zewnętrznej przydałoby się „odbicie” Ukrainy, odstraszenie (a jeszcze lepiej – odepchnięcie) Zachodu przy minimalnych stratach ekonomicznych i wizerunkowych, a na arenie wewnętrznej – zniszczenie wszelkiej pozasystemowej aktywności.

Triumf woli

Likwidacja Memoriału to triumf woli czekizmu, czyli tej tradycji, której wierny pozostaje Putin i jego pretorianie ze służb. To formacja rządząca Rosją od ponad 20 lat i walcząca o pozostanie u władzy, nawet jeśli coraz bardziej brutalnymi metodami. Zamknięcie ust historykom zgłębiającym ciemne strony dziejów oznacza monopol władz na konstruowanie przekazu historycznego – a właściwie mitu o chwalebnym zwycięstwie w wojnie 1941-45.

Podczas rozprawy nad Memoriałem sformułował ten cel prokurator Aleksiej Żafiarow: „Memoriał stanowi zagrożenie dla społeczeństwa, wypacza pamięć historyczną, próbuje rehabilitować nazistowskich zbrodniarzy i zdrajców ojczyzny, tworzy kłamliwy obraz Związku Sowieckiego jako terrorystycznego państwa i oczernia pamięć o wojnie. Dlaczego my, potomkowie zwycięzców, powinniśmy się wstydzić i kajać, zamiast odczuwać dumę z naszej wspaniałej przeszłości?”.


Krzysztof Strachota: Na obszarze postsowieckim jest wiele powodów do buntu. Tymczasem w ciągu 30 lat Kazachstan sprawiał wrażenie, jakby znalazł kamień filozoficzny, który zabezpieczał go od wstrząsów. Aż do dzisiaj.


 

Putinizm odcina się od tego, co przyniosły pierestrojka i lata rządów Borysa Jelcyna, pierwszego prezydenta Rosji po rozpadzie Sowietów – odkłamanie historii, budowanie instytucji demokratycznych itd. Putinizm po wzorce sięga dalej w przeszłość. Od lat w przekazie medialnym, kontrolowanym przez władze, skutecznie cedzona jest w coraz większych dawkach gloryfikacja Stalina. Przekaz pada na podatny grunt: z roku na rok przybywa tych, którzy popierają ideę stawiania Stalinowi pomników i czczenia jego pamięci.

W tej sytuacji Memoriał, który pracuje nad przywróceniem wiedzy o ofiarach stalinizmu i potępia zbrodniczy reżim, stoi na przeszkodzie władzom w realizacji ich celów, takich jak odnowienie wiary w potęgę oręża czy uwielbienie dla nieomylnego satrapy. Społeczeństwo nie powinno stawiać zaciętego oporu: według badań socjologicznych Centrum Lewady 70 proc. Rosjan nie słyszało o Memoriale.

Gaszone lampy

Werdykt sądu o zamknięciu Memoriału nie jest decyzją niezawisłego organu, który feruje wyrok na podstawie rzetelnego zbadania sprawy oraz wysłuchania oskarżenia i obrony. To decyzja polityczna, podjęta na Kremlu, który czyści przedpole. Inżynierowie dusz nie chcą, aby w czasie przeprowadzenia planowanej na najwyższych szczeblach operacji politycznej jakieś niepożądane czynniki plątały się pod nogami. Łapy reżimu, drżącego o swój dobrostan i wieczne trwanie, zacisnęły się na szyi społeczeństwa obywatelskiego. Za działalność wrogą państwu uważany jest każdy przejaw aktywności nie mający przyzwolenia władz.

Czy tą ważną operacją będzie przymuszenie społeczeństwa do zaakceptowania kolejnych kadencji Putina? Takie szemrane operacje przeprowadza się zwykle po ciemku, dlatego reżim gasi kolejne lampy wydobywające z mroku kontury popełnianych przez władzę niegodziwości. Zgaszenie lampy Memoriału jest czynem haniebnym. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2022