Co z tym Orwellem?

Świat Zachodu wciąż jest światem, w którym zdemaskowanie kłamstwa jest możliwe, a nawet stało się łatwiejsze. Zasadniczy problem polega na tym, że owa demaskacja nie ma już znaczenia.

14.11.2022

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / fot. Grażyna Makara /

Wiele lat temu miałem okazję mieszkać przez kilka dni na zachodnim wybrzeżu Szkocji, z widokiem na Jurę, wyspę, na której George Orwell spędził ostatnie lata życia. Kiedy po południu schodziłem nad brzeg morza, gdzie kąpały się foki, pasły stada owiec, a króliki niespodziewanie wyskakiwały ze swoich norek, by w pośpiechu szukać sobie nowej kryjówki, długo wpatrywałem się w surowe wzgórza Jury, malowniczo zwieńczone śniegiem. Do dziś wyspa jest słabo zaludniona, a słynie głównie z destylarni, które na cały świat wysyłają znakomitą whisky. Aż dziw, że w tym spokojnym miejscu powstała jedna z najstraszniejszych książek, jakie napisano w wieku XX – „Rok 1984”.

Na jej autora powołują się dziś wszyscy. Jednych przyciąga doń przenikliwa krytyka komunizmu, innych to, że bliski mu był socjalistyczny etos – przypomina redakcja „Znaku”, która Orwellowi poświęciła kilkanaście stron listopadowego numeru. „Gdy lewica i liberałowie widzą w konserwatywnych mediach świat »jak z Orwella«, to prawica znów porównuje poprawność polityczną do nowomowy i piętnowania myślozbrodni. Autora »Folwarku zwierzęcego« uwielbiają też zwolennicy teorii spiskowych”. Orwell, piszą redaktorzy, siedzi dziś „w każdej szufladce”. Orwell, dodaje w tym samym numerze Jakub Majmurek, „stał się cenną politycznie etykietą, z której korzystają aktorzy z całego spektrum (...), napełniając oznaczone nią butelki własną treścią”.

Dla autora zmarłego przed ponad siedemdziesięciu laty to los, którego inni mogliby mu pozazdrościć. W styczniu 2017 r. „Rok 1984” trafił w USA na szczyt listy bestsellerów Amazona; sprzedaż książki w ciągu zaledwie siedmiu dni wzrosła o… 9500 procent. Biograf Orwella Richard Bradford („Znak” przedrukowuje fragment jego książki opublikowanej po polsku w przekładzie Aleksandry Żak) przypomina, w jakich okolicznościach doszło do tego spektakularnego powrotu. Było to zaraz po tym, jak sekretarz prasowy Białego Domu oznajmił, że inauguracja prezydentury Donalda Trumpa przyciągnęła największą w historii publiczność. Na pytanie dziennikarza, dlaczego ogłoszono to łatwe do sprawdzenia kłamstwo, szefowa kampanii Trumpa Kellyanne Conway odparła, że rzecznik przedstawił jedynie „fakty alternatywne”. To stwierdzenie nie tylko wywołało burzę, ale sprowokowało skojarzenia z działaniami opisanego w powieści Orwella Ministerstwa Prawdy. Co ciekawe – jak przypomina Majmurek – po tym, jak konto Trumpa zawiesił Twitter, jego syn, Donald Trump jr, odwołał się do tego samego przykładu: oświadczył, że w Stanach Zjednoczonych skończyła się wolność słowa. „Żyjemy w »Roku 1984« Orwella”, powiedział.

Porównania z Orwellem bywają trafne, ale i złudne. Świat Zachodu wciąż jest światem, w którym zdemaskowanie kłamstwa jest możliwe, a nawet stało się pod wieloma względami łatwiejsze. Zasadniczy problem polega na tym, że owa demaskacja nie ma już znaczenia. Kłamstwo stało się tak powszechnie stosowanym środkiem w walce o władzę, że zbudowało sobie cały system uzasadnień, które określamy mianem „postprawdy”. Postawa postprawdy zakłada, że kłamstwo jest „prawdą” przeznaczoną dla określonej grupy ludzi, fałszywą informacją, która ma zaspokoić ich oczekiwania, iluzją, która da im realne – to znaczy: realnie odczuwane – poczucie bezpieczeństwa. „To przecież nieprawda!”, wołamy oburzeni. „Ale w to właśnie chcą wierzyć ludzie”, słyszymy w odpowiedzi. Ściślej rzecz biorąc, odpowiedź brzmi zawsze nieco inaczej; nie może tak brzmieć, jak napisałem, bo byłaby wpuszczeniem powietrza prawdy w zatęchły świat kłamstwa. Ale jej sens jest właśnie taki. Ewentualną książkę demaskującą wszystkie wyborcze kłamstwa Trumpa (czy podobnego mu polityka) kupią jedynie ci, którzy wiedzą, że Trump (czy ów polityk) kłamał. Ci, którzy wierzą, że mówił prawdę, nigdy po nią nie sięgną, zakładając, że książka jest jedną wielką manipulacją. Nawet drobiazgowe śledztwa i wyroki sądów nie mają wpływu na tak ugruntowane przekonania.

Niestety, są na świecie miejsca, gdzie proroctwa spisane na pięknej szkockiej wyspie spełniły się dokładniej. Ale tam na Orwella nikt się nie powoła. Nikt tam o nim nawet nie usłyszy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2022