Ładowanie...
Cisza po burzy
Cisza po burzy
W rosyjskich mediach po trwającym przez kilka dni Sturm und Drang Periode wokół kryzysu na granicy polsko-białoruskiej nastąpiło wyhamowanie emocji. Telefon od Merkel do Herr Lukaschenko (tak piszą o Łukaszence niemieckie źródła, aby uniknąć nazywania go prezydentem) białoruskie władze wykorzystują teraz propagandowo – oto Europa otworzyła się wreszcie na dialog z Mińskiem. Po to właśnie Łukaszenko rozpętał sztuczny kryzys na granicy: chodziło o przełamanie izolacji i nawiązanie kontaktu z europejskimi politykami. Cel strategiczny pozostaje niezmienny: utrzymanie dialogu i przekonanie politycznych elit Zachodu do uznania prezydenckiego statusu Łukaszenki, a następnie zniesienie sankcji i poparcia Europy dla białoruskiej opozycji.
Te cele są zbieżne z polityką Rosji. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza objętej sankcjami Białorusi oznacza dla Kremla konieczność nieustannego dotowania Łukaszenki. Gdyby Europa zniosła sankcje, Mińsk nadal potrzebowałby dofinansowania z Moskwy, ale nie tak częstego i nie w takiej objętości. Rosja zawsze znajduje fundusze na takie cele jak utrzymanie reżimu pozostającego w jej orbicie, ale chętnie nieco zaoszczędzi, jeśli jest taka szansa.
Na polecenie
A zatem taktyczny cel Łukaszenki został chwilowo osiągnięty. I stało się to dzięki pośrednictwu Putina, który podczas telefonicznej rozmowy wskazał Merkel odpowiedniego rozmówcę do omawiania problemu na granicy UE: Łukaszenka jaki jest, taki jest, ale to on odpowiada za to, co dzieje się na Białorusi. Według strony niemieckiej rozmowa dotyczyła wyłącznie kwestii humanitarnych, strona białoruska zaczęła natomiast trąbić, że niemiecka kanclerz zobowiązała się do przekonania europejskich partnerów do stworzenia korytarza humanitarnego dla zgromadzonych u wrót Europy migrantów przez Polskę do Niemiec. Niemcy zapowiedziały, że nie zamierzają przyjmować ludzi przywiezionych przez Łukaszenkę na Białoruś. Ale na rynku krajowym tych wypowiedzi niemieckich polityków nie kolportowano.
ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>
Moskwa starała się stworzyć wrażenie, że nie może się bezpośrednio angażować w kryzys. Niemniej wykonała wiele gestów, wspierających Łukaszenkę i demonstrujących, że trzyma mu rękę na pulsie. Przekierowanie telefonicznej rozmowy Merkel z Moskwy do Mińska to jeden z tych gestów. Były też sygnały militarne. Nad Białorusią latały rosyjskie bombowce strategiczne, mające stworzyć odstraszające wrażenie. Pod Grodnem przeprowadzono – wcześniej niezapowiadane – ćwiczenia wojsk powietrznodesantowych. Jak powiedział RFI białoruski ekspert Jahor Labiedok, ćwiczenia i patrole lotnicze „pokazały, że rosyjska armia jest w stanie przerzucić siły na zachodnią granicę Białorusi w ciągu czterech godzin”. I dalej: „Białoruś już obecnie jest w pełni uzależniona politycznie i pod względem wojskowym od Federacji Rosyjskiej. Rosyjska obecność wojskowa przeszła w fazę permanentnej. […] Niemniej należy podkreślić, że wzmocnienie rosyjskiej obecności militarnej na Białorusi to nie efekt kryzysu na granicy – to planowe działania trwające od dawna. Kryzys ten proces jedynie trochę przyspieszył”.
Nie wszystko, co Łukaszenka wyprawiał wokół kwestii migrantów, spodobało się na Kremlu. Na przykład gdy zaczął mówić o planach wstrzymania tranzytu rosyjskiego gazu do Europy przez terytorium Białorusi. Głos w tej sprawie zabrał sam Władimir Władimirowicz – oznajmił, że nic mu o tym nie wiadomo, i wyraził nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie.
Czy to koniec kryzysu na granicy? Co najwyżej koniec obecnego etapu. Skoro na polecenie Łukaszenki migrantów sprawnie „spakowano” do centrum logistycznego, to równie sprawnie białoruscy mundurowi mogą ich „rozpakować”, jeśli taka będzie wola dyktatora. Można założyć, że przed podjęciem decyzji o dalszej grze Łukaszenka wykona „telefon do przyjaciela” na Kremlu, tak jak to było do tej pory.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]