Ciasne buty znikają

Jacek Bomba, psychiatra: Żałobę można przepracować na różne sposoby. Także twórczość jest odpowiedzią na utratę. Treny Kochanowskiego, wiersz Miłosza po śmierci Caroll - znamy mnóstwo przykładów dzieł, które są elementem przepracowywania żałoby.

29.09.2009

Czyta się kilka minut

Anna Kazberuk: Czym jest nostalgia w rozumieniu terapeuty i psychiatry?

Prof. Jacek Bomba: Właściwie ani psychopatologia, ani psychiatria nie posługuje się tym terminem. To raczej pojęcie z zakresu psychologii niż psychopatologii. Chociaż można je kojarzyć z dawną koncepcją neurastenii, a współcześnie z różnymi koncepcjami depresyjności. Jest to uczucie braku, smutku, bólu z powodu tego, co było, jest nam znane, lecz utracone.

Czy nie możemy odczuwać nostalgii za tym, czego nigdy nie mieliśmy, ale czujemy, że powinniśmy to mieć?

W sensie semantycznym - nie, ale zakresy znaczeniowe słów się poszerzają. Także w mówieniu o nostalgii ten zakres się rozszerzył i zaczyna obejmować tęsknotę za czymś, czego się nigdy nie doznało, o czym się marzy, by przyszło, zmieniło i ożywiło.

Jeśli nostalgia jest tęsknotą za ojczyzną, dlaczego nie mogłaby być tęsknotą za utraconą ojczyzną duszy?

Oczywiście w perspektywie religijnej - a na pewno we wszystkich religiach opartych na Biblii, gdzie twierdzi się, że dusza pochodzi od Boga - jedyną ojczyzną duszy jest Bóg, za którym dusza tęskni.

"Niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie"...

Tak też rozumiem popularność uproszczonej myśli Wschodu, tam, gdzie wierzy się, że dusza wraca do wszechświata - jest to poszukiwanie tego, co nie mieści się w obszarze tzw. świadomości deklaratywnej, co nie da się sformułować w słowa, a właśnie w tej świadomości niedeklaratywnej jest coś, za czym tęsknimy. Gdybyśmy chcieli nazywać takie uczucie mianem nostalgii, trzeba by jeszcze doprecyzować, co to znaczy "znać". Poznanie jest czymś więcej niż tylko tym, co da się przekształcić w słowa i pojęcia zrozumiałe. Kiedy stoję naprzeciwko drzewa, potrafię je opisać, ale jest też coś takiego między mną a tym drzewem, albo dziełem sztuki, albo miejscem kultu, albo drugim człowiekiem, czego ująć w słowa nie potrafię. Jest taki rodzaj wiedzy, za którą odczuwamy nostalgię.

"Wie czego szuka, do czego dąży. Jest tym cała rzeczywistość raz widziana, ale wymykająca się ciągle, jej esencja bez nazwy, nie dotknięta dotychczas przez nikogo" - pisał Miłosz.

Byłoby ciekawe, by do takiego poety jak Miłosz zastosować dzisiejsze psychiatryczne rozumienie myślenia. Stwierdzenie, że pewnej wiedzy nie da się ująć w ramy słów, jest stare, ale w kontekście doniesień naukowych o roli myślenia przedsłownego jest interesujące.

Czy nie tego właśnie oczekujemy od sztuki: by wyrażała niewyrażalne?

Współczesna sztuka zrezygnowała z tego zadania, a zajmuje się badaniem własnych granic. Donikąd to nie prowadzi. Artyści dają sobie prawo do badania granic sztuki, zapominając, że nie każde przekroczenie granic ma sens. Są takie przekroczenia, które nazywa się daremnymi, za którymi nie idzie transgresja, poznanie czegoś nowego, co nawet może budzić przerażenie, co człowiekiem głęboko porusza. Po daremnym przekroczeniu zostaje pustka. Jak w "Płaszczu" Gogola: urzędnik wyznacza sobie granicę, jaką jest kupno płaszcza, kupuje go i w efekcie wariuje, bo za granicą, którą przekroczył, nic nie ma. Podobnie dzieje się w sztuce współczesnej.

Dlaczego dla jednych nostalgia może być motorem twórczości, a innym przynosi rozżalenie, które prowadzi do zgorzknienia i rezygnacji?

Różne osoby różnie reagują na te same sytuacje. W "Baśniach z tysiąca i jednej nocy" - na których oparło się wiele późniejszych narracji - są historie, które mówią, że doznanie szczególnego szczęścia może powodować, iż człowiek, tracąc to szczęście, traci też nadzieję na to, że kiedykolwiek przeżyje jeszcze coś podobnego, że przeżycie szczęścia uniemożliwia mu znoszenie codzienności. Mądrość tej tradycji mówi, że są rodzaje szczęścia, które każdego powalą, destruują jego możliwość poszukiwania. A gdyby sięgnąć do jeszcze starszego tekstu, do Biblii, to można by powiedzieć, że raj jest takim szczęściem, którego utrata jest prawzorem nostalgii. Raj jest szczęściem, które było idealne, a za jego utratę wszyscy mają pokutować.

Na gruncie psychiatrii do wyjaśnienia tego rodzaju zróżnicowania najbardziej użyteczna  jest koncepcja przeżycia żałoby. Koncepcja ta mówi, że utrata kogoś lub czegoś istotnego jest doznaniem traumatycznym, na które reagujemy żałobą. Żałobę można przepracować na różne sposoby. Jedną z reakcji osoby w żałobie jest stwierdzenie, że utrata jest niepowetowana, i kultywowanie pamięci po tym, co straciła. Inną - skonfrontowanie się z realną oceną sytuacji: odtworzenie tego, co utracone, jest niemożliwe, nie można odzyskać ukochanej osoby, a przepracowanie żałoby może polegać na próbie znalezienia innego istotnego obiektu. Także twórczość jest odpowiedzią na utratę. Treny Kochanowskiego, wiersz Miłosza po śmierci Caroll - znamy mnóstwo przykładów dzieł, które są elementem przepracowywania żałoby.

Wielu artystów twierdzi, że bez traumatycznych doświadczeń jako twórcy byliby ubożsi. Zapewne dotyczy to nie tylko artystów.

Warto przywołać badania z lat 60., robione przez krakowskich psychiatrów nad osobami, które przeżyły Auschwitz. Byli to głównie członkowie ruchu oporu i więźniowie polityczni, którzy mieli szczególne warunki wzajemnego wsparcia. A więc ludzie, którzy swoje skuteczne sposoby rozwiązywania sytuacji wzmocnili w ekstremalnych warunkach, kiedy utracili wszystko i zostali zepchnięci na dno. Także późniejsze badania w Izraelu nad osobami ocalałymi z Holokaustu pokazują, że są one szczególnie odporne, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego tak jest. Pytanie, czy takie doświadczenie może być konstruktywne, wraca nieustająco. Zdaniem Barbary Skargi twierdzenie, że cierpienie może człowieka wzmocnić i uszlachetnić, jest bałamutne. Przeciwnie: cierpienie niszczy, upokarza, odziera z godności. Z drugiej strony z badań wynika, że dzieci wychowywane tak, by całkowicie unikały trudności, przykrości, bólu, stają się niezdolne do tolerowania ambiwalencji, gubią w sytuacjach niejednoznacznych, skłonne są do myślenia jednotorowego, nie dojrzewają intelektualnie i są bezradne wobec trudności. W rozwoju indywidualnym musimy mieć do czynienia z pewnymi utratami. Taki właśnie jest mechanizm rozwoju: tracimy jeden system poznawania świata, jeden system uwewnętrznienia bliskich osób, a zastępujemy go nowym.

Dlaczego więc cierpimy po utracie?

Na podstawie teorii psychoanalizy próbowano to wyjaśniać ambiwalencją uczuć. Nasze uczucia, nawet wobec bliskiej osoby, nie są jednokierunkowe: jeśli kogoś kochamy, to jesteśmy także gotowi nienawidzić go, zwłaszcza jeśli nas zrani. Jeśli ktoś, na kim nam zależy, spóźnia się, to zaczynamy się obawiać, że coś mu się stało, wpadł pod tramwaj, aresztowali go lub zabili, dostał zawału. Racjonalne wyjaśnienie mówi, że jest to wyraz troski, ale analizując to uczucie, możemy dojść do wniosku, że jest wyrazem agresji, której nie jesteśmy w stanie sobie uświadomić. W latach 20. psychoanalitycy opisali żałobę właśnie jako kierowanie na siebie wszystkich (pozytywnych i negatywnych) uczuć, jakie mieliśmy wobec bliskiej osoby. W konsekwencji z jednej strony wzrasta nasz egocentryzm, czasem wręcz narcyzm, nadmiernie myślimy o sobie, a z drugiej strony kierowana na siebie agresja wywołuje depresję.

A na czym polega różnica między żałobą, którą możemy twórczo przepracować, a melancholią, która pogrąży nas w marazmie?

Utrata ważnej osoby czy innego obiektu wyraża się niemal takimi samymi objawami jak depresja, a osoba, która przeżywa utratę, powinna poradzić sobie ze swoją depresyjnością w ciągu pół roku - do roku. Tradycyjne, kulturowe wymuszanie manifestowania żałoby sprzyjało temu, by ją przepracować. Mój przyjaciel z Norwegii uważa, że tradycja luterańska i tradycja Północy w ogóle, w której nie przystoi okazywać uczucia, utrwala pozostawanie w żałobie i wzmacnia nawracającą depresję rocznicową. Zaś kultury Południa: włoska, hiszpańska - a dla Norwega także polska - gdzie demonstracja żałoby jest obligatoryjna, ułatwiały przechodzenie przez nią. Nowe prądy w kulturze, które przyniosły kult radości, młodości i sukcesu, przyniosły i to, że żałoby się prawie nie obchodzi.

Może nostalgia jest też wyrazem lęku: jeśli tracę coś, co bardzo cenię, to nieustannie wracam do wspominania, oddalając od możliwości stworzenia czegoś nowego...

Nostalgia jest tęsknotą za tym, co się znało; straciło się to, ale można to w jakiś sposób zachować, chociaż się wie, że to nie powróci. Można przeżywać nostalgię za PRL-em, choć pewnie wspominając go, tęsknię raczej za tym, co mi się przytrafiło, niż za ustrojem gospodarczym. Gloryfikując czas PRL-u, idealizuję głównie młodość, kiedy świat stał otworem, i już nie pamiętam, jak się bałem niepowodzenia. Nostalgia jest więc tęsknotą za tym, co sami w sobie uczyniliśmy idealnym. Nasza wewnętrzna rzeczywistość czyni to piękniejszym, niż było w rzeczywistości. Kiedy szedłem do Pierwszej Komunii, miałem białe buty, które tak mnie uwierały, że do dziś nie potrafię z radością wspominać tego dnia, ale w większości naszych wspomnień te ciasne buty znikają.

Prof. Jacek Bomba jest lekarzem psychiatrą w Collegium Medicum UJ. W końcu lat 70. uczestniczył w tworzeniu przy ówczesnej Akademii Medycznej w Krakowie Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży - pierwszej takiej placówki w Polsce. Obecnie jest jej kierownikiem i łączy tę funkcję ze stanowiskiem kierownika Katedry Psychiatrii Wydziału Lekarskiego CM UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Festiwal Nostalgia 2009 (40/2009)