Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
---ramka 320466|prawo|1---Sprawa chust muzułmańskich (tak powszechnie nazywa się je we Francji, choć niektórzy twierdzą, że ich noszenie wynika bardziej z tradycji niż z nakazów religijnych) stała się sprawą racji stanu. Kilka licealistek-muzułmanek usunięto ze szkół, ponieważ odmówiły zdjęcia chust i odbywania lekcji WF-u w strojach sportowych. Najbardziej znany jest przypadek sióstr Lévy z liceum Henri-Wallon w podparyskim Aubervilliers. Ich ojciec, działacz antyrasistowski, jest - jak sam mówi - “żydem bez Boga", a pochodząca z północnej Algierii matka przeszła w latach 60. na katolicyzm. Siostry Lévy mówią, że poznały islam z książek, bez chodzenia do meczetu. Zawieszono również urzędniczkę przychodzącą do pracy w merostwie w chuście i odmawiającą podawania ręki mężczyznom. Muzułmanie mówią, że są ofiarami nietolerancji. Obrońcy świeckości twierdzą, że noszenie chust to zarówno wynik indoktrynacji, terroru moralnego i pogardy integrystów wobec kobiet, jak i pretekst do podważania porządku prawnego republiki.
Dzień Marianny
Aby uporać się z problemem, utworzono komisję parlamentarną, a prezydent Jacques Chirac powołał na początku lipca b.r. zespół ekspertów. Od obu ciał oczekiwano wskazówek, czy wprowadzić nową ustawę wzmacniającą świecki charakter republiki, czy też łagodzić spory przy pomocy aktów o niższej randze, np. rozporządzenia MEN i Ministerstwa Służby Publicznej, regulaminu i karty ucznia, nauczyciela, funkcjonariusza państwowego. Obie grupy udzieliły właśnie zbieżnych odpowiedzi: zaostrzyć prawo z 1905 r., zakazując wszelkich widocznych symboli religijnych w szkołach i urzędach (do tej pory obowiązywały wskazówki Rady Państwa z 1989 r., pozostawiające decyzje w gestii dyrektorów szkół). Zaproponowano również umożliwienie uczniom wyboru w korzystaniu z dnia wolnego od nauki w Boże Narodzenie, Jom Kipur lub w Aďd El Kabir (najważniejsze święta chrześcijańskie, żydowskie i muzułmańskie; do tej pory obowiązuje wolne wyłącznie w Boże Narodzenie), i obchodzenie w szkołach Dnia Marianny, gdy uczniowie dyskutowaliby na temat świeckości.
Przewodniczącym zespołu ekspertów jest zaufany prezydenta, b. minister i mediator republiki (odpowiednik rzecznika praw obywatelskich) Bernard Stasi.
W skład zespołu weszli politycy, parlamentarzyści, adwokaci specjalizujący się w kwestiach praw człowieka i naukowcy (m.in. historyk i politolog René Rémond i filozof Régis Debray). Na transmitowane przez telewizję debaty wzywano przedstawicieli wyznań i partii, urzędników państwowych, nauczycieli, policjantów, imigrantów - przedstawicieli grup mogących udzielić opinii na temat funkcjonowania społeczeństwa francuskiego.
Były socjalistyczny minister oświaty Jack Lang, niegdyś wróg wzmacniania zakazu umieszczania w miejscach publicznych symboli religijnych, dziś w pełni popiera wnioski komisji (podobnie jak większość Partii Socjalistycznej). Prawicowy rząd, i w ogóle większość Francuzów również opowiada się za takim na pozór prostym i radykalnym rozwiązaniem.
Nie chodzi o symbole
Ustanowieniu sztywnego zakazu symboli religijnych w szkołach sprzeciwia się jednak zarówno hierarchia Kościoła katolickiego (w tym duchu wypowiadał się przed komisją kard. Lustiger i przewodniczący Episkopatu Francji abp Ricard, a opinie te potwierdziła doroczna konferencja biskupów obradująca w Lourdes w listopadzie), jak i hierarchowie Kościołów protestanckich i prawosławnych, przewodniczący rady Kultu Muzułmańskiego, rektor Wielkiego Meczetu paryskiego Dalil Boubakeur i rabini Francji.
Kard. Lustiger powiedział, że “ustanowienie nowego prawa byłoby krokiem nieproporcjonalnym do wagi sprawy i powołaniem ociężałej maszyny prawnej, choć ciągle nie udowodniono, że to symbole religijne, a nie po prostu nowy porządek społeczny jest powodem sporów". Poparli go mianowani właśnie przez Jana Pawła II kardynałowie: prymas Francji Philippe Barbarin i b. watykański szef dyplomacji Jean-Louis Tauran. Pierwszy stwierdził, że należy dążyć do “rozwoju sztuki życia w zgodzie" w ramach istniejącego prawa, a drugi, z dyplomatycznym zacięciem, że problemów tego typu “nie należy zwalczać, lecz do ich rozwiązania przekonywać" i że “nowe prawo byłoby powrotem do niepokojów społecznych z roku 1905".
Oddzielenie Kościoła od państwa nastąpiło przed 100 laty w atmosferze ostrej walki klerykałów z antyklerykałami. Dopiero w r. 1923 Watykan i Kościół francuski uznały status quo i dopracowały się modus vivendi w stosunkach z państwem. Kościół uważa to za swą zdobycz i nie chce jej utracić. Nowe prawo komplikowałoby życie Kościoła m. in. stawiając pod znakiem zapytania obecność krzyża w szkołach katolickich korzystających najczęściej z państwowych dotacji (podobnie wątpliwe byłoby noszenie kip w szkołach żydowskich) i przede wszystkim konieczność specjalnego unormowania sytuacji w trzech departamentach Alzacji i Mozeli, gdzie obowiązuje prawo szkolne z roku 1850 i konkordat z Watykanem.
Krzyżowy ogień
Większość uczestników ogólnonarodowej dyskusji przyznaje, że spory wokół symboli religijnych są jedynie pretekstem do zmiany porządku prawnego, a chusty to koń trojański muzułmańskich integrystów. W ukazującej się właśnie książce “Tirs croisés" (“Krzyżowy ogień"), z podtytułem “Laickość wystawiana na próbę przez integryzmy żydowski, chrześcijański i muzułmański" autorki Caroline Fourest (dziennikarka) i Fiammetta Vanner (politolog) starają się udowodnić, że w laickie podstawy państwa uderza nie tylko integryzm muzułmański, lecz i pozostałe integryzmy religii Abrahamowych. Są one bowiem zaślepione przekonaniem o swej nieomylności i obarczone nie tylko religijnymi, ale i politycznymi aspiracjami monopolistycznymi. Co więcej, zwalczając się wzajemnie, w rezultacie ze sobą współpracują.
Choć w sondażach Francuzi popierają zakaz obecności symboli religijnych m. in. w szkołach, to nie bardzo zdają sobie sprawę z konsekwencji. Do tej pory dyrektorzy szkół mieli spore pole manewru. Po zaostrzeniu prawa będą zmuszeni je stosować. Automatyzm i radykalizm w podejmowaniu decyzji dotyczących delikatnej tkanki religijno-społecznej nie jest idealnym wyjściem z sytuacji. Zakaz zakazem, a radyklany islam nadal będzie wywierał presję na państwo przy użyciu najsłabszych - kilkunastoletnich dziewcząt. Wykluczone ze szkół z powodu noszenia chust, zostaną pchnięte w ramiona integrystów. Nowe prawo, jeśli prezydent zdecyduje się na jego wprowadzenie (co według obserwatorów jest prawie pewne), nie zakończy sporów. Może stać się źródłem nowych, pogłębionych konfliktów.
Chirac salomonowy
17 grudnia prezydent zajął stanowisko: opowiedział się za zakazem widocznych i prowokacyjnych symboli religijnych w szkołach, pozostawiając symbole dyskretne (np. medaliki, symboliczne chusty, a nie czadory czy hikaby zakrywające całą głowę). Szczegóły prawne pozostawił parlamentowi. Zakaz miałby obowiązywać od września 2004. Chirac nie podzielił natomiast poglądów komisji w sprawie zmian zasad zwalniania od nauki uczniów w święta religijne muzułmanów i żydów. W tej kwestii powinien obowiązywać dotychczasowy zwyczaj załatwiania spraw w obrębie poszczególnych szkół.
Decyzje Chiraka zostały dość ciepło przyjęte przez przedstawicieli poszczególnych wyznań, gdyż ramy nowego prawa nie są zbyt sztywne. Doceniono również, że prezydent położył duży nacisk na zachowanie rozsądku, oparcie się o tradycje tolerancji wypracowane od lat w społeczeństwie francuskim i postawę “zera tolerancji" wobec wszelkich aktów rasizmu - tak antysemityzmu, jak i islamofobii. Nowe prawo będzie raczej ewolucją w kierunku prawnego przestrzegania świeckości szkół i urzędów niż rewolucyjną zmianą burzącą dotychczasowy porządek republiki.
---ramka 320464|strona|1---