Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tomek lubi fotografować, bez sprzętu czuje się źle. Prawdopodobnie jest urodzonym fotografem, czyli nie jakimś zdolniachą, który potrafi zrobić dobre zdjęcie, i jeszcze popisze się na innych polach. Fotografowanie pochłania go doszczętnie. Pracuje dla "Gazety Wyborczej" i co się da, publikuje na papierze. Czego się nie uda wydrukować, pokazuje na swojej stronie w sieci. Jak jest coś, czego strona nie zmieści, wrzuca na bloga. W ten sposób niewiele się marnuje. Czasu i siły zostaje mu jeszcze dla dziewczyny, i tak jest dobrze - to wystarczy za cały świat. Ania jest superdziewczyną, bo ma dużo cierpliwości i zawsze dobre odpowiedzi.
Niezrobione zdjęcia wiercą dziurę w brzuchu, ale mówi się trudno, bo bywa, że chwilę lepiej wykorzystać inaczej niż na fotografowanie. Takich "powidoków" przywiózł trochę z ostatnich wakacji - dyskoteka disco-movie w Brodach, chłopiec z balonikami na tle bloków w Bratysławie, dziewczyny przed solarium w Gubinie.
Tomek lubi patrzeć na rzeczywistość. "Chodzę i patrzę, i patrzę, i patrzę... i naciskam tę migawkę" - opowiada. Udaje niezorientowanego, zbliżając się z aparatem do ludzi, których nie zna. To świetna metoda na pracę bez wywoływania wrogich reakcji. Chodzi o to, żeby ludzie wzięli go za kogoś, kto sam nie wie, po co tam jest, dlaczego robi zdjęcie.
Tajnych metod nie trzeba stosować, kiedy się fotografuje przedmioty bez właścicieli. Przechodząc obok "zostawionych rzeczy", Tomek słyszy, jak wykrzykują do niego swoje historie. To nie są jakieś dramatyczne historie smutnych, wyrzuconych rzeczy, ich emocje są wyciszone, stonowane, bo nie dzieje się im żadna krzywda, a spotkanie Tomka z nimi nie ma charakteru interwencji. Do leżącej w trawie karoserii sportowego auta przyjdzie niedługo lakiernik, dziewczynka przytuli lalkę ze stołu, koszula z krzaka po wyschnięciu znajdzie swoje ramiona, rozbita gipsowa figurka dostanie porcję kleju i stanie na nogi. Ot, chwilowo odłożone przedmioty na swoich zakrętach losu, zaczepiają przechodzącego Tomka, chyba z nudów.
Większość jego materiałów stroni od zaniepokojonego nawoływania. Te obrazy są wypełnione jakimś trudnym do opisania napięciem. Fotografie z cyklu "Korporacja" też przechowują klimat spokojnego napięcia. Postacie bez gestów, z lekko przygiętymi karkami, rękoma z kieszeniach, schowane w łodzi podwodnej, bez widoku na góry. Czy jury konkursu zobaczyło w wybranej fotografii coś ze sławnego kryzysu w gospodarce? Raczej nie, bo na pewno nie o to chodziło.
Zdjęcia Tomasza Wiecha i innych laureatów konkursu World Press Photo w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego" (8/2009)