Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Katastrofy ledwie uniknięto: według Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych w lipcu 2019 r. pod Złocieńcem (woj. zachodniopomorskie) prawie doszło do czołowego zderzenia pociągów – osobowego i technicznego. Co gorsza, przyczyny incydentu były bardzo podobne do tych, które siedem lat temu spowodowały wypadek pod Szczekocinami (16 ofiar śmiertelnych). Opublikowany właśnie raport PKBWK skłania do pytań, czy przez ten czas na kolei skutecznie wdrożono procedury powypadkowe i dlaczego dyżurni ruchu i nastawniczy popełniają wciąż te same błędy.
W Złocieńcu pociąg osobowy wyprawiono na podstawie tzw. rozkazu pisemnego; droga przebiegu była źle ułożona i skład wjechał na zły tor, którym z sąsiedniej stacji Jankowo Pomorskie, w przeciwnym kierunku, ruszyła potem podbijarka torowa. Czoła pociągów, zbliżających się do siebie z prędkością 110 km/h, zatrzymały się w odległości ok. 600 m.
Do incydentu przyczynił się splot okoliczności: błędy nastawniczego (m.in. zaniechał obserwacji pociągu osobowego), dyżurnego ze Złocieńca (nie sprawdził, czy nastawniczy przygotował prawidłową drogę przebiegu), maszynisty (widząc, że jedzie po torze innym, niż otrzymany w rozkazie, nie zatrzymał składu) i dyżurnego z Jankowa (wskazania urządzeń informujących o zajętości toru uznał za usterkę). A także usterki urządzeń na modernizowanej właśnie linii i związane z remontem częste zmiany harmonogramu pracy itd. Poproszone przez „Rynek Kolejowy” o komentarz PKP Polskie Linie Kolejowe zapewniają, że prześledziły okoliczności zdarzenia i przeszkoliły już ok. 10 tys. pracowników posterunków nastawczych. ©℗ Na podst. rynek-kolejowy.pl
