Bez zaufania

Zgadzam się z Krzysztofem Burnetką, autorem komentarza ,,Parasol autoryzacji" (,,TP" nr 2/05): żądanie autoryzacji wypowiedzi przez polityków stwarza problemy w życiu publicznym, utrudnia (czasem uniemożliwia) rzetelne informowanie czytelników prasy. Jest jednak i druga strona medalu, którą znam z własnego - skromnego - doświadczenia. Nie jestem szczególnie poszukiwany przez dziennikarzy, czasem jednak zdarza się, że zwracają się do mnie z prośbą o wyrażenie opinii w jakiejś sprawie. Spośród tych nielicznych przypadków pamiętam aż trzy (odsetek znaczny), gdy następnie przeczytałem niezupełnie to, co powiedziałem. W jednym przypadku wypowiedziałem jedno zwięzłe zdanie, które w druku rozmnożyło się kilkakrotnie. To prawda, że merytorycznie gotów byłem zgodzić się z tymi dodatkami, lecz jeśli mój rozmówca uważał, że komentarz był niezbędny, powinien wypowiedzieć go we własnym imieniu. Inny przypadek był gorszy. Dziennikarz “Trybuny" poprosił mnie o komentarz do bieżących doniesień prasowych. Moja odpowiedź była zwięzła i wstrzemięźliwa, rozmówca nalegał na jednoznaczną opinię (domyślałem się, co chciał usłyszeć), odpowiadałem, że doniesienia prasowe nie wystarczają do wyrażenia jednoznacznego poglądu. Tym razem notatka w gazecie formalnie zgadzała się z treścią moich słów, ale tak je zredagowano i wpleciono w artykuł, że sugerowały akceptowanie poglądu dogodnego dla gazety.

Zapewne było błędem udzielanie jakiejkolwiek odpowiedzi, i tak będę robił w przyszłości, jeśli ktoś z tych redakcji zwróci się do mnie z pytaniem na jakikolwiek temat, choćby dotyczyło pogody. Trudno jednak odmawiać odpowiedzi wszystkim dziennikarzom w obawie, że dopiero z gazety dowiem się, jakie są moje opinie. Na razie sporządziłem na własny użytek swoistą czarną listę redakcji, z którymi nie będę rozmawiać (a także inną, redakcji i osób, do których mam zaufanie). Polityk powinien jednak prezentować poglądy i propozycje czytelnikom rozmaitych gazet, a w sytuacji, gdy trudno mieć zaufanie do nieznanego bliżej rozmówcy, pozostaje jedynie żądanie autoryzacji.

JERZY TOMASZEWSKI (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005