Bez

Ruiny prawdziwe schronienie nareszcie ku któremu tyle razy błędnie od niepamiętnych czasów. We wszystkie strony bezkres ziemia niebo jak jedno bezgłośnie bez ruchu. Twarz szara dwie bladoniebieskie małe ciało serce bijące jedno jedyne na sztorc. Wygasłe otwarte cztery ściany na wspak prawdziwe schronienie bez wyjścia.

11.04.2006

Czyta się kilka minut

Samuel Beckett /
Samuel Beckett /

Rozrzucone ruiny tak samo szare jak piach popielatoszary prawdziwe schronienie. Sześcian światło i biel puste białe płaszczyzny wymazane z pamięci. Zawsze było tylko szare powietrze bez czasu złudzeniem światło co mija. Popielatoszare niebo odbicie ziemi odbicie nieba. Zawsze tylko ten niezmienny sen mijająca godzina.

Znów będzie złorzeczyć Bogu jak za błogosławionych dni twarzą ku otwartemu niebu przemijająca ulewa. Małe ciało twarz szara rysy bruzda i małe dziurki dwie bladoniebieskie. Puste białe płaszczyzny oko spokojne nareszcie wymazane z pamięci.

Złudzeniem światło zawsze było tylko szare powietrze bezgłośne bez czasu. Puste białe płaszczyzny tuż obok wymazane z pamięci. Małe ciało wrośnięte popielatoszare serce bijące twarzą ku bezkresowi. Znów spadnie na niego deszcz jak za błogosławionych dni niebieskiego przemijająca chmura. Sześcian prawdziwe schronienie nareszcie cztery ściany bezgłośnie na wspak.

---ramka 423115|lewo|1---Niebo szare bezchmurne bezgłośne bez ruchu ziemia popielatoszary piach. Małe ciało tak samo szare jak ziemia niebo ruiny jedno jedyne na sztorc. We wszystkie strony popielatoszaro ziemia niebo jak jedno we wszystkie strony bezkres.

Poruszy się w piachu coś ruszy się w niebie w powietrzu w piachu. Tylko we śnie w cudownym śnie odbywa się tylko raz. Małe ciało mały kloc serce bijące popielatoszare jedno jedyne na sztorc. Ziemia niebo jak jedno we wszystkie strony bezkres małe ciało jedno jedyne na sztorc. W piachu bez oparcia jeszcze jeden krok w bezkresie zrobi to. Cicho ani tchnienia we wszystkie strony tak samo szare ziemia niebo ciało ruiny.

Czerń wolno z ruiną prawdziwe schronienie cztery ściany bezgłośnie na wspak. Nogi jeden kloc ramiona przywarte do boków małe ciało twarzą ku bezkresowi. Tylko w ulotnym śnie ta mijająca godzina długa krótka. Jedno jedyne na sztorc małe ciało szare gładkie nic nie sterczy kilka dziurek. Jeden krok w ruinach w piachu powalony w bezkresie zrobi to. Zawsze tylko sen dni i noce snem o innych nocach lepszych dniach. Znowu będzie żył przez ten jeden krok znów będzie dzień i noc bezkres nad nim.

Na cztery strony na wspak prawdziwe schronienie bez wyjścia rozrzucone ruiny. Małe ciało mały kloc genitalia ujarzmione tyłek jeden kloc szara bruzda ujarzmiona. Prawdziwe schronienie nareszcie bez wyjścia cztery ściany bezgłośnie rozrzucone na wspak. We wszystkie strony bezkres ziemia niebo jak jedno bez ruchu ani tchnienia. Puste białe płaszczyzny oko spokojne jasność umysłu wymazane z pamięci. Rozrzucone ruiny we wszystkie strony popielatoszaro prawdziwe schronienie nareszcie bez wyjścia.

Popielatoszare małe ciało jedno jedyne na sztorc serce bijące twarzą ku bezkresowi. Stara nowa miłość jak za błogosławionych dni znów zapanuje nieszczęście. Ziemia piach tak samo szary jak powietrze niebo ciało ruiny miałki popielatoszary piach. Światło schronienie puste białe płaszczyzny wymazane z pamięci. Płaski bezkres małe ciało jedno jedyne na sztorc we wszystkie strony tak samo szare ziemia niebo ciało ruiny. Na wprost spokojnej bieli tuż obok spokojne oko nareszcie wymazane z pamięci. Jeszcze jeden krok jeden jedyny sam w piachu bez oparcia zrobi to.

Wygasłe otwarte prawdziwe schronienie bez wyjścia ku któremu tyle razy błędnie od niepamiętnych czasów. Zawsze tylko cisza taka jak w wyobraźni ten śmiech szalony te krzyki. Głowa przez oko spokojne spokojne światło i biel wymazane z pamięci. Złudzeniem świt rozpraszający złudzenia i co się nazywa zmrokiem.

Pójdzie powalony twarzą ku znów otwartemu niebu ruiny piach bezkres mając nad sobą. Szare powietrze bez czasu ziemia niebo jak jedno tak samo szare jak ruiny płaski bezkres. Znów będzie dzień i noc bezkres powietrze nad nim serce znów zabije. Prawdziwe schronienie nareszcie rozrzucone ruiny tak samo szare jak piach.

Na wprost spokojnego oka tuż obok spokojna biel wymazane z pamięci. Tylko w wyobrażeniu błękit w szalonej wyobraźni błękit zwany w poezji niebiańskim. Mała próżnia moc światła sześcian białe puste płaszczyzny wymazane z pamięci. Zawsze było tylko szare powietrze bez czasu bez ruchu ani tchnienia. Serce bijące jedno jedyne na sztorc małe ciało twarz szara rysy ujarzmione dwie bladoniebieskie. Światło i biel tuż obok głowa przez oko spokojne jasność umysłu wymazane z pamięci.

Małe ciało tak samo szare jak ziemia niebo ruiny jedno jedyne na sztorc. W piachu bez oparcia jeszcze jeden krok w bezkresie zrobi to. Wygasłe otwarte cztery ściany na wspak prawdziwe schronienie bez wyjścia.

Popielatoszare niebo odbicie ziemi odbicie nieba. Szare powietrze bez czasu ziemia niebo jak jedno tak samo szare jak ruiny płaski bezkres. W piachu bez oparcia jeszcze jeden krok w bezkresie zrobi to. Znów będzie dzień i noc bezkres powietrze nad nim serce znów zabije.

Złudzeniem światło zawsze było tylko szare powietrze bezgłośne bez czasu. We wszystkie strony bezkres ziemia niebo jak jedno bez ruchu ani tchnienia. Znów spadnie na niego deszcz jak za błogosławionych dni niebieskiego przemijająca chmura. Niebo szare bezchmurne bezgłośne bez ruchu ziemia popielatoszary piach.

Mała próżnia moc światła sześcian białe puste płaszczyzny wymazane z pamięci. Płaski bezkres małe ciało jedno jedyne na sztorc we wszystkie strony tak samo szare ziemia niebo ciało ruiny. Rozrzucone ruiny tak samo szare jak piach popielatoszary prawdziwe schronienie. Sześcian prawdziwe schronienie nareszcie cztery ściany bezgłośnie na wspak. Zawsze tylko ten niezmienny sen mijająca godzina. Zawsze było tylko szare powietrze bez czasu złudzeniem światło co mija.

Na cztery strony na wspak prawdziwe schronienie bez wyjścia rozrzucone ruiny. Znowu będzie żył przez ten jeden krok znów będzie dzień i noc bezkres nad nim. Na wprost spokojnej bieli tuż obok spokojne oko nareszcie wymazane z pamięci. Twarz szara dwie bladoniebieskie małe ciało serce bijące jedno jedyne na sztorc. Pójdzie powalony twarzą ku znów otwartemu niebu ruiny piach bezkres mając nad sobą. Ziemia piach tak samo szary jak powietrze niebo ciało ruiny miałki popielatoszary piach. Puste białe płaszczyzny tuż obok wymazane z pamięci.

Serce bijące jedno jedyne na sztorc małe ciało twarz szara rysy ujarzmione dwie bladoniebieskie. Jedno jedyne na sztorc małe ciało szare gładkie nic nie sterczy kilka dziurek. Zawsze tylko sen dni i noce snem o innych nocach lepszych dniach. Poruszy się w piachu coś ruszy się w niebie w powietrzu w piachu. Jeden krok w ruinach w piachu powalony w bezkresie zrobi to. Zawsze tylko cisza taka jak w wyobraźni ten śmiech szalony te krzyki.

Prawdziwe schronienie nareszcie rozrzucone ruiny tak samo szare jak piach. Zawsze było tylko szare powietrze bez czasu bez ruchu ani tchnienia. Puste białe płaszczyzny oko spokojne jasność umysłu wymazane z pamięci. Tylko w ulotnym śnie ta mijająca godzina długa krótka. Sześcian światło i biel puste białe płaszczyzny wymazane z pamięci.

Wygasłe otwarte prawdziwe schronienie bez wyjścia ku któremu tyle razy błędnie od niepamiętnych czasów. Głowa przez oko spokojne spokojne światło i biel wymazane z pamięci. Stara nowa miłość jak za błogosławionych dni znów zapanuje nieszczęście. We wszystkie strony popielatoszaro ziemia niebo jak jedno we wszystkie strony bezkres. Rozrzucone ruiny we wszystkie strony popielatoszaro prawdziwe schronienie nareszcie bez wyjścia. Tylko we śnie w cudownym śnie odbywa się tylko raz. Małe ciało twarz szara rysy bruzda i małe dziurki dwie bladoniebieskie.

Ruiny prawdziwe schronienie nareszcie ku któremu tyle razy błędnie od niepamiętnych czasów. Tylko w wyobrażeniu błękit w szalonej wyobraźni błękit zwany w poezji niebiańskim. Światło i biel tuż obok głowa przez oko spokojne jasność umysłu wymazane z pamięci.

Czerń wolno z ruiną prawdziwe schronienie cztery ściany bezgłośnie na wspak. Ziemia niebo jak jedno we wszystkie strony bezkres małe ciało jedno jedyne na sztorc. Jeszcze jeden krok jeden jedyny sam w piachu bez oparcia zrobi to. Jeszcze jeden krok jeden jedyny sam w piachu bez oparcia zrobi to. Światło schronienie puste białe płaszczyzny wymazane z pamięci. We wszystkie strony bezkres ziemia niebo jak jedno bezgłośnie bez ruchu.

Nogi jeden kloc ramiona przywarte do boków małe ciało twarzą ku bezkresowi. Prawdziwe schronienie nareszcie bez wyjścia cztery ściany bezgłośnie rozrzucone na wspak. Puste białe płaszczyzny oko spokojne nareszcie wymazane z pamięci. Znów będzie złorzeczyć Bogu jak za błogosławionych dni twarzą ku otwartemu niebu przemijająca ulewa. Na wprost spokojnego oka tuż obok spokojna biel wymazane z pamięci.

Małe ciało mały kloc serce bijące popielatoszare jedno jedyne na sztorc. Małe ciało wrośnięte popielatoszare serce bijące twarzą ku bezkresowi. Małe ciało mały kloc genitalia ujarzmione tyłek jeden kloc szara bruzda ujarzmiona. Złudzeniem świt rozpraszający złudzenia i co się nazywa zmrokiem.

(1969)

Przełożył Antoni Libera

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2006