Barok: co nowego dawnego?

Pierwsze miejsce należy się błyskotliwemu neapolitańskiemu oratorium Francesca Nicoli Fago "Faraon zatopiony", wydobytemu z bibliotecznych otchłani przez Fabia Biondiego, który też znakomicie przygotował jego re-prapremierę

14.04.2009

Czyta się kilka minut

Ani jednej nuty niemieckiej lub angielskiej. Jeden tylko wieczór francuski, jeden z wielkim synkretycznym projektem Jordiego Savalla "Jerusalem" (dobrze już znanym czytelnikom "Tygodnika Powszechnego"). Misteria Paschalia znowu zdominowane zostały przez barokowy repertuar włoski. Na siedem koncertów Włochom poświęconych zostało pięć. Osiągając mistrzostwo w swej ewidentnej specjalizacji - późnobarokowej Italii - festiwal daje jednak obraz na swój sposób historycznie autentyczny: wszak w XVII i XVIII w. tak w Rzymie, jak i w Wiedniu czy Warszawie, w najbardziej eksponowanym obiegu sztuki muzycznej pozostawały dzieła włoskie - albo działających w całej Europie twórców rodem z Półwyspu, albo autorów miejscowych, piszących we włoskim stylu. Fakt, że dla dzisiejszego słuchacza okres ten to przede wszystkim Bach, Bach, Bach, potem Händel i wreszcie trochę Vivaldiego, wynika z krzywego zwierciadła historii. Tego samego, które każe nam mniemać, że XVII-wieczni Holendrzy najwyżej cenili skromnie malowane sceny rodzajowe.

Pięć koncertów włoskich i zaledwie ze dwa powszechnie uznane arcydzieła, "Stabat Mater" Vivaldiego i Pergolesiego. Za to ogromna ilość muzyki mniej lub bardziej zapomnianej, autorów znanych jedynie z podręczników i encyklopedii (albo nieznanych w ogóle) - szerokie tło dla tych paru sławnych dzieł najwybitniejszych. W wykonaniach dobranych tak, by przedstawić utwory najlepiej, jak to dziś możliwe. Czas na wnioski po skosztowaniu tego ciekawego menu.

Pierwsze miejsce należy się błyskotliwemu neapolitańskiemu oratorium Francesca Nicoli Fago "Il Faraone Sommerso" ("Faraon zatopiony"), wydobytemu z bibliotecznych otchłani przez Fabia Biondiego, który też znakomicie przygotował jego re-prapremierę (oczywiście ze swym zespołem Europa Galante). Dzieło, skrojone na ludzką miarę, nie tylko napisane jest zgrabnie i skrzy się inwencją, ale intryguje też koncertującym potraktowaniem orkiestry i pomysłowym wykorzystywaniem formuł retorycznych, jak burzliwa złość faraona czy też falująco snujące się melizmaty na słowie "naufragar" ("tonąć"), w cudownie wyśpiewanej przez Robertę Invernizzi arii portretującej rozterkę w obliczu spodziewanej klęski. Neapol był zresztą najszerzej reprezentowanym ośrodkiem: poza Fago dwukrotnie królował Pergolesi, zaś w kaplicy św. Kingi w wielickiej kopalni zagościł wyjątkowy program "Wielki Tydzień w Neapolu w XVII w.", przygotowany przez tamtejszych specjalistów - Capella della Piet? de’ Turchini, pod dyr. Antonia Florio. Najważniejsze tutaj dzieła, "Dialogo per la Passione" Provenzalego oraz "Stabat Mater" Giovanniego Salvatore znane są wprawdzie z płyt, odkryciem jednak okazały się utwory Majello (archaizujący "Quasi cedrus" na dwa tenory), Sabino i Zianiego.

Do objawień zaliczę też poruszające "Nisi Dominus" Vivaldiego (śpiewała doskonała Sara Mingardo) oraz "Mszę św. Emidiusza" Pergolesiego (para Kyrie-Gloria), kipiącą błyskotliwą inwencją i temperamentem, aż po finałową strettę "Cum Sancto Spiritu" - jak z Rossiniego. Nie osłabiło tego fajerwerku nawet niezbyt przekonujące wykonanie Concerto Italiano Rinalda Alessandriniego, który moment wcześniej przespał kilka potencjalnie ciekawych fragmentów w dłużącym się "Stabat Mater" Antonia Marii Bononciniego (np. "Inflammatus et accensus").

Na takim tle szczególnie wyraźnie rysują się arcydzieła: gdy Sara Mingardo w "Stabat Mater" Vivaldiego nie pozostawiła niedomówień, znacznie bardziej wymagające okazały się wykonawczynie "Stabat Mater" Pergolesiego - Maria Grazia Schiavo i Jos? Maria Lo Monaco (z barwną orkiestrą Sonatori de la Gioiosa Marca). Sławny majstersztyk zazwyczaj jest kameralnym dialogiem sopranu z altem, gdzie ból wyraża się w przeciąganych dysonansach, tym razem jednak dostaliśmy interpretację pełną teatralnej pasji i kontrastów, od rozdzierającej burzy po zamierający liryzm. Emocjonalne skrajności skutecznie odarły utwór z przypisywanej mu słodyczy - i jego odbiór znów wymagał wysiłku. Był go jednak wart.

Na koniec danie całkowicie wyjątkowe: intymne, subtelne rozważania Lamentacji Jeremiasza - "Leçons de Tén?bres" Couperi­na, w wyk. Le Po?me Harmonique Vincenta Dumestre’a. Na jeden wieczór festiwal wykreował zupełnie inny świat - zawieszony na brzmieniu pojedynczego słowa i wnikliwie przeżywający jego sens. Wśród fajerwerków - misteria paschalia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2009