Atrakcja i obciążenie

Helena Duć-Fajfer:Przyjmowanie nacjonalistycznej perspektywy utrudnia patrzenie na świat i rozumienie historii. Trudna historia nie była w końcu jedynie udziałem Łemków. Rozmawiała Małgorzata Nocuń

16.07.2008

Czyta się kilka minut

Małgorzata Nocuń: Co łączy dziś Łemków?

Helena Duć-Fajfer: Łemkowie są mniejszością etniczną, a nie jedynie etnograficzną. To, co ich łączy, wypływa więc z tożsamości. Pierwszy element to poczucie więzi z ziemią, Łemkowie mówią, że jadą do siebie: w góry, na "Łemkowynę". Kolejny to świadomość wspólnych doświadczeń historycznych, np. Akcji "Wisła". Podtrzymywane są także tradycje kulturowe: język, obyczaje, religia.

Po 1947 roku Łemkowie zostali pozbawieni tożsamości lokalnej. Czym można ją dziś zastąpić?

Łemkowie są społecznością diasporyjną. Nauczyli się myśleć koncepcyjnie, nie lokalnie. Świadomość lokalna charakteryzuje typ myślenia bezrefleksyjnego: jestem stąd, żyję tak, jak żyli moi przodkowie, zajmuję się tym, czym zajmowali się oni. Wśród starszego pokolenia Łemków przesiedlonych na Ziemie Zachodnie wciąż funkcjonuje kategoria "obczyzny" - cierpią, bo żyją na obcej ziemi. Ale młodzi, którzy urodzili się na Ziemiach Odzyskanych, mówią już, że żyją u siebie. Mają poczucie więzi z terenami zamieszkiwanymi przez ich przodków, lecz jest przecież codzienność, która dokonuje się w miejscu, w którym się mieszka. Młoda dziewczyna urodzona na "czużynie", czyli na Ziemiach Odzyskanych, mówi: "Urodziłam się w najpiękniejszej wsi, Michałowie". Równocześnie ta dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jej korzenie są gdzie indziej, że jej dziadkowie pochodzą z Florynki. W świecie idei, poezji - jak we śnie - wciąż utrzymuje więź z rzeczywistością ziem łemkowskich.

Czy młodzi ludzie czują się dziedzicami tej kultury, chcą ją poznawać?

Są różne grupy młodych Łemków. Bycie Łemką jest traktowane jak pewnego rodzaju atrakcja, ale też obciążenie wiążące się z emocjami przekazywanymi przez rodziców. Spytałam młodych ludzi, czy zależy im na odzyskaniu majątku historycznej "Ruskiej Bursy", organizacji, która odpowiadała za kształcenie Łemków w duchu patriotyzmu, a dziś jej mienie należy do Skarbu Państwa. Odpowiedzieli, że tak. Ich przywiązanie do tradycji jest widoczne, objawiło się także w walce o przywrócenie łemkowskich nazw w miejscowości Bielanka w Beskidzie Niskim (młodzieżowa organizacja "Czuha" chciała, by pisano je w dwóch językach: po polsku i w języku łemkowskim). W Czarnej, gdzie zapłonęła pierwsza watra, młodzi ludzie organizują dziś "Bursackie lito", ze śpiewami, recytacją poezji łemkowskiej i konkursami wiedzy o Łemkach. Na filologii łemkowskiej, gdzie wykładam, nie uczymy języka awansu społecznego, a jednak przyciągamy pasjonatów. Łemkowie nie wybierają tego kierunku przypadkowo, a są także Polacy interesujący się kulturą łemkowską - mam studentkę polskiego pochodzenia, która marzy, by uczyć języka łemkowskiego.

Jak młodzi Łemkowie patrzą na trudną historię, choćby na wydarzenia Akcji "Wisła"? Czy są to pokolenia, w których pamięć o bólu wysiedleń się nie zachowała? Umieją wybaczyć?

Zdarza się, że ta młodzież jest o wiele bardziej otwarta, wydawałoby się: nieobciążona. Mówi: dość już tej martyrologii, musimy iść dalej. Jednak wielokrotnie okazuje się też, że młodzi ludzie potrafią być ostrzejsi w sądach niż ich dziadkowie, którzy tragiczne wydarzenia rzeczywiście przeżyli. Zdarzają się łemkowscy nacjonaliści. Przyjmowanie nacjonalistycznej perspektywy utrudnia patrzenie na świat i rozumienie historii. Trudna historia nie była w końcu jedynie udziałem Łemków.

Jednak wspomnienie o Akcji "Wisła" nieść będzie chyba każde pokolenie. Urodziłam się po tym wydarzeniu, a pamięć o nim we mnie żyje. Kiedyś pewien Ukrainiec powiedział mi: już po nas, Akcja "Wisła" nas zniszczyła. Protestuję przeciwko takiemu myśleniu, doświadczenia historyczne nie mogą nas niszczyć.

Najbardziej obiegowa opinia o Łemkach mówi, że są podzieleni na opcję "ukraińską" i "łemkowską".

W ustawie o mniejszościach narodowych z 2005 roku zostało podane - obowiązujące dziś - pojęcie mniejszości narodowej. Łemkowie zostali zdefiniowani jako mniejszość etniczna. Z punktu rozumienia istoty łemkowskości ci, którzy przyjęli świadomość ukraińską, są Ukraińcami pochodzenia łemkowskiego. Ich sposób pojmowania siebie odnosi się do uniwersum ukraińskiego: mówią po ukraińsku. Łemkowie - budujący tożsamość na bazie swojego etnosu - są grupą, która w spisie ludności podała: jesteśmy Łemkami (ponad 5800 osób).

Kilka lat temu na Watrze usłyszałam, że nauczanie języka łemkowskiego to druga Akcja "Wisła". Z punktu widzenia nacjonalizmu ukraińskiego, którego korzenie sięgają XIX wieku, Łemków stworzyli Polacy, by przeciwdziałać Ukraińcom. Kierując się tak absurdalnym myśleniem, popieranie Łemków rzeczywiście może się wydawać działaniem antyukraińskim.

Jakie stereotypy o Łemkach są warte sprostowania?

O jednym już powiedzieliśmy, czyli o podziale na Łemków o tożsamości ukraińskiej i łemkowskiej.

Funkcjonuje obiegowa opinia, że Łemkowie jako grupa etniczna wykształcili się dopiero współcześnie, wcześniej była to kultura chłopska. Oczywiście, bazą była kultura chłopska, natomiast Łemkom wcześnie udało się wykształcić warstwy inteligenckie, dlatego - w przeciwieństwie do sąsiednich Bojków - ich etnos zaczął się kształtować. W czasach przedrozbiorowych dobra zasiedlone przez Łemków należały do biskupów krakowskich. Stereotyp mówi, że katolicyzm niszczył odmienność. Rzeczywiście, pojawiały się konflikty pomiędzy Kościołem a Łemkami, ale jednocześnie biskupi dbali o swoich poddanych. We wsiach zakładane były szkoły ludowe, łemkowskie dzieci wysyłano do miast, by kontynuowały naukę.

Przez cały okres PRL nie uznawano tożsamości Łemków, podobnie jak innych małych grup etnicznych, np. Ormian. Akcja "Wisła" miała na celu ostateczną likwidację UPA - co oczywiście było czystą propagandą, lecz właśnie w związku z tym niektórzy utożsamiają dziś Łemków z Ukraińcami.

Dr Helena Duć-Fajfer jest łemkowską poetką, pracownikiem naukowym UJ i Akademii Pedagogicznej w Krakowie (założycielką kierunku filologia łemkowska na tej uczelni).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2008