Andrzej Kopacki: Wiersze

Na światłach, czwarta rano

Cisza

Mokry asfalt

Dwoje oczu

Z chryzoprazu

A przecież jakoś to idzie mimo

Zapchanej kanalizacji w korytarzach

Władzy atawizmów w krawacie i pod

Makijażem zapalenia śluzówki

Na szczęście

W słońcu pękają wzdłuż garsonki

Kalendarz dyskretnie gubi liście

Dobry blues nie zamarza

Na szczęście Gottfried Benn

Napisał kilka wierszy

Bez rymów czwarta rano minie

Za miesiąc lub dwa

Więc dlaczego na topazowym

Z wizgiem w tę paszczę

Nim się zatrzaśnie

Głucho

Libella

Podczas Wariacji Goldbergowskich patrzył

z czternastego rzędu na tancerkę w migotliwym

kostiumie uczesaną w kok

jak stąpa w poprzek sceny jakby tuż nad

wodą i myślał o bezsenności Keyserlingka w Dreźnie o śmierci

awangardy i o tym że

kok to częsta fryzura w balecie (na którym tak bardzo

się nie zna) a także przez dłuższą chwilę obracał

w ustach słowo libella libella

Tymczasem ona idąc tak enty raz odkąd

powiedziała rodzicom w Ontario (a

jakby to było wczoraj) że leci

do Europy tańczyć myślała

spóźnia się spóźnia już

dziewiąty dzień ten sukinsyn

w domu w Zurychu pewnie znów grzeje pewnie znów

z jakąś wywłoką i że ma apetyt na coś

ostrego i że najchętniej przegryzłaby mu aortę

Znieruchomiała do rymu z wybrzmieniem

akordu (tu ruski ambasador nareszcie zasypiał a Gottlieb

Goldberg wychodził na palcach) i wydało mu się

że rozchyliła karminowe usta

nad brzegiem tej głębi

czarnej i nagle

cichej

jakby była

pusta.

Pociąg Berlin - Praga, marzec 1924

Osoby:

H. B., psychiatra

F. K., pisarz

D. D., kochanka pisarza

Marzec, wiosna, lecz śnieg za oknem, jeszcze

śnieg na błoniu, w ciemniejącym słońcu, jak

świeże blizny. Głaszcząc językiem dziewiczą

virginię, zsuwał się wzrokiem w dół czarnej

kolumny: wolność dla Niemców, precz z

żydowskim spiskiem, oskarżony Adolf H. zaklina

wysoki trybynał, prokurator świadkiem

(wszak gotów był przytaknąć, że dzielny

żołnierz). Znad spiczastych liter nad zdjęciem: ona

dużo młodsza, on jakiś skulony, nie małżeństwo

chyba, ani chybi obcy. Wzdrygnął się,

zimno. Każdy ze stu miliardów neuronów w mózgu

mógł wysłać w tej sekundzie do trzystu

sygnałów elektrycznych, co dzięki przekaźnikom

chemicznym i systemowi synaps dotarły

do któregoś z dziesięciu tysięcy innych. Zimno

więc się wzdrygnął. Przymknął oczy. Spodziewał się

lada dzień zobaczyć, jak to działa. Jego maszyna

do zapisu bioprądów. Narysuje galaktyczną burzę

(nie zauważył, że gazeta z komicznym

podsądnym sfrunęła) w głowie. Tamten schylił się,

przepraszam, można? Bardzo proszę. Całkiem

zaślinił swoją virginię, wyjął zapałki.

Jak patrzy, uważnie, na zdjęcie, aż wytrzeszcza

oczy. Tego by zbadać, obejrzeć zapisy, nawet

gdy tak patrzy, mnąc w palcach chustkę szeroką

jak flaga, fale beta cisną mu na czoło krople. Czy

mógłby pan nie palić, mąż nie znosi dymu.

Ależ, Doro, tamten, w istocie blady jak ta jego

chusta, zimno mi w plecy, na to dym nie

szkodzi. A jednak, Boże, jak ten człowiek kaszle.

Jak pani każe. Chłód jest nieziemski, niech się pan

okryje. Prawda. Nieziemski. Zakrył usta, lecz znów mu

w krtani zagrzmiało i schylił się nad gazetą, drżąc,

jakby śmiał się, aż nagle w samym środku śnieżnej

bieli zakwitła czerwonawo rana.

Cudzysłów Hofmannsthala

Szłoby się chyłkiem w tamten wieczór

W tamtą cytatę Hofmannsthala

W pewność (scedzoną z wielu przeczuć)

Jak ciężki miód z pustego plastra.

Ba. Tercynogenny Dunaj. Wtedy.

(Żaden tam Hun, ikonoklasta,

Awangardzista czy weredyk,

Lecz dobrotliwy, stary Sylen,

Zaćpanym dzieciom całkiem zbędny).

Musnąłby oko - amabile -

Odbitym światłem od zachodu.

Was frommt das alles, diese Spiele?

Tyle, co rzęsa cudzysłowu.

Andrzej Kopacki (1959) jest germanistą, tłumaczem, redaktorem “Literatury na Świecie". Opublikował m.in. monografię “Liryka Hansa Magnusa Enzensbergera" (Kraków 1999), zbiór wierszy “stan przejścia" (Olsztyn 2002) i tom esejów “Spod oka" (Warszawa 2002).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2003