Abram, Roland, Nicolas
Abram, Roland, Nicolas

Powiedzieć, że dla mojego pokolenia, urodzonego na początku lat 60., Roland Topor był ważny, to mało. Bez niego bylibyśmy głupsi, rzadziej byśmy się śmiali i z pewnością łatwiej ulegalibyśmy manipulacjom propagandy. Nie zdążyliśmy już co prawda na miesięcznik „Ty i Ja”, który drukował jego rysunki, bo przestał wychodzić w 1973 r. Byliśmy za młodzi, by rok później powiększyć i bez nas zbity tłum na otwarciu jego wystawy w redakcji „Szpilek”. Niewielu z nas trafiło na spotkanie w sali Riwiery, która – jak słyszałam od naocznych świadków – i tak pękała w szwach. Nieliczni spośród nas szczęściarze stali się posiadaczami dziś białego kruka: wydanego przez Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe w rok po warszawskiej wystawie, w skromnym na ówczesne czasy nakładzie 10 tys. egzemplarzy, albumiku w opracowaniu Romana Cieślewicza. Tłumiąc wyzwoleńczy chichot, wyrywaliśmy sobie jednak drukowane na...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]