22/08

"TP" 19/08

"Potwór z..."

Jako inżynier twardo stosuję zasady logiki. Stąd mój głęboki sprzeciw wobec tekstu Krystiana Lupy "Potwór z..." i brak zgody na propozycję tłumaczenia dewiacyjnych zachowań Josefa Fritzla wpływem "trującej odmiany austriackiego katolicyzmu", "praktyki spowiedzi" czy "spojenia się germańskiej kindersztuby z etyką katolicką".

Jaki ma związek opis dziecięcych, nieco niezdrowych fascynacji obrazami Wilhelma Buscha z zezwoleniem na przestępcze czyny w stosunku do najbliższych? Czemu "skoligacenie z najwyższymi ideami, jak Bóg, Rodzina, Ojczyzna" ma sprzyjać działaniom sprzecznym zarówno z Boskimi przykazaniami, jak i z dobrem rodziny? Czemu "podstawowa figura germańskiej kindersztuby" - "zakaz z archetypowym horrorem" ma sprzyjać działaniom łamiącym te zakazy (Autor chyba nie sugeruje, że istnieją w tradycji austriackiej "figury popierające kazirodztwo")? Czemu katolicka praktyka spowiedzi ma utrzymywać jednostkę "w infantylnym stadium pasywności etycznej"? Czyżby - odwracając sytuację -  ci, którzy nie dokonują rachunku sumienia i wyznania grzechów, wchodzili na jakiś wyższy poziom rozwoju etycznego? Dla mnie to jest nie tylko pseudopopularnonaukowy bełkot, tylko wręcz jakaś antykatolicka obsesja.

Czy ktoś wie cokolwiek na temat Fritzla? Czy wychowywał się na książkach Wilhelma Buscha? Czy jest ochrzczony ? Uczęszczał do spowiedzi? Czy w ogóle uważa się za katolika? Nie znamy odpowiedzi. A jednak dowiadujemy się o negatywnym wpływie "austriackiego katolicyzmu", jak i "praktyki spowiedzi" na chorobliwy rozwój naszej seksualności.

Seksualizm jest sferą o wielkiej sile, z którą niełatwo sobie poradzić i która, niewłaściwie rozpoznana, może doprowadzić do ruiny człowieka. Zarówno katolicka doktryna, jak i "praktyka spowiedzi" jest nie tylko dobrą "alternatywą", ale właściwą i "prawdziwą" dla niego propozycją.

I tu mam pytanie do Redakcji. Rozumiem szacunek dla zaprzyjaźnionego Autora. Ale dopuszczając do pojawiania się takiego tekstu, "tygodnik katolicki" powinien świadczyć o swojej wizji świata. Jeżeli  pojawia się tekst, który kwestionuje to, co jest fundamentem naszej wiary i podstawą naszego rozumienia świata - powinien być publikowany wraz z komentarzem. Inaczej tracimy własną tożsamość.

Wacław Reczek (Kraków)

Od autora

Panie inżynierze. Jeśli jest Pan, jak Pan pisze, wyznawcą i praktykiem logiki, to powinien Pan czytać zdania tekstu zgodnie z jego (tekstu) wewnętrzną logiką, a nie w perspektywie własnej, podjętej z góry negatywnej intencji. Wtedy by się Pan na przykład doczytał, że autor tekstu w zdaniach o praktyce katolickiej spowiedzi mówi nie o nadmiarze rachunku sumienia i refleksji na temat grzechu i jego związku z własną naturą, ale wręcz przeciwnie: o braku, powierzchowności lub pasywności w praktyce spowiedzi tego etycznego doświadczenia.

Nie chcę wchodzić z Panem w szczegółową polemikę, szanuję Pana światopogląd, chodzi tylko o logikę, skoro Pan od tego zaczął. Otóż autor tekstu ma wrażenie, że Pan przeczytał większość zdań rzeczonego tekstu dokładnie odwrotnie w stosunku do intencji i wysiłku logicznego, z którym zostały napisane. Oczywiście wchodzi jeszcze w rachubę możliwość bełkotu. No cóż, każdy formułuje myśli subiektywnie... I zawsze czytający rozumie tekst trochę inaczej niż piszący. Ja jednak zadedykowałbym Panu (również całkiem subiektywnie) zdanie austriackiego pisarza Thomasa Bernharda: "Cała wasza koncentracja skupiona jest na tym, żeby nie rozumieć". To bardzo ludzkie i zrozumiałe - ale właśnie nie takie całkiem logiczne...

Krystian Lupa

Od redakcji

Druk niepokojącego artykułu Krystiana Lupy okazał się pożyteczny. Charakterystyka, niestety wciąż jeszcze istniejącego, sposobu traktowania spowiedzi powinna dać do myślenia tak spowiednikom, jak i penitentom.

Ks. Adam Boniecki

"TP" 04/08

"W góry serca"

Najpierw wyjaśnienie encyklopedyczne: lid (ang. lead) to część artykułu lub informacji prasowej (zazwyczaj pierwszy akapit tekstu), wyróżniona graficznie grubszą czcionką lub kursywą. Lid jest skrótem informacji, jak również zachętą do dalszej lektury. Ponieważ lid do reportażu o biskupie Adamie Dyczkowskim ("W góry serca") wywołał przykre i nieco zabawne nieporozumienie, pragniemy wrócić do sprawy.

W lidzie czytamy: "Księża nie mogą podnosić głosu na ambonach, ani w kazalnicach. Broń Boże - potępiać. Ani za rozwody, ani za in vitro". Jest to fragment zdania wypowiedzianego przez Księdza Biskupa. Biskup chciał przeciwstawić potępianie i miotanie gromów z ambony cierpliwemu tłumaczeniu. Informujemy o tym czytelników, których lid nie zachęcił do przeczytania całego artykułu. Lid to nie cytat, a my nieortodoksyjnych myśli bynajmniej Księdzu Biskupowi nie chcieliśmy przypisywać.

Redakcja

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2008