Mancewicz: Wartość

Rzec trzeba, że szturmy wielbicieli bądź to p. Trumpa w USA, bądź p. Bolsonaro w Brazylii wywołują oczywiste obawy, że podobnie może być i u nas, gdy oto Gospodarz i jego ludzie przegrają tegoroczne wybory.

16.01.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Ponieważ wszyscy, jak tu siedzimy, uwielbiamy się bać, widzimy oczyma wyobraźni sceny nieśmieszne, zarówno w ogóle, jak i w szczególe.

Że oto nie amerykański człowiek bizon, lecz jego polski krewniak człek żubr będzie żwawo ganiał po wymarłym polskim parlamencie, będzie tam machać flagą, poirytowany będzie rozbijać drzwi i meble, rozpaczać będzie nad losem Polski i wykrzykiwać hasła bądź to kibicowskie, bądź to antyelitarne, bądź to antyszczepionkowe, bądź jakiekolwiek. Jest to proste do wyobrażenia, bo dziś do wyobrażenia jest wszystko, a nawet więcej. Niechybnie usłyszymy wtedy nowe definicje polskości i patriotyzmu, co zresztą nie będzie szokujące, definicje te bowiem wciąż się tu dezaktualizują i powstają ich wersje nowe. Bardziej pasujące i do czasów, i do konkretnych ludzi, i do ich umysłów.

Gdy niepostrzeżenie – popatrzmy – człowiek wchodzi w wiek senioralny, orientuje się, że nie tyle przestaje rozumieć komunikaty wydawane przez oprogramowanie własnego telefonu, ale nic nie łapie z nowości w świecie wartości. Dawniej tak nie było. Wartości to były wartości, i nie były to wcale pieniądze – oczywiście ta opinia może się wydać wielu Czytelnikom szalenie retro. Ale nawet Gospodarz, od dawien dawna znany z dewaluowania i przewalutowywania, gdy gwarzył o wartościach, to w zasadzie nie mówił o szmalu. Świat się jednak zmienia w okamgnieniu i takoż zmienia się nasz Gospodarz. Zważmy, że to on i tylko on definiuje świat wartości dla najszerszych kręgów swych zwolenników, ale i też przeciwników. Nie jest to zadanie łatwe i wdzięczne. Ale ktoś musi.

No więc weźmy wartość pierwszą z brzegu, jakże – nie tylko ostatnio – ważną, eksploatowaną powszechnie, propagandowo, religijnie, partyjnie i bezpartyjnie, czyli suwerenność. Suwerenność jest wartością pierwszoligową i należy do ulubionych wartości Gospodarza. Za pomocą opowiastek o suwerenności, o jej utracie bądź odzyskaniu, niezależnie od pory dnia i roku, można w Polsce zdobyć władzę, ale – co równie ważne – mówienie o suwerenności zamyka buzię każdemu. Skuteczność w zamykaniu bliźnim buzi osiąga się na sto procent tylko wtedy, gdy bliźnich wzywa się do walki o suwerenność, a owo wezwanie jest takoż insynuacją, że owi bliźni są najzwyklejszymi zdrajcami. I tu Gospodarz zawsze miał wspomniane sto procent. Miał, bo przecież coś jednak się zmieniło. Będziemy się teraz skracać – czekające na nas tzw. pieniążki z Unii Europejskiej były przez wiele miesięcy bardzo fe. Ich wypłata – wszyscy to wiemy – była bowiem uzależniona od zejścia z drogi bezprawia wytyczonej przez Gospodarza.

O suwerenności wymyślonej przez Gospodarza słyszymy od lat, a jest to płyta puszczana we wszystkich dyskotekach, w których ten pan jest laureatem nagrody o nazwie Człowiek Roku. No więc usłyszeliśmy wreszcie, nie tak dawno, jego stanowcze „jak nie, to nie”. Że owszem, możemy wziąć pieniądze zachodnich Europejczyków i je tu wydać, ale niestety, sorry, bez żadnych warunków. Bez warunków, gdyż – panie dziejku – najważniejszą naszą wartością jest suwerenność. „Ladies and Gentelmen! – mówił Gospodarz w każdym domu kultury – wymaganie przez obcych, byśmy przed pójściem do łóżka myli nogi, nie wchodzi w grę. To nas ­obraża. To jest atak na Polskę. Nie chcemy tej forsy, niech się wypchają”.

No więc przyjęliśmy to stanowisko z godnością i bez żadnej dyskusji. Umyliśmy sobie nogi (prywatnie) i zapadliśmy w spokojny sen zimowy. Z gawry wyrwało nas w zeszłym tygodniu donośne bum! Halo! Wstawać! Świat wartości się zmienił! Trąc piąstkami oczka przeczytaliśmy, że Gospodarz bez specjalnej żenady dodał wreszcie do katalogu swych wartości i kwaśny zapach banknotów, i mycie. To nowość. A opozycja zrobiła przy okazji to, co zawsze, czyli nic specjalnego, ale niehigienicznego.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2023