Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy miesięcznik się ukazał, najszybciej zareagowały kobiety, które poroniły kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. "Dlaczego nam nikt wcześniej nie powiedział, że możemy pogrzebać dziecko, które zmarło przed urodzeniem?". "Szkoda, że w naukach rekolekcyjnych dla rodziców żaden ksiądz nigdy nie wspomniał, że są rodzice, którzy nigdy nie mogli przytulić swojego dziecka!" - pisały. Okazało się, że bardzo niedawno temu, w obliczu poronienia nikt: ani z przedstawicieli Kościoła, ani ze środowisk medycznych, ani z prawodawców, nie potrafił wyciągnąć praktycznych konsekwencji z faktu, że istota zmarła w brzuchu matki to człowiek, który ma rodziców. Nie było społecznej akceptacji dla pogrzebu, żałoby, pamiątek po dziecku. Dziś jest pod tym względem lepiej, choć jeszcze wiele trzeba zmienić. Zastanawiam się tylko, ile w nas jeszcze obszarów niewrażliwości na ludzkie cierpienie. Kto za kilkanaście lat będzie pytał, mając na myśli rok 2008: "Dlaczego nikt nam tego wtedy nie powiedział?".