Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Głosowało na niego aż 53 proc. wyborców; sojusz sześciu opozycyjnych partii Wspólnie dla Węgier otrzymał zaledwie 35 proc. głosów (to wyniki wstępne po przeliczeniu 99 proc. głosów). 58-letni Viktor Orbán, który rozpoczyna piątą kadencję na stanowisku premiera, zdołał przekonać wyborców, że to on jest gwarantem bezpieczeństwa kraju w niestabilnych czasach. Na inflację odpowiedział potężnymi transferami socjalnymi, a po napaści Rosji na Ukrainę narracją, że w przeciwieństwie do „wymachującej szabelką” opozycji potrafi utrzymać Węgry z dala od wojny. W zdobyciu głosów Węgrów pomogła mu dominacja w mediach i około ośmiokrotnie wyższe wydatki na kampanię w porównaniu do wydatków sojuszu opozycji.
Natomiast koalicja Wspólnie dla Węgier poniosła sromotną klęskę, której nie przewidziały żadne sondaże. Dobry wynik sojusz opozycyjny uzyskał w zasadzie tylko w Budapeszcie; nie udało mu się wygrać nawet w miastach, gdzie rządzi w samorządach. Z wchodzącym w skład sojuszu Jobbikiem skutecznie podjęli walkę rozłamowcy z tej partii – utworzona przez nich skrajnie prawicowa partia Nasza Ojczyzna uzyskała 6 proc. i przy pomocy nacjonalistycznych oraz antyszczepionkowych haseł weszła do parlamentu.
Po radości ze zwycięstwa Fidesz czeka jednak trudna kadencja. Węgry zmagają się z coraz wyższą inflacją i zadłużeniem państwa. W polityce zagranicznej pole manewru drastycznie się skurczyło i nawet najbliżsi partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej krytykują podejście Budapesztu do wojny ukraińsko-rosyjskiej. Pieniądze z unijnego Planu Odbudowy dla Węgier pozostają niezatwierdzone.
Premier Viktor Orbán mógłby teraz dokonać kolejnej wolty w swojej karierze i obrać ponownie kurs na Zachód. Ale przytłaczające zwycięstwo może podtrzymywać go w przekonaniu o słuszności dotychczasowej polityki.