Współczucie

Współczucie jest uczuciem szlachetnym, bezinteresownym i chrześcijańskim. Jednak jego potężna energia ma limity.

19.01.2010

Czyta się kilka minut

Wiadomości z Haiti są straszne. Świadkowie mówią, że tego i tak się nie da ani opowiedzieć, ani pokazać. Zniszczenie struktur materialnych, domów, dróg, środków komunikacji, szpitali itd. ujawniło endemiczny brak struktur społecznych, służących człowiekowi w potrzebie. Według ekspertów ONZ trzeba zgromadzić 562 mln dolarów, żeby trzem milionom ludzi pomóc przeżyć najbliższe pół roku. W Port-au-Prince co dziesiąty dom został zniszczony, bez dachu nad głową znalazły się setki tysięcy mieszkańców.

Świat okazał się solidarny. Pomoc napływa z różnych stron, także z Polski. Ktoś obliczył, że gdyby każdy Polak ofiarował złotówkę, pomoc wynosiłaby blisko 10 milionów euro. Nawet, jeśli nie wszyscy będą mogli dać ową złotówkę, to inni okażą się hojniejsi. Zbierzemy.

Bo rozgrywający się na naszych oczach dramat obudził współczucie. Bez powszechnego współczucia Caritas, Polska Akcja Humanitarna i inne tego rodzaju organizacje byłyby bezradne. Nawet jeśli są i tacy, których jedyną refleksją po obejrzeniu dramatycznych obrazów z Port-au-Prince jest: "jak dobrze, że to nie u nas"... Współ-czucie znaczy współ-cierpienie. Nie mówi się o współczuciu w sytuacjach pomyślnych. Współczucie jest uczuciem szlachetnym, jest bezinteresowne, jest chrześcijańskie ("ciężary jedni drugich noście") i jest imperatywem: trzeba być z tym, który cierpi, trzeba nieść z nim jego ciężar, uczynić go znośniejszym. Wizerunek współczującego jest pozytywny, tego, kto się od współczucia uchyla - negatywny, więc nikt nie chce uchodzić za człowieka nieczułego.

Jednak potężna energia współczucia ma limity. Najbardziej widoczną granicą jest czas. Krzywa uczuć nie rośnie w nieskończoność. Ileż wspaniałych zrywów zrodzonej ze współczucia ludzkiej solidarności z czasem wygasało... Ofiary katastrof znikały z ekranów telewizyjnych i pierwszych stron gazet. Uwagę przyciągały inne sprawy, inni ludzie. Jak długo można się zajmować Haitańczykami, Sudańczykami, ofiarami tsunami itd.

Granicą bywa także przestrzeń. Współczucie mieszkańcom Haiti, wyrażone większym czy mniejszym datkiem, czasem się okazuje łatwiejsze niż współczucie ofiarom mniej spektakularnych kataklizmów w zasięgu ręki. By przypomnieć, że - toutes proportions gardées - liczbę bezdomnych w Polsce szacuje się na 30 do 300 tysięcy... Niestety, nasi bezdomni częściej niż współczucie, budzą irytację.

Współczucie wyrażające się w czynie solidarnym przygasa, kiedy - to kolejna granica współczucia - okazana pomoc nie przynosi spodziewanych rezultatów. Znam przypadki, gdzie powodowani współczuciem wobec bliźnich zaplątanych w koszmar sieci zadłużeń dobrzy ludzie wielkodusznie długi te za nich spłacili. Nie upłynęło wiele czasu, a wyratowani znów się wpakowali w identyczną sytuację. Wtedy już o współczucie było znacznie trudniej.

Dramat trzęsienia ziemi na Haiti nagle uświadomił światu to, o czym wszyscy zainteresowani wiedzieli. Dyrektor Institute for Justice and Democracy in Haiti, Brian Concannon Jr., w rozmowie z Magdaleną Rittenhouse powiedział: "Po części to my, Zachód, jesteśmy winni zapaści cywilizacyjnej takich miejsc jak Haiti. Źle rozumiana pomoc przynosi więcej szkód niż pożytku".

Współczucie jest szlachetnym motywem działania. Niezdolność do współczucia jest okaleczeniem człowieczeństwa. Czy współczucie wystarczy, by coś się zmieniło na Haiti? Nie sądzę. Potrzebna jest świadomość odpowiedzialności za świat. A to - obym się mylił - większości z nas wciąż wydaje się abstrakcją.

Pomóż Haiti!

Pieniądze na pomoc ofiarom

trzęsienia ziemi zbierają:

Polska Akcja Humanitarna (numer konta

59 1060 0076 0000 3310 0016 9892)

Caritas Polska (numer konta

70 1020 1013 0000 0102 0002 6526),

w obu przypadkach z dopiskiem "Haiti".

Więcej informacji:

www.pah.org.pl oraz www.caritas.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2010