Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw krakowska kuria poinformowała, że "strona kościelna nie uczestniczyła i nie uczestniczy w procesie powstawania publikacji przygotowywanej w wydawnictwie Znak, dlatego też nie bierze odpowiedzialności za jej treść". Następnie Henryk Woźniakowski określił warunki, po spełnieniu których książka będzie się mogła ukazać. Prezes Znaku napisał, że książka ks. Zaleskiego wyjdzie w tej oficynie, gdy "kompetentni i miarodajni recenzenci uznają jej treści za w pełni odpowiadające historycznej prawdzie, gdy na autorze nie będzie ciążyć nakaz dyscyplinarny zawarty w komunikacie Kurii krakowskiej z dnia 17 października br. [chodzi o zakaz wypowiadania się przez ks. Zaleskiego na temat lustracji] oraz gdy zgodnie z treścią tegoż komunikatu, kardynał metropolita krakowski wyda ocenę moralną dotyczącą przygotowywanej publikacji". Zdaniem prezesa Woźniakowskiego dopiero po spełnieniu tych warunków "książka nie będzie przedmiotem negatywnej oceny ze strony autorytetów i władz Kościoła, a więc owocem jej będą prawda, oczyszczenie i pojednanie, nie zaś podziały, potępienia i wyniszczające spory".
W odpowiedzi rzecznik kard. Dziwisza ks. Robert Nęcek podtrzymał stanowisko kurii: "wciąganie strony kościelnej w wydawnicze zamieszanie jest niezrozumiałe", wydawnictwo jest niezależne od władz kościelnych i bierze odpowiedzialność za swoje decyzje, zaś kardynał nie chce się narazić na zarzut ingerowania w treść książki i swoją ocenę moralną wyda już po ewentualnej publikacji. Władze Znaku zwołały więc konferencję prasową, podczas której zadeklarowały, że są zdecydowane wydać pracę ks. Zaleskiego, ale nadal będą "usilnie zabiegać", by jeszcze przed drukiem przeczytał ją metropolita krakowski lub osoba przez niego wskazana. "Nasza decyzja i wola jest niezmienna, żeby tę książkę wydać, ponieważ uważamy, że jest bardzo potrzebna pomoc Kościołowi krakowskiemu w uporaniu się z trudną kwestią współpracy niektórych członków duchowieństwa z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa" - mówił prezes Woźniakowski. Zastrzegł jednak ponownie, że ukazanie się książki w atmosferze konfliktu, w szczególności z hierarchią krakowską, "nie przyniosłoby tego celu, który sobie stawiamy: prawdy, oczyszczenia, pojednania". "My nie chcemy przerzucać odpowiedzialności na kurię krakowską w sensie zawartości tej książki. Nam chodzi o to, jaki będzie jej skutek dla krakowskiego Kościoła i Kościoła w ogóle" - tłumaczył.
Wydawca nie odpowiada na pytania, co się stanie z manuskryptem książki ks. Isakowicza-Zaleskiego, jeśli kard. Dziwisz nie zechce zapoznać się z jego treścią lub wyda na jego temat negatywną opinię. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu miesiąca, kiedy zakończą się trwające od października prace redakcyjne. Sam ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski deklaruje zrozumienie dla trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się Znak: "Jeżeli ta książka ma być kością niezgody między wydawnictwem a władzami kościelnymi i jeśli Znak mi wyraźnie powie, że nie chce jej wydać i nie chce konfliktu, to ja tę książkę wycofam bez obrażania się czy konsekwencji zerwania umowy" - mówi autor, ujawniając, że publikacją "Kościoła wobec SB na przykładzie diecezji krakowskiej" zainteresowanych jest kilkunastu innych wydawców.
Tymczasem w związku z oświadczeniami prezesa Woźniakowskiego ks. Tomasz Węcławski poprosił o wycofanie swojego nazwiska z listy członków zespołu miesięcznika "Znak". "Uważam, że oświadczenia te pogłębiają brak jasności i zamieszanie panujące w publicznym dyskursie w Polsce - nie tylko w tej sprawie - napisał poznański teolog. - Wielokrotnie powoływałem się na słowa Carla-Friedricha von Weizsaeckera: »System demokratyczny polega na tym, że ludziom można powiedzieć prawdę«. Uważam je za podstawę wszelkiej, w tym mojej własnej działalności publicznej. Uważam też, że oświadczenia, o których mowa, podstawę tę naruszają".
Komentując swoją decyzję dla KAI ks. Węcławski zwrócił uwagę, że wszelkim publikacjom powinno się stawiać wyłącznie warunki merytoryczne i że niedopuszczalne jest uzależnianie wydania książki od lektury osób spoza wydawnictwa, kimkolwiek by one były.
---ramka 478032|strona|1---