Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przedsmak drugiego krążka mogliśmy poczuć podczas finałowego koncertu ubiegłorocznej Warszawskiej Jesieni, kiedy to wykonanie wszystkich symfonii Lutosławskiego uzupełniały wypowiedzi kompozytora. Teraz dokumentów powstałych na przestrzeni 40 lat (1951-1990) jest zdecydowanie więcej: fragmenty wywiadów (m.in. z Elżbietą Markowską, Januszem Cegiełłą, Tadeuszem Kaczyńskim), przemówień (m.in. na Kongresie Kultury z 11 grudnia 1981).
Po pierwszym przesłuchaniu pozostają hasła-myśli: “mówić szczerze i prawdziwie", “staraj się pisać to, co sam chciałbyś usłyszeć", “pracuję regularnie, bo natchnienie nie nawiedza leniuchów" (cytat z Czajkowskiego). Dotyczą często spraw warsztatu, własnych utworów (“III Symfonia", “Tryptyk śląski"), zagadnień ogólnych (“Przekleństwem dla kompozytora jest, kiedy musi słuchać muzyki wszędzie, na statku, w windzie, w parku czy na plaży... Najgorsze ze wszystkiego jest to, kiedy musi słuchać tej muzyki w domu, bo dobiega ona zza ściany, nawet przy zamkniętych oknach. Współczesny człowiek nie docenia ciszy")...
Niezwykłe jest spotkanie z głosem kompozytora: pięknym, miękkim, delikatnym. Lutosławski starannie dobiera słowa, choćby takie: “Uczucie niedosytu jest elementem procesu twórczego. Gdyby uczucia niedosytu nie było, nie byłoby żadnego powodu, aby dalej prowadzić twórczość. Każdy utwór jest pożegnaniem się
z własnym marzeniem, jest już rzeczywistością, a dostosowanie rzeczywistości do marzenia jest na tym świecie nie do osiągnięcia. Dlatego każdy utwór zawiera pewną dozę rozczarowania. Na to nie ma żadnej rady i to jest dobrze, dlatego że to świadczy o prawidłowości funkcjonowania mechanizmu twórczego".
TC