Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy przed dekadą RCA wydało pamiętny boks z nagraniami Williama Kapella, wydawało się, że te 12-13 godzin muzyki (dodawszy kilka zapisów live spoza kompletu) to wszystko, co pozostało po genialnym pianiście, którego katastrofa lotnicza zabrała w wieku 31 lat. Kapell wracał z wielkiego tournée po Australii - w ciągu trzech miesięcy dał tam
37 koncertów. I właśnie pół wieku po tragicznej podróży do rąk wnuka pianisty trafiła część rozproszonej kolekcji pewnego melomana, którego imię - Roy Preston - po wsze czasy chować będziemy we wdzięcznej pamięci. Na acetatowych płytach (szumiących, ale dźwięk fortepianu jest wyrazisty) rejestrował on wszystkie koncerty emitowane przez australijskie radio. Wśród nich - ostatnie występy Kapella.
Oto geneza dwupłytowego albumu "William Kapell reDiscovered". W środku zaś, obok paru utworów znanych już z jego dyskografii (choć tu elektryzujących jeszcze bardziej: przy tym ujęciu Koncertu Rachmaninowa nawet Horowitz z Reinerem wydają się przysypiać, a w "Obrazkach z wystawy" Kapell prześciga własną wizję, grając jeszcze bardziej elastycznie, bogato, kontrastowo) - perły bezcenne, czyli utwory dla nas nowe. Cudowna, epicka "Barkarola" Chopina i pełne niesamowitości Scherzo h-moll, z potęgą, ale i kontrolą nieporównaną zderzające skrajne części etiudowe z liryczną środkową, dramaturgicznie rozplanowany Debussy, wysmakowany i ekspresyjny, wreszcie "wojenny" Prokofiew zapierający dech. Na okrasę zostawmy klarownego Bacha (Suita a-moll BWV 818) i Mozarta, najczystszy przebłysk sfer niebiańskich. Wreszcie "God Save the King", hymn brytyjskiego dominium. Bóg uchronił te nagrania.