W „Kwartalniku Artystycznym”

30.03.2003

Czyta się kilka minut

„Kwartalnik Artystyczny” (nr 4/ /2002) zamieszcza kolejne głosy w odpowiedzi na ankietę: „Jaki jest teraźniejszy stan literatury polskiej?”. Teksty opublikowane w ostatnim numerze „Kwartalnika...” świadczą o krytycznym stosunku autorów do zjawisk zauważalnych we współczesnej literaturze i są wyrazem ich niepokoju o przyszłe jej losy. Swym nastrojem wyróżnia się jedynie opinia Aleksandra Fiuta, którą zacytuję w całości: „Żyć w epoce Czesława Miłosza - czy to mało?”

Piotr Michałowski wskazuje na trudności oceny stanu literatury z perspektywy teraźniejszości. Definiuje i rewiduje powszechne narzekania na literaturę. Wśród nich wyróżnia zalew pisarską tandetą, wtórność, sztywną hierarchię pozycji „starych mistrzów” oddzielonych pogłębiającą się przepaścią od wszystkich pozostałych, chore mechanizmy promocji, głód arcydzieł. Sytuację literatury określa jako „demokratyczną polifonię zjawisk”, ale obdarzoną niepokojącymi aspektami. „Terytorium literatury - zdaniem Michałowskiego - przypomina nie tylko »globalną«, ale też galicyjską wioskę z »polami w kratkę«, na których każdy robi swoje i »takie widzi świata koło jakie tępymi zakreśla oczy«. Eksplorację zastąpiła wygodna eksploatacja skupiona na suwerennych poletkach.”

Grzegorz Musiał lansuje tezę o niesamodzielności polskiej literatury. Pisze „o jej wpatrzeniu w telewizyjny ekran, o odejściu od głębokich, metafizycznych źródeł inspiracji, (...) o odwróceniu się od indywidualnego dramatu człowieka ponad epokami”. Według Musiała przede wszystkim w prozie, ale także poezji zatracone zostają najważniejsze przesłania, wartości decydujące o tożsamości europejskiej kultury i człowieka w ogóle. „Kultura - zauważa Musiał - a już szczególnie literatura, która nie posługuje się wyrazistym znakiem, jakim jest dźwięk czy obraz, ale złożonym instrumentem ludzkiej pamięci, wyobraźni, wrażliwości na słowo - nie może bezkarnie brać udziału w tym wyścigu bawolim. Jej potrzeba ciszy bibliotek, medytacji, mecenatu mądrych książek: tylko w takim krużganku - mówiąc językiem Ariosta - usłyszy kroki Ducha.”

W głosie pt. „Literatura dobra, literatura zła” Krzysztof Myszkowski wtóruje Musiałowi upominając się o wartości, po których stronie jest dobra literatura, o różnych poziomach, stopniach i hierarchiach. „W literaturze dobrej są tablice wartości - w naszym kręgu są to Tablice Dekalogu”, a pisarz: „gra i śpiewa swoją jedyną, rozpisaną na różne głosy pieśń, dla której najwyższym wzorem są psalmy, hymny i pieśni pełne ducha, którymi wypełniona jest Biblia. Cała reszta jest zgiełkiem i hałasem, jest zawracaniem głowy, grą na wabia, chodzeniem po manowcach”.

Jacek Gutorow poświęcił znaczną część swojej wypowiedzi roli krytyków. Wypomina im nieumiejętność głębszej dyskusji, brak wypracowania nowego języka krytycznego, którym można było pisać: „o nowych zjawiskach w sztuce w sposób fachowy i interesujący”. „Nie można krytykować poezji dwudziestowiecznej - twierdzi Gutorow - używając kategorii i argumentów z repertuaru dziewiętnastowiecznej estetyki”.

Na łamach „Kwartalnika...” w tajniki tłumaczenia wprowadza Antoni Libera tekstem: „Jak przełożyć »wyrażenie bezpośrednie«? Wokół jednego zdania Samuela Becketta”. Ten interesujący wykład ukazuje jeden z wielu problemów, przed jakim stanął tłumacz przekładając „Partię solową” Samuela Becketta. Kluczowe zdanie z tego krótkiego utworu scenicznego brzmiące: „Birth was the death of him” jest „nośnikiem treści nie tylko w swej warstwie semantycznej i stylistycznej, ale również... artykulacyjnej i fonetycznej”. Analizując gramatyczną konstrukcję zdania Antoni Libera wskazuje na jego paradoksalny komizm i zwraca uwagę na artykulację słowa „birth” kojarzącego się z aktem rodzenia. Przypomina także o związkach z misteriami przemiany Słowa w Rzecz, początkowych słowach Ewangelii św. Jana. Efektem poszukiwań jest tłumaczenie: „Urodził się i to go zgubiło”.

W „Kwartalniku Artystycznym” zamieszczono także uwagi Ireny Sławińskiej, Krzysztofa Myszkowskiego i Zbigniewa Żakiewicza o poemacie Czesława Miłosza „Orfeusz i Eurydyka” ogłoszonym po raz pierwszy w „Tygodniku Powszechnym” nr 40/2002. (m)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2003

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
"Otrzymałem ostatnio bardzo miły list od mego biskupa, diecezji Oakland, Cumminsa. Pisze, że był na audiencji w Watykanie i przesyła pozdrowienia od papieża, który go o to prosił, określając mnie jako człowieka religijnego, »nie mojej ideologii«, ale chrześcijanina. Nie wiem co słowo »ideologia« w ustach papieża znaczy, może moje występy przeciw państwu wyznaniowemu. Kwestie teologiczne mnie przejmują, w kraju gdzie kasta wiedna jest laicka i, sądząc po literaturze, ateistyczna. Wydaje mi się, że nie umysły suche mogą tu dostarczyć wglądu, ale takie jak Iwaszkiewicza, którego ewolucja ku Bogu Nicości niezbyt mi się podoba. Na ogół mam poczucie rozmijania się z polskim czytelnikiem i obawiam się, że jestem idealnym materiałem do dysertacji wyłącznie pośmiertnych. Chciałbym, żeby Pan przeczytał »Storge«, tom Oskara Miłosza w moim przekładzie wydany przez Znak w Krakowie w 1993. Pies z kulawą nogą tą książką się nie zainteresował, po prostu nikt nie wie, »Czym się to je«, ale jeżeli Pan zechce zaglądnąć, to zrozumie Pan mój samotny upór i niezgodę z literackimi modami. Te mają dużo do czynienia z kultem malarstwa, zabytków architektury, kompozytorów. Co prawda w ubiegłych wiekach też były podpórki, czyli ciągłe odwoływanie się do Homera, do mitologii greckiej etc. Ale właściwie to mnie ta kulturalność drażni (również u Amerykanów) i widzę w tym wszystkim nowy akademizm poezji i prozy" - pisał Czesław Miłosz do Krzysztofa Myszkowskiego w 1994 roku. Listy autora "Drugiej przestrzeni" do redaktora "Kwartalnika Artystycznego" ukazują, chwilami aż nieco humorystycznie, konsekwencję, z jaką Miłosz walczył o określony typ sztuki, wytrwale namawiając autora "Pasji według świętego Jana" i "Koziego rogu" do realizmu, pisania "dla ludzi" i pozbycia się "pisarskiego skurczu".