W krainie smaku

Mówimy: Beskidy. Wyobraźnia zaczyna działać. Przywołuje widok łagodnych wzniesień, lasów zmieniających barwę w zależności od pory roku. A jak reaguje zmysł smaku?

19.10.2014

Czyta się kilka minut

Z czym kojarzą się Beskidy amatorom kulinarnych wrażeń? W Małopolsce powinni oni zwrócić szczególną uwagę na krainę położoną na styku Beskidu Sądeckiego i Niskiego: subregion gorlicko-sądecki. Znana jest z sadów owocowych, fasoli „piękny Jaś” i suszonej śliwki... Ale nie tylko.

Śliwowica zgodna z prawem

Sądecczyzna to kraina owocowych przysmaków. Łagodne i dobrze nasłonecznione stoki w wielu miejscach pokrywają połacie równo przyciętych drzewek jabłoni. Jabłko to symbol Sądecczyzny. Jego odmiana z Łącka posiada unijny certyfikat w kategorii „Chronione oznaczenie geograficzne”.

Łącko – stolicę sądeckich sadów – najlepiej odwiedzić podczas majowego Święta Kwitnącej Jabłoni lub we wrześniu podczas Święta Owocobrania. Miejscowość przywodzi jednak w pierwszym rzędzie na myśl słynną łącką śliwowicę, 70-procentowy destylat pędzony domowym sposobem. Do niedawna nie można było jej kupić legalnie. Teraz jest już dostępna w sklepach i niektórych restauracjach. Produkująca ją firma Manufaktura Maurera wprowadziła też na rynek, oprócz soków, wina owocowe, okowity i cydr, zwany regionalnym „jabcokiem”. Podczas organizowanych w Łącku degustacji jej założyciel Krzysztof Maurer wraz z żoną Ewą opowiadają o tym, jak walczyli z przepisami ograniczającymi sprzedaż domowych wyrobów alkoholowych.

Torcik z Sissi

Kulinarną mekką Sądecczyzny jest Miasteczko Galicyjskie. Okolona pracowniami i warsztatami XIX-wiecznych rzemieślników, działa tutaj karczma, zrekonstruowana gospoda z Orawki – Gościniec Galicyjski. Serwowana jest tu kuchnia regionalna. Dla smakoszy organizuje się warsztaty kulinarne, wprowadzające adeptów w sztukę przyrządzania sądeckich przysmaków – choćby placków pasterskich z okrasą. W menu znajdziemy także m.in. „kaczkę Baby Jagi” w sosie piernikowym, kruchutką jagnięcinę w sosie ziołowym, polędwiczki glazurowane konfiturą żurawinową czy „zupę jarmarczną” z bobu.

W kawiarni ratusza Miasteczka Galicyjskiego panuje z kolei duch cesarzowej Sissi, niegdyś pierwszej damy cesarstwa, z jej ulubionym tortem Sachera i słodkimi deserami podawanymi do kawy po wiedeńsku. Po wizycie w atelier fotografa sprzed dwóch wieków, aptece pełnej tajemniczych ampułek czy skarbcu dawnego zegarmistrza turyści mogą kontynuować zwiedzanie w skansenie. Urozmaicone opowieściami o dawnych czasach zwiedzanie prowadzi przez oryginalne chałupy wiejskie, sprowadzone tu z całej Sądecczyzny.

Fasolowa wódka

Wzdłuż doliny Dunajca, tam gdzie we wsi Tropie wody rzeki spiętrzają się w Jezioro Czchowskie, rośnie – zdaniem wielu najlepsza na świecie – słodka i delikatna fasola. To odmiana „piękny Jaś”. Zmielona, jest bazą do przyrządzania pasztetów, rolad i kiełbas fasolowych, ciasteczek i tortów, farszu do pierogów, a nawet... fasolowej wódki. Za sprawą mieszkającej tu Janiny Molek, dzięki której fasolę wpisano na listę certyfikowanych produktów regionalnych UE, znana jest też za granicą. Prom na Dunajcu przewozi do Tropia mieszkańców i pielgrzymów, którzy chcą odwiedzić górujące nad okolicą sanktuarium pustelników, świętych Świerada i Benedykta.

Na żywo z ula

W wielu miejscach Sądecczyzny – zwłaszcza w mniejszych miejscowościach – możemy spróbować potraw, które pachną tak, jakby przygotowywały je nasze babcie.

To bezcenne smaki, których nie sposób porównać z czymkolwiek innym. Każda z potraw przyrządzanych na przykład w karczmie „Bartna Chata” w gospodarstwie pasiecznym „Sądecki Bartnik” w Stróżach ma, choćby minimalny, dodatek miodu. Pachną nim kremowe zupy, warzywa i mięsa, a towarzyszy im miodownica, niezrównany napój miodowy z nutą mięty. Nie podają tu coli ani napojów gazowanych.

Obok działa Muzeum Pszczelarstwa i skansen z zabytkowymi ulami. Dzięki zamontowanym w ich wnętrzu kamerom można obejrzeć „na żywo”, jak robotnice karmią królową-matkę, a pszczoły przekazują sobie kulki pyłu. Od razu widać, kto tam rządzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2014

Artykuł pochodzi z dodatku „Obierz kierunek Gorlickie+Sądeckie