Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odbywające się co roku szczyty UE i USA upływały z reguły pod znakiem harmonii okraszonej banalnymi stwierdzeniami o konieczności wzajemnej współpracy, po czym wszystko działo się po staremu. Tym razem może być inaczej, choć pokusa forsowania własnych idei nie osłabnie po żadnej stronie Atlantyku.
Osiągnięciem ubiegłotygodniowego szczytu w Waszyngtonie jest z pewnością podpisanie umowy o ściganiu terrorystów. Brzmi to wprawdzie dziwnie, jeżeli zważyć, że podpisują ją państwa, dla których z oczywistych względów terroryzm jest zagrożeniem. W praktyce jednak współpraca policyjna napotykała na trudności, związane z niechęcią rządów do ujawniania swej wiedzy innym. Problemem będzie też uzgodnienie, kto jest terrorystą, jeżeli sam terroryzm ma różne twarze: w USA niezwykle szeroko definiuje się to pojęcie - w Europie na odwrót. Oba podejścia wiążą się z dużym ryzykiem: albo dla obywateli, albo dla bezpieczeństwa międzynarodowego.
Pochodną tego problemu jest też stosunek do palestyńskiego Hamasu, będącego bezsprzecznie organizacją terrorystyczną, ale zarazem znaczącym aktorem politycznym, którego nieobecność przy rokowaniach w sprawie pokoju na Bliskim Wschodzie może oznaczać ich fiasko. Czy zatem ugrupowanie to należy zwalczać w całości, jak chce Waszyngton, czy też skoncentrować atak na jego militarnym odgałęzieniu, a ze skrzydłem politycznym podjąć współpracę, jak nalega Paryż? Pierwsze wydaje się być nakazem sprawiedliwości, drugie wyrazem nie pozbawionej logiki politycznej kalkulacji. Oba są jednak nie do pogodzenia.
Na tym tle spory wokół protekcjonizmu rolnego w UE oraz stalowego w USA, a także żywności genetycznie modyfikowanej wydają się być mało istotne, choć pokazują jedną z przyczyn obecnych problemów. George W. Bush kwestionuje zarzuty Unii, że tego rodzaju żywność jest szkodliwa dla zdrowia, choć w przeprowadzonych niedawno m.in. w USA badaniach opinii aż 55 proc. pytanych opowiadało się przeciwko genetycznym manipulacjom. Z kolei państwa europejskie zdają się zapominać, że jakość żywności drastycznie się pogorszyła także wskutek Wspólnej Polityki Rolnej. W rezultacie i w USA, i w Europie, ci, których na to stać, wydają bajońskie sumy, aby zjeść małego pomidora o pomarszczonej skórce z uprawy bio-ekologicznej.
Poprawa współpracy między Europą a Ameryką wymaga, aby każda ze stron przemyślała swą postawę i działania, w których egotyzm i besserwisserstwo stają się plagą. W jednym uczestnicy szczytu mieli rację: albo USA i UE będą grać razem, albo poniosą wspólną porażkę.