Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gra dotyczy gazociągów: Moskwa, realizując ideę integracji gospodarczej poradzieckiego terytorium, chce przejąć ukraińskie gazociągi, a także przedsiębiorstwa. Od pewnego czasu wiadomo, że Janukowycz chce zawrzeć nowe porozumienie gazowe z Rosją – prezydent napomknął o tym w mediach, ujawniając, że warunkiem umowy jest oddanie Gazpromowi w dzierżawę ukraińskich gazociągów tranzytowych. Pytanie o los gospodarczej niezależności Kijowa stało się tym aktualniejsze po wizycie Janukowycza w Moskwie w poniedziałek 4 marca. Na temat jego spotkania z Władimirem Putinem wiadomo niewiele, na oficjalnej stronie Janukowycza widnieje informacja, że poruszono kwestie współpracy Moskwy i Kijowa w dziedzinie energetyki oraz relacji Ukrainy z Unią Celną Białorusi, Rosji i Kazachstanu (to twór służący scalaniu przestrzeni poradzieckiej).
Dlaczego nowe umowy gazowe mogą być niebezpieczne? Janukowycz dowiódł, że łatwo go ograć – przypomnijmy „umowy charkowskie” z 2010 r., odtrąbione jako sukces Kijowa (w zamian za tańszy gaz Ukraina zgodziła się na stacjonowanie Floty Czarnomorskiej na Krymie przez kolejne 25 lat). Później nawet premier Mykoła Azarow przyznał z goryczą, że Ukraina i tak płaci za gaz jak za woły... Znamienne, że na sąsiedniej Białorusi wszyscy (łącznie z opozycją) długo chwalili prezydenta Łukaszenkę („Nikt tak nie robi w balona Moskwy jak Sasza”), ale Saszy w rozmowach z Moskwą wiodło się do czasu: dziś sprzedawanie gospodarczej niezależności Mińska jest dla Łukaszenki ceną za przetrwanie.
To samo może czekać Janukowycza, bo gaz to kwestia nie tylko polityczna, ale i społeczna. Starając się o reelekcję, ukraiński prezydent będzie chciał zawrzeć socjalny kontrakt ze społeczeństwem. Gdyby na temat rurociągów (choćby ich modernizacji), a także uczestnictwa w unijnych projektach energetycznych chciał się porozumieć z Zachodem, musiałby podnieść cenę błękitnego paliwa dla obywateli. Tymczasem Janukowycz najwyraźniej woli brać przykład z Łukaszenki: w zamian za głosy, sprzedaje niezależność Ukrainy.