„Tyle jeszcze do napisania..."

Z Ryszardem Kapuścińskim spotykają się Witold Bereś i Krzysztof Burnetko - zmarł na czterdzieści dni przed swoimi siedemdziesiątymi piątymi urodzinami - obchodziłby je 4 marca. Książka, która się właśnie ukazuje, przygotowana została już po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego i łączy w sobie dwa dziennikarskie projekty.
 /
/

Zasadniczą jej część tworzą rozmowy, jakie Witold Bereś i Krzysztof Burnetko przeprowadzili w latach 1991-2005 z autorem "Cesarza", teraz zaś uzupełnili autobiograficzną narracją, opowiadającą o kulisach kolejnych spotkań. Sześć z tych rozmów ukazało się w "Tygodniku Powszechnym" - pierwsza stanowiła zresztą debiut Kapuścińskiego na naszych łamach - siódma i ostatnia, z 2005 r., poświęcona Polsce, nie była nigdzie publikowana. Uzupełnieniem - obszernym, bo ponad stustronicowym - jest kalendarium życia i twórczości Kapuścińskiego, oparte na materiałach zbieranych do planowanej biografii. "Piszcie, piszcie... Ja się zgodziłem i zgadzam - mówił pisarz Witoldowi Beresiowi podczas ostatniego spotkania, w listopadzie 2006 r. - ale bardzo mi niezręcznie o tym mówić. Po prostu nie umiem mówić o sobie. Nie lubię. Takie pisanie biografii to zawsze jest jakoś stawianie pośmiertnych pomników, a ja na pomnik to bym jeszcze nie chciał. Mam tyle jeszcze do napisania"...

Mamy więc najpierw Kapuścińskiego z ostatniego piętnastolecia, czasu jego rosnącej światowej sławy, licznych przekładów, nagród, doktoratów honorowych i wystąpień na międzynarodowych sympozjach - a potem poznajemy drogę, która go do tego miejsca doprowadziła. Drogę w pewnym sensie zdumiewającą, bo przecież okoliczności raczej nie sprzyjały temu, by chłopiec z Pińska stał się jednym z najbardziej znanych w świecie pisarzy polskich, podziwianym jako mistrz literackiego reportażu i słuchanym uważnie jako autorytet, ktoś, kto przenikliwość obserwacji umie połączyć z umiejętnością syntezy, a wrażliwość z mądrością i dalekowzrocznością.

Wróćmy jednak do rozmów, stanowiących trzon tomu. Pierwsza, przeprowadzona jesienią 1991 r. (a więc już po nieudanym puczu Janajewa), poświęcona jest Rosji. To jakby preludium do "Imperium", nad którym Kapuściński właśnie wtedy pracował, pierwsze podsumowanie wrażeń z wielomiesięcznych podróży po rozpadającym się Związku Sowieckim. Pesymistyczny obraz państwa rozdzieranego siłami odśrodkowymi i społeczeństwa wyniszczonego przez lata komunizmu, a teraz znajdującego się w stanie szoku na skutek niespodziewanego tempa przemian, nie umiejącego sobie poradzić z przeszłością i ogarniętego lękiem przed przyszłością. Sporo tu też rozważań historiozoficznych wskazujących na głębsze źródła poczucia fatalizmu, cechującego zdaniem Kapuścińskiego Rosjan. I jest przywołana z aprobatą teza historyka Natana Ejdelmana o odgórnym charakterze rewolucji w Rosji czy - szerzej - wszelkich zasadniczych przemian społecznych w tym kraju.

Rozmowę drugą także połączyć można z konkretną książką Kapuścińskiego. W połowie 1993 r. wydano pierwszy numer "Apokryfu" - dodatku do "Tygodnika Powszechnego", zatytułowany "Białe plamy Czarnego Kontynentu" i w całości wypełniony spisaną przez Beresia i Burnetkę opowieścią Kapuścińskiego o Afryce. Pięć lat później ukazał się "Heban" - wydestylowany z wieloletnich doświadczeń zapis afrykańskich fascynacji i pasji autora. "Białe plamy..." (rozmowa nosi teraz tytuł "Afryka, czyli Trzeci Świat nie jest czarno-biały") mają oczywiście inny charakter: to znów rozległa panorama dokonujących się na tamtym kontynencie przemian, konfrontacja nadziei, które żywiono na początku epoki dekolonizacji, ze stanem obecnym.

"Byłem pierwszy raz w Afryce w 1957 roku - wspomina Kapuściński. - Wtedy jeździło się w atmosferze pełnego entuzjazmu, w przekonaniu, że wystarczy dwadzieścia lat (tak uważały największe autorytety) i w latach 70. Afryka będzie taką wielką Szwajcarią"... Mówi o straconych złudzeniach, o konfliktach religijnych czy etnicznych, jakie nadal będą wybuchać, ale i o rysujących się perspektywach. "Pewne jest, że Afryka nie ma szans na gwałtowny rozwój. Ale postępem byłoby już, gdyby zaczęła wchodzić na drogę pragmatycznego myślenia... Nadzieja jest w nowej generacji polityków-pragmatyków, którzy już wiedzą, że nie ma Wschodu, nie ma Zachodu, nie ma trzeciej drogi".

I kolejne tematy: globalne przemiany cywilizacyjne u schyłku wieku (rozmowa z 1994 r.), "Największa budowa nowożytnej Europy", czyli scalany na nowo Berlin (rozmowa z 1996 r.), lęki i nadzieje związane z początkiem nowego tysiąclecia (rozmowa z 1997 r.), świat w rok po zamachu z 11 września (rozmowa z 2002 r.). Ten podział tematyczny jest trochę umowny, wciąż bowiem powracają podobne wątki i powraca niepokój, że kwestie zasadnicze, które decydować będą o losach globu, spychane są w debacie publicznej na margines.

"Zjawiska, które nastąpiły po 11 września, otrzeźwiły nas, zmieniły nasz sposób patrzenia na świat - zauważa Kapuściński. - Mogły stać się impulsem do poważnej dyskusji nad stanem naszej planety. Niestety, skończyło się jedynie na czysto militarnej reakcji w stosunku do terrorystów. Ulegliśmy myśleniu niektórych polityków: że gdyby nie terroryzm, to w zasadzie żyjemy w jednym z najwspanialszych światów. A przecież wraz z katastrofą WTC zakończył się nasz urlop od historii". Zamach "unieważnił zasadę przestrzeni jako linii obronnej"; teraz nawet jeśli żyjemy daleko od potencjalnego wroga, nie możemy czuć się bezpiecznie. Nie chodzi zresztą tylko o wroga, bardziej o napór ze strony świata nierozwiniętego, o to, że problem boat people nie jest już problemem odległych mórz azjatyckich, ale także Morza Śródziemnego, że niektóre peryferyjne dzielnice Paryża wyglądają jak afrykańskie Nairobi... Tymczasem Zachód, w imię zachowania za wszelką cenę spokoju, "odsuwa od siebie jak najdalej myśl, że już wszystko się zmieniło". Nasze zaś, polskie myślenie o świecie współczesnym pozostaje prowincjonalne.

W ostatniej rozmowie (z roku 2005) pada pytanie o sprawy wciąż w Polsce aktualne, jak powrót do historii, zwłaszcza zaś skupienie się na jej rewizji w oparciu o archiwa tajnych służb. "To jest złe - odpowiada Kapuściński. - To fałszywy trop... choć wszędzie historia jest ważna jako element własnej tożsamości, to nikt nie proponuje takiego wracania w kółko do tego, co było. To musi być demobilizujące, wytracające pęd społeczny. A sprawa oczywista to nie tyle fakt, że te tropy czy źródła są fałszywe, ile to, że fałszywa jest wyłaniająca się z nich wizja świata (...) odtwarzanie przeszłości na podstawie akt tajnej policji buduje świat nieprawdziwy, bez uczuć, emocji, pracy tysięcy ludzi, bez normalnego życia i duchowej niezależności społeczeństwa... Nie mówiąc już o tym, że jest to działanie zupełnie odciągające myślenie ludzkie od tego, co mamy zrobić, aby nigdy już tak nie było, jak w tych aktach. Żeby Polska była silna i wolna. Wolna nie tylko politycznie. Również duchowo".

Jest to więc książka, do której z wielu względów warto sięgnąć. A z didaskaliów, jakimi rozmowy opatrzyli Bereś i Burnetko, wyłania się ujmujący portret człowieka ciepłego i serdecznego, choć czasem - rzadko - wpadającego w szewską pasję ("To nie są pytania! To jakieś bzdury!"). Kogoś, kto nie tylko szczerze był zatroskany losem milionów, ale umiał też polubić pojedynczego bliźniego. Także wtedy, gdy tym bliźnim był nękający go o rozmowę młodszy kolega-dziennikarz... (Świat Książki, Warszawa 2007, ss. 352. W rozmowie szóstej wziął udział Jarosław Makowski, w rozmowie siódmej - Jerzy Skoczylas. Sporo archiwalnych fotografii.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2007