Trudne wybory

Z pewnością to osobliwy przypadek: rosyjska poetka (choć z polskim obywatelstwem) na czele jury jednej z najważniejszych polskich nagród literackich, w skład którego wchodzą krytycy, poeci, literaturoznawcy. (Na dodatek przez pierwsze lata byłam jedyną kobietą, szczęściem później pojawiła się Justyna Sobolewska). Ale jak do tego doszło?

30.11.2010

Czyta się kilka minut

To długa historia. Pierwszy raz przyjechałam do Wrocławia w 1988 r., jadąc do Krakowa na międzynarodową konferencję dotyczącą praw człowieka. Ale we Wrocławiu znalazłam się nieprzypadkowo: od wielu lat związana już byłam z Solidarnością Walczącą i ogólnie z dolnośląskim podziemiem. Dlatego pierwsze kroki skierowałam do Anki Morawieckiej, córki Kornela (on sam przebywał wówczas za granicą, po tym jak został szantażem zmuszony do wyjazdu), i do Jana Waszkiewicza, którego poznałam w Paryżu. Spotkałam się też z "Majorem", Waldemarem Fydrychem, a o Pomarańczowej Alternatywie nieraz pisałam w "Russkiej Mysli".

I oto moi wrocławianie, a przede wszystkim Jarek Broda z Polsko-Czesko-Słowackiej Solidarności, kiedy usłyszał o losach mojej książki "Dwunasta w południe", postanowił przetłumaczyć ją i wydać. W 1990 r. przekład był gotów no i... do Polski przyszła wolność. Pieniędzy na wydanie książki nie było i ja sama w końcu o tym zapomniałam. Ale oni nie zapomnieli: gdzieś na przełomie stuleci odnaleźli mnie i dali znać, że wnet książkę wydadzą. Posłałam im fotografie i tekst z "Russkiej Mysli" jako posłowie, i... znowu zapadła cisza. Potem okazało się, że pieniędzy starczyło na złożenie tekstu, ale już nie na wydanie. I znowu o wszystkim zapomniałam, a oni znowu - nie. W marcu 2006 r.,

ku mojemu zaskoczeniu, zaczęła się intensywna korespondencja - najpierw z Jarkiem i Anką, a potem z wydawnictwem. Przesyłałam poprawki, uwagi i w niecały miesiąc książka ukazała się w wydawnictwie Atut. Z początkiem kwietnia na wrocławskim lotnisku oczekiwali na mnie z jeszcze ciepłymi egzemplarzami. Nie mogłam własnym oczom uwierzyć.

I tego wieczoru Jarek Broda, już od jakiegoś czasu dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, powiedział mi o Literackiej Nagrodzie Europy Środkowej "Angelus", i zaproponował mi wejście w skład jury, na co natychmiast wyraziłam zgodę. Ale kiedy zaproponował przewodniczenie jury, miałam obawy. Przede wszystkim polski to nie mój język ojczysty; niby czytać, to czytam nie gorzej od wielu Polaków, ale musiałabym jeszcze do tego nie tylko oceniać książki, lecz również "zarządzać" dyskusją na obradach jury po polsku. Zastanawiałam się, nerwów trochę też przy tym było, ale... moim wrocławianom nie mogłam odmówić. W ten sposób znalazłam się na zaszczytnym i, jak się okazało, wymagającym olbrzymich nakładów pracy stanowisku przewodniczącej.

Muszę zaznaczyć, że przez pięć lat piastowania tej funkcji, z roku na rok mam coraz więcej satysfakcji, choć (powiem w sekrecie) mój kandydat został laureatem tylko raz - w poprzednim roku, kiedy to jednogłośnie został wybrany Josef Škvorecký, mój ulubiony czeski pisarz. Wszyscy pozostali laureaci zasługiwali na "Angelusa" - jednak u mnie stali na drugim miejscu, a dylemat, komu oddać pierwszą nagrodę, a komu drugą, oznacza, że obaj wybrańcy są tego warci.

W tym roku trochę zmian: w siódemce najważniejszych kandydatów do nagrody przeważają Polacy. Do tej pory żaden polski pisarz nie był naszym laureatem. Paradoksalnie, autorzy wybranych w tym roku przez jury tłumaczonych pozycji - to Rumun żyjący między Nowym Jorkiem a Budapesztem, niemiecki ewangelicki pastor z Rumunii i Węgier, który napisał książkę o Mickiewiczu i mesjanizmie! Dodam, że od zeszłego roku przyznajemy specjalną nagrodę za tłumaczenie. W 2009 r. otrzymał ją bardzo zasłużenie Andrzej Jagodziński za przekład "Przypadków inżyniera ludzkich dusz" Škvoreckiego. Jeśli nagrodę "Angelusa" otrzyma polski pisarz, będziemy musieli jeszcze zadecydować, komu przyznać nagrodę translatorską.

O siedmiu książkach-finalistach mówić nie będę, aby nie sugerować swoich typów. Mogę jedynie nadmienić, że znowu mam poważny problem: kto "pierwszy", a kto "drugi"? Dwóm książkom chciałabym przyznać nagrodę główną, ale... laureatem równie dobrze może okazać się ktoś z pozostałej piątki.

Natalia Gorbaniewska

Paryż, 23 listopada 2010 r.

Przeł. Sylwia Frołow

Spotkanie z Natalią Gorbaniewską odbędzie się 3 grudnia o godz 17.00 w Galerii BWA Awangarda.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2010