To nie my wybieramy

Jestem teraz na takim etapie, w którym próbuję jedynie rozgrzebywać sytuacje, napinać je w taki sposób, żeby uderzały w widza z całą ostrością. Broń Boże, nie chcę odpowiadać na pytania, na które nie ma odpowiedzi. Dlatego mogę ci powiedzieć, że boję się śmierci. Nie mogę natomiast wprost powiedzieć, że wierzę w piekło.
 /
/

TOMASZ CYZ: - Wierzysz w piekło? Co to jest piekło?

MARIUSZ TRELIŃSKI: - (śmiech) W nawiasie napisz: śmiech. Nie umiem odpowiadać na takie pytania. Wiem, czego nie wiem. Wiem, że jest druga strona, ale nic pewnego nie potrafię o niej powiedzieć. Mogę jedynie mówić o swoich snach, przeczuciach.

  • Ciemna strona świata

Byłem wychowywany zdala od Kościoła, zdala od chrześcijaństwa. Od początku mojej edukacji literackiej i reżyserskiej, od pierwszych lektur Dostojewskiego, Camusa, “Lochów Watykanu", byłem zafascynowany ciemną stroną rzeczywistości, demonami, złem. Ale kiedy myślę o piekle dzisiaj, to nie chcę widzieć go po drugiej stronie. Umiejscawiałbym je raczej gdzieś wokół nas. Demony nosimy w sobie. Działania człowieka są w dużej mierze irracjonalne, nie potrafimy nawet wypowiedzieć się w sposób pełny i logiczny. Nie rozumiemy siebie do końca. Przypomina mi się fantastyczne zdanie Dostojewskiego, że gdyby wszystko działo się rozumnie, nic by się nie działo.

Nigdy nie bałem się, że pójdę do piekła, że spotka mnie kara. Mam świadomość, że w sztuce bardziej pociąga mnie czerń, występek, dobro wydaje mi się w jakimś sensie nudne. Dlatego w “Damie pikowej" moja sympatia jest po stronie Hermana. Bardziej pociągają mnie postaci, których nie rozumiem. O których wiem tylko tyle, że czegoś szukają, próbują dotknąć wymiaru świata, który nie interesuje zwykłych śmiertelników. Jak Don Juan, Oniegin... Herman jest jednym z nich. Podobnie jak oni potrzebuje “rzeczy niepotrzebnych".

- Myślisz o śmierci? Boisz się śmierci?

- Strasznie trudno rozpatrywać problemy, które przede mną stawiasz, w kawiarni, w środku dnia. W rozmowie o sztuce unikamy kategorycznych odpowiedzi. W sztuce, na szczęście, wypowiadamy się nie wprost, używamy masek, znaków, kamuflaży. To wspaniałe narzędzie, bo dzięki niemu możemy budować hipotezy, bezpiecznie penetrować warianty życia, których nie przeżyjemy, bo nie są nam dane, bo nie potrafimy się na nie zdobyć.

Intrygują mnie wielcy poszukiwacze, dla których spotkanie z tajemnicą było sprawą najważniejszą. Choćby Kiriłłow z “Biesów". On waży się na pojedynek z Bogiem, próbuje udowodnić samemu sobie, że jest pierwszym nadczłowiekiem, całkowicie wolnym. Ale w pewnej chwili piszcząc wciska się w kąt między szafą i ścianą, a kiedy chcą go stamtąd wyciągnąć - gryzie. Tacy właśnie jesteśmy. Więc jeżeli nawet próbuję heroicznych czynów w sztuce, to nie wymagaj ich ode mnie w życiu, tym bardziej o trzeciej po południu...

- Twoją inscenizację "Damy pikowej" rozpoczyna scena w piekle. Nie ma też wątpliwości, że to spektakl o śmierci. Namacalnie czujemy rozkład. Bardzo wyraźnie usłyszałeś chyba zdanie z libretta, że Herman nie ma siły, by zatrzymać pewien proces...

- To słowa Hermana: “uciec chciałbym przecz, a nie mam siły". I w innym miejscu: “Jakąś siłą wiedziony, wchodzę po czarnych schodach! Strasznie, ale nie mam siły zawrócić!". To kluczowe zdania. Herman z nieznanej sobie przyczyny zostaje dotknięty chorobą, obłędem, który każe mu postępować tak, a nie inaczej. Na dodatek nie potrafi zdefiniować źródła swojej choroby. Wszystkie logiczne tłumaczenia wydają się nieadekwatne.

W pierwszym akcie opowiada o miłości do nieznanej kobiety, a chwilę później, kiedy już się do niej zbliża, zostawia ją. Tu wcale nie chodzi o miłość. Nie chodzi też o bogactwo. Herman został wybrany, naznaczony. Nieznana siła każe mu pójść taką właśnie drogą. Jest w jakimś sensie ofiarą. I nie ma wątpliwości, że Czajkowski w finałowej scenie pochyla się nad Hermanem, uniewinnia go. Choć, jeśli zważymy wszystkie postępki Hermana, nie mamy wątpliwości, że to kanalia.

Mam dziś coraz mniejszą ochotę robić spektakle na tzw. temat. Kiedyś obsesyjnie próbowałem zrozumieć pewne rzeczy, wyjaśnić je i nazwać. Ale “Amarcord" Felliniego czy “Sanatorium pod klepsydrą" Schulza - dzieła, które od zawsze wzbudzały mój podziw - nie są opowieściami o czymś konkretnym. Co można o nich powiedzieć? Że mówią o wylęgającym się faszyzmie, o erotyzmie, o ludzkiej witalności, że pory roku przychodzą po sobie?... Nędzne tłumaczenia w porównaniu z samym dziełem.

Jestem teraz na takim etapie, w którym próbuję jedynie rozgrzebywać sytuacje, napinać je w taki sposób, żeby uderzały w widza z całą ostrością. Broń Boże, nie chcę odpowiadać na pytania, na które nie ma odpowiedzi. Dlatego mogę ci powiedzieć, że boję się śmierci. Nie mogę natomiast wprost powiedzieć, że wierzę w piekło.

  • Warianty jednego losu

- Pomiędzy Hermanem a Hrabiną istnieje silny związek. Przyciągają się wzajemnie. Tak jakby ona była kluczem do tego, czego on poszukuje...

- Hrabina rzeczywiście jest kluczem, już sam tytuł - “Dama pique" - sugeruje, o kim ta opowieść naprawdę jest.

W “Damie pikowej" są dwie postaci, które próbowały pójść tą samą drogą. Przed laty uczyniła to Hrabina; dziś jest już tylko samotną i zniszczoną kobietą, wydrążoną i pustą, nie znającą miłości, autodestrukcyjną, która wyraża jedynie ból wobec świata. I skargę. Może i wygrała kiedyś znaczną sumę pieniędzy, ale to bez znaczenia. Jest potwornie nieszczęśliwa. Herman podąża tym samym tropem. Hrabina przeczuwa, że to właśnie on przyjdzie do niej nocą, przyniesie śmierć, na którą ona właściwie czeka. Hrabina ciekawi Hermana jako ta, która przed nim uchyliła zasłonę, dotknęła nienazywalnego. Dwa bliźniacze, powtarzalne warianty losu...

Jest zasadnicza różnica pomiędzy inscenizacją warszawską a berlińską. Spektakl w Berlinie był o Hermanie przez Hermana, spektakl warszawski jest o Hermanie przez Hrabinę. W Berlinie użyłem elementów, które miały być znakiem ciemności i demonów. To nieme lisy, niewidoczne dla bohaterów, ale widoczne dla widza. Warszawski spektakl jest dużo bardziej realistyczny, po to, by otworzyć się na metafizykę. Tajemnica powstaje między wierszami i dźwiękami, w ciszy, zawieszeniach. Przede wszystkim zaś w kreacji Hrabiny.

Najistotniejsze było tu dla mnie przetłumaczenie aury, którą proponują Czajkowski i Puszkin. Ta starucha musi wabić, mamić, świecić ciemnym blaskiem. Ta opowieść została napisana przeszło sto lat temu. Moje pytanie brzmi: jak dziś zbudować podobną aurę na scenie? Pomysł z wyjściem poza metrykę był ważnym rozwiązaniem. Hrabina jest młoda i stara, piękna i brzydka, jest zdegenerowaną alkoholiczką i kimś niesłychanie pociągającym. Surin mówi do Hermana: “To twoja ukochana!". Jakie to fantastyczne zdanie, tak przewrotnie wieloznaczne. A jednocześnie Hrabina - nie wstydźmy się tego słowa - ma konszachty z szatanem...

  • Tunel i światło

- Na tle pozostałych Twoich realizacji "Damę pikową" wyróżnia mrok, ciemność, która obezwładnia i przeraża... Główni bohaterowie pędzą na zatracenie. Ale nie tylko oni: Surin, Czekaliński, a zwłaszcza Tomski, oni wszyscy są cały czas w piekle.

- W “Damę pikową" wpisany jest fatalizm, który dotyka wszystkich bez wyjątku. To bardzo zagadkowa opera. Wystarczy uważnie przypatrzyć się Lizie. Ten czysty anioł śpiewa podczas wieczornej modlitwy: “Caryca noc! Jak ty piękna, niczym upadły anioł przepiękny on, w jego oczach ogień płomiennej namiętności, jak cudny sen mnie zwodzi, i cała dusza moja w jego mocy!". Przecież ona świadomie idzie za Hermanem! “Dama pikowa" ma podobną aurę jak “Makbet", krążą o niej zresztą analogiczne przesądy. Dlaczego? Chyba nie potrafimy zgodzić się na tak jawne przywoływanie ciemności, zła. Skala destrukcji i choroby jest tak silna, że cała historia wydaje się od początku czymś skażona.

- Może wynikiem tej złej energii była choroba Pawła Wundera, kreującego rolę Hermana podczas premierowego spektaklu? Słychać było głosy widzów, że to zemsta Damy... Ale zastanawiający był już sam wybór. Wunder jest bardzo dobrym śpiewakiem, ale kojarzonym raczej z rolami charakterystycznymi: śpiewał tytułową partię w "Królu Ubu" Pendereckiego, był Herodem w "Salome" Straussa...

- W operze istnieją wyraźne klisze: główny bohater musi być wspaniałym, przystojnym brunetem, porywającym urodą, zwłaszcza kobiety. Biorąc pod uwagę homoseksualizm Czajkowskiego, on sam pewnie też chciałby widzieć w roli Hermana przystojnego młodzieńca... W Berlinie Hermana grał Placido Domingo. To rzeczywiście jeden z największych żyjących śpiewaków-aktorów. Kiedy myślałem o inscenizacji w Warszawie, wiedziałem, że nie wystarczy sprowadzić z zagranicy jakiegoś śpiewaka-gwiazdę.

Paweł Wunder ma w sobie coś rosyjskiego: to idea samozatraty, pęd ku samozagładzie, nuta szaleństwa. Nam ta skala doznań jest obca, dlatego - zawieszeni pomiędzy Wschodem a Zachodem - z takimi wypiekami na twarzy czytamy Dostojewskiego. W “Graczu" znalazłem genialną analizę ruletki: Dostojewski pisze, że musi to być wynalazek Rosjan, bo jego ukrytym celem jest samozagłada...

- Wybór oper, które realizujesz, nie jest chyba przypadkowy. Oniegin przypomina Don Juana, Liza - Tatianę i Cho-Cho-San...

- Cieszę się, że tak to widzisz. Ale nie planuję swojego życiorysu do końca świadomie. To wszystko “się" zdarza. Przychodzi mi do głowy zdanie-wytrych: to nie my wybieramy utwory, tylko one nas wybierają. Pewne utwory (książki, opery) stają się nagle tak gorące, że muszę je zrobić. Nie realizuję zleceń, tylko swoje marzenia, wymarzone utwory. Nie potrafiłbym realizować zleceń, to byłoby fałszywe, nie moje.

Pierwszy obraz, jaki pojawił mi się w związku z “Damą", to ciemny lej. Tylko w filmie można było to zrealizować. Lej z błota, z dymu, Boschowski tunel. Chciałem, żeby cały spektakl był takim lejem. Dopiero w finale następuje przebłysk, przejście na drugą stronę. W chwili śmierci Hermana, kiedy Czajkowski umieszcza w partyturze błagalny hymn cerkiewny, rozbłyskuje światło. Wtedy rozumiemy też, że cała historia była przerażająco okrutnym doświadczeniem na ludziach, nie tylko na Hermanie.

- To światło jest zielone, powoli ogarnia nie tylko scenę, także widownię. Odkupienie jest więc dane i nam, widzom...

- Podczas całej pracy miałem przedziwne poczucie, że robię jeden ze swoich najważniejszych, najgłębszych spektakli. Może nie tak efektowny, jak inne, ale osobisty, niesłychanie spójny. Dotąd jako wypowiedź autorską traktowałem raczej kino, tym razem po raz pierwszy w operze dotknąłem tak mocno siebie.

Sztuka istnieje zresztą tylko po to. I nie chodzi tu o egocentryzm, tylko o uczciwość. Moje spotkanie z arcydziełem jest zawsze próbą konfrontacji. Także rodzajem spowiedzi. I tylko wtedy, gdy ta spowiedź jest pełna, może zainteresować kogokolwiek poza mną samym. Więc próbuję mówić o tym, co przeczytałem i usłyszałem, przez swoje “ja". Co wcale nie oznacza, że próbuję siebie wywyższyć. Chcę, żeby teatr operowy był jak inne dziedziny sztuki. By był rozmową człowieka z człowiekiem.

***

- Na koniec pytanie trzecie, może jeszcze bardziej banalne... Czy wierzysz w niebo?

- Nawet nie wiem, czy chcę na ten temat mówić, chyba nie potrafię... Piekłem się zajmowałem, niebem nie potrafiłem. Najpełniej przemawiał do mnie chyba Swedenborg...

- Swedenborga cytuje Puszkin w motcie do jednego z rozdziałów "Damy pikowej"...

- To fantastyczny zbieg okoliczności, nawet o tym nie pomyślałem... Wracając do pytania: mogę powiedzieć, co jest dla mnie dobrem. To cecha naszej osobowości, która jest wiecznym dążeniem, poszukiwaniem, ta sama, którą Mefisto w “Fauście" nazywa szatańską (“jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc czyni tylko dobro"). Cecha prometejska, która każe sięgać po zagadki wszechświata. To jest dla mnie w człowieku najpiękniejsze i najcenniejsze i temu poświęciłem większość swoich opowieści, łącznie z “Damą pikową". Tak też rozumiem dobro. Więc może ono nie jest niebieskie, ale na pewno jest dla mnie wartością pozytywną. Mogę prosić o rachunek?

---ramka 344886|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2005