Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Edward Augustyn: Postanowił Ksiądz przekazywać 10 proc. z niedzielnej tacy na fundusz Zranionych w Kościele. Skąd taki pomysł?
Ks. Wojtek Kubisiak: Zrodził się w atmosferze ostatnich wydarzeń i dyskusji. Dla ludzi, którzy uważnie obserwują rzeczywistość i starają się świadomie i uczciwie w niej odnajdywać, wiele problemów ostatnich lat (i wcześniejszych, ale dziś dopiero podejmowanych), w Kościele, w Polsce, jest trudnych do udźwignięcia. Myślę tu m.in. o seksualnym wykorzystaniu nieletnich, o postawie wobec nich np. Karola Wojtyły jako biskupa, kardynała, papieża. W tej sytuacji uparcie wraca pytanie – jak sobie z tym radzić?
Jak zachować wiarę, pozostać we wspólnocie Kościoła, a jednocześnie nie wypierać faktów, mierzyć się z nimi, dążyć do prawdy, ocalać poczucie godności? Zapytałem przyjaciół, co o tym myślą, co moglibyśmy zrobić. Podpowiedzieli mi ten prosty gest solidarności. Bo nie chodzi o gadanie, zajmowanie stanowiska po którejkolwiek stronie – tym niech się zajmują osoby czy instytucje bardziej kompetentne. Ja jestem przekonany, że Kościół powinien obecnie odczuwalnie przesuwać akcent z wymiaru instytucjonalnego na wspólnotowy. Mniej kalkulacji, więcej serca.
Postanowiliście się skoncentrować na osobach pokrzywdzonych.
Akurat te nasze dysputy zbiegły się w czasie z wpisem na profilu Zwykłego Kościoła w portalu społecznościowym kobiety skrzywdzonej w Kościele, która napisała, że gdy mówi o tym, co ją spotkało, to doświadcza oskarżeń, że szkodzi w ten sposób pozostałym, niewinnym księżom.
Odpisałem jej, żeby się tym nie obciążała, nie przydawała sobie jeszcze cierpienia. My, księża, w końcu jesteśmy też za siebie jakoś współodpowiedzialni. A poza tym te ewentualne przykre konsekwencje, które na nas przychodzą, niejednokrotnie mogą nam pomóc dostrzec nasze tchórzostwo, obojętność, ideologiczne podejście do Ewangelii.
Zacząłem korespondować z tą panią i utwierdziłem się w przekonaniu, że ci ludzie potrzebują znaku, że są widziani, że ich ból został wreszcie dostrzeżony. Osoby skrzywdzone bowiem są nierzadko w tej dyskusji albo pomijane, albo wykorzystywane ponownie – tym razem do rozgrywek politycznych lub medialnych. Dlatego pomyśleliśmy, że trzeba je postawić na pierwszym miejscu. Żeby poczuły, że są widziane ze swoim bólem. Chodziło o prosty gest.
Nie przypuszczałem, że wyniknie z tego taki medialny rozgłos, bo przecież mówimy o niewielkiej, symbolicznej kwocie. Tutejsi ludzie są bardzo ofiarni, ale jesteśmy maleńką, wiejską parafią, która liczy 700 osób.
Wszyscy się zgodzili?
Przedstawiłem pomysł w ogłoszeniach parafialnych, zaprosiłem do rozmowy. Wylewności w odzewie nie było, bo jesteśmy raczej ludźmi powściągliwymi, ale kilkanaście osób wyraziło swoje zdecydowane poparcie. Nikt się nie sprzeciwił.
Kwota może symboliczna, ale dla parafii pewnie odczuwalna.
Oczywiście, u nas każdy grosz jest ważny. Ale jesteśmy wspólnotą, której rysem charakterystycznym, charyzmatem może, jest empatia. Dostrzeganie i reagowanie. Konkretne. Często „z marszu”. Od zawsze wspieramy ludzi, którzy znaleźli się w skrajnej potrzebie.
Ostatnio rodzinę z sąsiedniej wsi, która w pożarze straciła dom. Ale też np. wolontariuszy na granicy białoruskiej. Ludzie na wsi są bardzo wyczuleni na los drugiego człowieka. Wiedzą, że w każdej chwili ich też może spotkać jakieś nieszczęście.
Dla niego świętość Kościoła była ponad wszystko i musiała być podtrzymywana za wszelką cenę – mówi filozof i wychowanek duszpasterstwa prowadzonego przez Karola Wojtyłę, prof. Karol Tarnowski.
Jak tu jestem 15 lat, wiele razy widziałem tę solidarność. Jest ona tym silniejsza, im większe zaufanie jej towarzyszy, że dane pieniądze trafią tam, gdzie powinny. Wtedy nie trzeba za wiele mówić ani apelować. Dobro niejako samo się dzieje. Taką też właśnie mam wizję duszpasterstwa, w którym klimat serdeczności i braterstwa jest na pierwszym miejscu.
Jak reagują na pomysł inni księża?
Na razie żadnych reakcji z ich strony nie było, bo to świeża sprawa. Natomiast odbiór wśród moich świeckich znajomych, a są też w tym gronie osoby skrzywdzone w Kościele, jest bardzo pozytywny.
Ks. Wojtek Kubisiak jest od 15 lat proboszczem parafii Krzelków-Czerńczyce na Dolnym Śląsku. Wcześniej był kapelanem więziennym i duszpasterzem Romów.