Szala

Barack Obama wszedł do historii. I nie jest to maniera mediów, które do opisania zwyczajnych zjawisk używają coraz wymyślniejszych superlatywów. Tutaj chodzi nie tylko o ustawę, ale o filozofię, o stosunek do pieniądza, do człowieka i do ich wzajemnych relacji. Wielu poprzednich prezydentów cofnęło się przed tym wyzwaniem, ten jeden się odważył.

30.03.2010

Czyta się kilka minut

Myślę jeszcze o czymś. Ustawa została przyjęta w Kongresie większością zaledwie kilku głosów. Nie poznamy nazwisk tych ludzi, nie zobaczymy ich twarzy, nie dowiemy się, czy zrobili to pod wpływem impulsu, czy po długim namyśle, z wahaniem, czy z pełnym przekonaniem. Historia wszystkich epok pełna jest ludzi, którzy w jakimś momencie przeważyli szalę. Nigdy się o nich nie dowiemy.

Urzeczenie

Czasem jakiś nieszczęśliwy wypadek, choroba, nędza, nałóg sprawiają, że człowiek zatraca część swoich cech ludzkich. Udzielona mu pomoc, ofiarowana przyjaźń czy miłość potrafią tego człowieka znów uczłowieczyć. Szukam teraz czasownika, który wyrażałby coś podobnego, ale nie w odniesieniu do człowieka, tylko do rzeki. Urzeczyć, urzeknąć, urzec?

Kiedy Marek Kamiński, o którym zawsze myślę z ogromnym podziwem i sympatią, wyruszał niedawno na zimowy spływ Wisłą - uważałam to za kolejny wyczyn wytrzymałościowy. Ale kiedy ufnie zasypiał w namiocie przy brzegu, kiedy na powitanie go zaczęły wychodzić coraz większe grupki ludzi, kiedy zaczęto o tym mówić i pisać - zrozumiałam, że chodzi mu o coś znacznie ważniejszego.

Wisła była dla nas czymś więcej niż rzeką. Mieszkała w naszych legendach, rozgrywały się nad nią największe bitwy, śpiewali swoje pieśni flisacy, łączyła największe miasta, była miejscem radosnego odpoczynku, słonecznych wakacji. Pamiętam, jak tuż przed wojną kąpałam się w niej na jednej z zadbanych, warszawskich plaż. Potem wojna i okropnie długie dziesięciolecia PRL-u. Miasta zrezygnowały z nadrzecznych promenad, domy wstydliwie odwróciły się tyłem. Wisła sponiewierana i zatruta, tocząca gęstą, ciemnobrunatną wodę z nalotem rdzawej piany, stawała się powoli ściekiem śmierdzącym chemikaliami i gniciem. Od wolności, czyli od ‘89 roku, sytuacja wciąż się poprawia, ale wolno...

Marek Kamiński zrobił coś bardzo istotnego. Spróbował przywrócić Wiśle duszę. Urzec rzekę.

Co to jest?

Pozostałe partie obraziły się na tę, która urządziła prawybory, za to, że to nie im przyszedł ten pomysł do głowy. Dwaj kandydaci obrazili się na siebie za to, że byli dla siebie zbyt uprzejmi. Media obraziły się na wszystkich za to, że to nie one zadawały pytania, bo dopiero one by im (komu?) kota popędziły. Jeden pan obraził się na organizatorów za to, że debata była nie wieczorem, ale o 13.00, bo on wtedy nie miał czasu. Co to jest?

A to Polska właśnie - jak powiedział na pewnym weselu nieoceniony Stanisław Wyspiański.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2010