Świadek Kapuściński

"Sąd nad XX Wiekiem odbył się w ramach obchodów 55-lecia "Tygodnika Powszechnego. 1 kwietnia 2000 roku, w sali obrad Rady Stołeczno-Królewskiego Miasta Krakowa i sąsiadującej z nią sali balowej, gdzie zainstalowano telebim, zebrała się tysiącosobowa publiczność. Przewodniczącym Trybunału był prof. Andrzej Zoll. Oskarżycielem - ojciec Jan Andrzej Kłoczowski (z aplikantem Januszem A. Majcherkiem), obrońcą - mecenas Krzysztof Piesiewicz (z aplikantem Wojciechem Bergierem). Strony powołały świadków: Barbarę Skargę, Marka Edelmana, ks. Michała Hellera, Ryszarda Kapuścińskiego, Antoniego Liberę, Wojciecha Roszkowskiego i Andrzeja Wajdę. Po czterogodzinnej rozprawie ława przysięgłych wydała werdykt. Autorem pomysłu i scenariusz a "Sądu był Piotr Mucharski. Dziś przypominamy zapis przesłuchania świadka Ryszarda Kapuścińskiego.
Ryszard Kapuściński podczas Sądu nad XX wiekiem /fot. G. Kozakiewicz /
Ryszard Kapuściński podczas Sądu nad XX wiekiem /fot. G. Kozakiewicz /

Przewodniczący Trybunału prof. Andrzej Zoll:

Otwieram rozprawę przed Trybunałem Powszechnym. Przedmiotem postępowania będą zarzuty postawione Wiekowi XX. (...) Nietypowy to proces, nietypowy oskarżony, nietypowy sąd. Każdy z nas - tutaj zebranych - mógłby być świadkiem i sędzią w tym procesie. Każdy z nas przez swoje życie towarzyszył oskarżonemu, a stawiane mu dzisiaj zarzuty, argumenty wysunięte przez oskarżenie i obronę, to nasze doświadczenia i nasze refleksje. Byliśmy skazani na uczestniczenie w działalności oskarżonego. Dzisiejsza rozprawa jest więc także refleksją nad naszym życiem, nad naszymi uczynkami, naszymi zasługami i winami.

Panie i Panowie Przysięgli! Mam nadzieje, że stać was będzie na obiektywizm, na rozważenie argumentów za i przeciw, że wydacie werdykt obiektywny i sprawiedliwy. Wasz werdykt nie będzie dotyczył tylko oskarżonego. Będzie dotyczył nas wszystkich.

(…)

Oskarżyciel o. Jan Andrzej Kłoczowski:

Powołuję świadka Ryszarda Kapuścińskiego.

Przewodniczący Trybunału:

Przypominam o obowiązkach świadka. Uprzedzam o obowiązku mówienia prawdy i tylko prawdy.

Oskarżyciel:

Świadek jest podróżnikiem i pisarzem. Obserwując zbrodniczą działalność oskarżonego z perspektywy globalnej, zwraca świadek często uwagę na niesprawiedliwy podział dóbr, którego dopuszcza się oskarżony.

Świadek Ryszard Kapuściński:

Wysoki Sądzie! Jeżeli wyobrazimy sobie układ sił i napięć na naszej planecie w formie krzyża, to w drugiej połowie XX Wieku dominowało do niedawna poziome ramię tego krzyża, czyli stosunki Wschód-Zachód. Konkurowały ze sobą dwie wielkie koncepcje i dwa wielkie zwalczające się obozy. Po jednej stronie był obóz demokracji, po drugiej, mówiąc w wielkim skrócie - obóz dyktatury. Ta linia konfrontacji załamała się dziesięć lat temu. Wyostrzyła się natomiast, nabrała siły i znaczenia zupełnie nowa linia konfrontacji: między Północą a Południem, między biednymi i bogatymi. Albowiem żyjemy na planecie, gdzie istnieją obok siebie dwie cywilizacje: cywilizacja rozwoju i cywilizacja przetrwania.

Kiedy ludzkość wchodziła w Wiek XX, liczba ludzi na świecie wynosiła półtora miliarda. W ciągu stu lat ta liczba powiększyła się czterokrotnie i wynosi dziś 6 miliardów ludzi. Korzystają oni w bardzo nierówny sposób z dóbr tego świata.

Świat jest bardzo niesprawiedliwym miejscem. I ta niesprawiedliwość wciąż się pogłębia. Paradoks postępu w XX Wieku polega na tym, że im bardziej świat się rozwija, tym nierówniej jesteśmy obdzieleni zdobyczami tego rozwoju. Sam rozwój napędza niesprawiedliwość. Różnica dochodów między najlepiej zarabiającymi 20 procentami ludzkości i najgorzej zarabiającymi 20 procentami ludzkości w roku 1960 - mniej więcej w połowie naszego stulecia - była 30-krotna, a dzisiaj - w końcu tego stulecia - jest ona 83-krotna. Różnica średniej długości życia między człowiekiem, który urodził się w kraju rozwiniętym i zamożnym, a człowiekiem, który urodził się w kraju ubogim, wynosi 25 lat. Każdy, kto urodził się w kraju zamożnym, ma z góry darowane 25 lat życia więcej.

Nierówność odbija się we wszystkich dziedzinach. Na przykład firmy medyczne, które są w rękach wielkich koncernów, głównie amerykańskich, od roku 1980 do dzisiaj wprowadziły na rynek światowy 1230 nowych leków. Wśród nich jest zaledwie 14 leków zapobiegających chorobom tropikalnym, a przecież na choroby tropikalne choruje trzy czwarte ludzkości.

Problemem dzisiaj jest nie tylko głód. Dzisiaj na świecie - paradoksalnie - panuje nadprodukcja żywności. Żywności jest dzisiaj na świecie tyle, że można by wyżywić 120 procent ludności żyjącej aktualnie na Ziemi. Problem jest w rozdzieleniu tej żywności.

Dzisiaj na Ziemi żyje miliard ludzi, którzy nie mają pracy albo są dorywczo zatrudnieni. Miliard ludzi, którzy właściwie nie wiedzą, co z sobą zrobić. Za siedem lat na świecie będzie 700 milionów młodych ludzi w wieku od 15 do 24 lat, którzy nie będą mieli przed sobą żadnej przyszłości, ponieważ urodzili się w slumsach, w wioskach pozbawionych jedzenia i wody. Co zrobić z 700 milionami młodych ludzi, obdarzonych energią, wolą życia, dla których nie ma miejsca na świecie? Nikt nie potrafi udzielić na to odpowiedzi.

Nierówności zaczynają się już na szczeblu rodziny, gdzie kobieta i dzieci są bardziej wyzyskiwani i żyją gorzej niż mężczyźni. Wewnętrzny rozwój poszczególnych krajów przebiega również bardzo nierówno. Są regiony, które wyzyskują inne. Południe Brazylii wyzyskuje w sposób straszliwy północ. Są kraje, w których istnieje wewnętrzny kolonializm, wyzysk w obrębie narodu, społeczności czy plemienia. Te nierówności przenoszą się dalej, na szczebel światowy. Taka jest logika kapitału. Inwestorzy szukają miejsc, gdzie mogą najszybciej zarobić najwięcej pieniędzy. W rezultacie 82 procent wszystkich kapitałów świata jest skoncentrowanych w rękach 20 procent ludności świata.

Biedni nie mają żadnych szans wyjścia z tej sytuacji. My zaś coraz częściej uciekamy od tego tematu - nie potrafiąc znaleźć żadnej odpowiedzi. Nie mamy międzynarodowych instytucji zdolnych podjąć wyzwanie. Powstała sytuacja, która przekracza naszą wyobraźnię i możliwości reagowania.

Rewolucja elektroniczna połączyła nas w jedną rodzinę ludzką. Przez globalne media będzie do nas docierał najbardziej zasadniczy problem współczesnego świata: bogaci są coraz bogatsi, biedni są coraz biedniejsi.

Oskarżyciel:

Oskarżenie z uwagą i zrozumieniem wysłuchało, co świadek miał nam do powiedzenia. Chciałbym jednak wyostrzyć kilka kwestii podjętych przez świadka. Czy konflikty, o których mowa, są, co do skali i jakości, wyjątkowe dla Wieku XX?

Świadek Kapuściński:

Tak, są one charakterystyczne dla Wieku XX, i to w różnym sensie. Ale na początku muszę - mimo że jestem świadkiem oskarżenia - powiedzieć o wielkim osiągnięciu oskarżonego, jego działalność jest bowiem pełna paradoksów. Najwspanialszym osiągnięciem XX Wieku jest fakt, że nastąpiła na świecie likwidacja zależności kolonialnej. Jeżeli porównamy dwie mapy świata: mapę z początku XX Wieku i mapę z końca XX Wieku, to zobaczymy, że na pierwszej mamy tylko kilka krajów niepodległych, a reszta to świat zniewolony i zależny. Na końcu naszego wieku zobaczymy mapę świata, na której cały świat jest praktycznie wolny. Oczywiście istnieją różne formy zniewolenia, różne formy zależności, ale formalnie, z legalnego punktu widzenia, po raz pierwszy w swej historii ludzkość, jako całość, stała się podmiotem historii.

Oskarżyciel:

Czy przez to stała się bardziej szczęśliwa?

Świadek Kapuściński:

Nie wszyscy stali się bardziej szczęśliwi, ale powstała szansa do tej pory nieznana. Zasadniczy błąd i wielkie nieporozumienie polegało na tym, że dotąd obliczano postęp według produktu narodowego brutto, czyli obliczało się suche wskaźniki wzrostu ekonomicznego. Dzisiaj przechodzimy do zupełnie nowego sposobu mierzenia postępu na świecie. Po raz pierwszy wprowadziliśmy czynnik humanistyczny.

Oskarżyciel:

Czy to oznacza, że dopóki nie wprowadzono tych czynników humanistycznych, Wiek XX był odpowiedzialny za sytuację?

Świadek Kapuściński:

Tak, oczywiście. Uważano, że wystarczy wybudować ileś tam fabryk, dróg, budynków, by uznać, że nastąpił postęp całego społeczeństwa, postęp wartości życia ludzkiego. To okazało się nieprawdą. Można budować fabryki i jednocześnie społeczeństwo będzie żyło w biedzie.

Oskarżyciel:

Z tego, co świadek powiedział, wynika, że można rozszerzyć oskarżenie, albowiem Wiek XX zostawia nam nie tylko straszliwe dziedzictwo biedy, ale także zmarnowanego kapitału ludzkiego. Czy to jest słuszna teza?

Świadek Kapuściński:

Teza jest słuszna w tym sensie, że oto cała rodzina ludzka uzyskała niepodległość i cała rodzina ludzka chciałaby się rozwijać. Powszechna jest dziś tzw. "rewolucja oczekiwań" - "revolution of expectations". Napędzają ją media, które prezentują nam tylko wzorce konsumpcji. Tragedia z mediami polega na tym, że upowszechniając wzorce wysokiej konsumpcji, nie upowszechniają wzorców pracy. Wysoka konsumpcja jest pokazywana w mediach w oderwaniu od warsztatu pracy. Wobec tego ludzie nie rozumieją, dlaczego inni mają, a oni nie...

Oskarżyciel:

To są mechanizmy, które wytworzył Wiek XX?

Świadek Kapuściński:

Media masowe powstały w Wieku XX.

Oskarżyciel:

Za warunki, w których możliwa jest niesprawiedliwość, jest więc odpowiedzialny Wiek XX?

Świadek Kapuściński:

To jest wynik błędu w myśleniu i konsekwencja różnic interesów. Ludzkość przez dziesiątki tysięcy lat była biedna. Były jakieś wyjątki, ale ludzkość jako ludzkość była biednym rodzajem. Dopiero ostatnie wieki wytworzyły tak liczną warstwę zamożną. Powiększyła się ona do ok. 20 procent rodzaju ludzkiego i na tym stanęło.

Oskarżyciel:

Wiek XX kończymy jako ludzkość bardziej niesprawiedliwa?

Świadek Kapuściński:

Jako ludzkość niesprawiedliwie podzielona - to jest jej główna cecha.

Oskarżyciel:

Dziękuję, nie mam więcej pytań. Oddaję świadka do dyspozycji obrony.

Obrońca mec. Krzysztof Piesiewicz:

Czy naprawdę kiedykolwiek świat był bardziej sprawiedliwy niż dziś?

Świadek Kapuściński:

Skala zjawisk stanowi o zasadniczej różnicy. Ludzkość na początku XIX wieku liczyła zaledwie pół miliarda ludzi. Świat był wtedy również niesprawiedliwy, lecz skala była inna. Nas poraża dzisiaj ogrom, fakt, że nie sposób zaszczepić miliarda ludzi przeciw straszliwym chorobom, które im grożą. Nie mamy takich środków technicznych. Nigdy nie staliśmy wobec porównywalnego ogromu zjawisk, przerastających nie tylko możliwości sprawiedliwego podziału, ale przerastających naszą wyobraźnię.

Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak się żyje w biednych krajach. To są inne cywilizacje, żyjące własnym rytmem. Nie posiadają własnych środków, które pozwoliłyby im przejść na stronę "cywilizacji tworzenia". Tkwią w "cywilizacji przetrwania", monotonnej, takiej samej jak setki lat temu. Niedawno w Ugandzie mieszkałem w chacie, gdzie była kuchnia, która składała się - po prostu - z trzech kamieni. Potem się zastanawiałem: skąd z góry wiedziałem, że to jest właśnie kuchnia? Otóż, wiedziałem to z podręcznika archeologii, w którym pokazano wykopaliska sprzed pięciu czy dziesięciu tysięcy lat. Trzeba sobie wyobrazić życie w świecie, w którym od pięciu albo dziesięciu tysięcy lat nic się nie zmieniło. Wyrwanie ich z tego stanu jest wielkim wyzwaniem dla ludzkości, dla nas wszystkich.

Obrońca:

Czy fakt, że uzmysławiamy sobie te nieszczęścia nie wynika z dobrodziejstw XX Wieku?

Świadek Kapuściński:

Wiek XX jest wiekiem sprzeczności. Jest klasycznym przykładem sytuacji, w której dobro napędza zło i zło napędza dobro. Na tym polega jedno z ważniejszych doświadczeń XX Wieku: wiemy, że nie można oddzielić dobra od zła.

Wynaleziono lekarstwa na choroby, na które dawniej masowo umierano. Antybiotyki, szczepionki przeciw heine­medine, cholerze itd. To są również zdobycze XX Wieku. Ludzie żyją - jak żyją, tak żyją - ale żyją.

Obrońca:

Czy członkowie rodziny ludzkiej w XX Wieku są tak blisko siebie jak nigdy?

Świadek Kapuściński:

I tak, i nie - to znowu typowa dla XX Wieku sprzeczność. Z jednej strony, nastąpiła rewolucja komunikacyjna, która spowodowała - technicznie - zbliżenie się skupisk ludzkich. Trzeba pamiętać, że rodzaj ludzki przez dziesiątki tysięcy lat żył w małych społecznościach. Wykopaliska archeologiczne sprzed 20-30 tysięcy lat pokazują, że ludzkość składała się z małych grup, mniej więcej trzydziestoosobowych, bo tyle osobników mogło się wyżywić w danym środowisku. Ponieważ planetę zarastały nieprzekraczalne lasy, większość ludzi rodziła się, żyła i umierała w przekonaniu, że trzydzieści osób stanowi cały świat. Tak kształtowała się nasza świadomość. Rewolucja elektroniczna, która dokonała się w ostatnich latach, po pierwsze nie obejmuje całej planety, a po drugie zbliżenie, które spowodowała, jest dość powierzchowne. Łącząc się przy pomocy nowej techniki, widzimy, że nie mamy sobie wiele do powiedzenia. Nie komunikujemy się kulturowo i to jest też wielki problem, bo równocześnie jesteśmy skazani na życie w wielokulturowym świecie.

Pierwszy kontakt kulturowy jest kontaktem niechęci. Pierwszy odruch ludzki w zetknięciu z obcym jest zawsze wrogi. Jeżeli struktury - na przykład - polityczne utrwalą ten odruch w formie nacjonalizmu, to nabiera on cech trwałego stereotypu.

Niedawno wróciłem z Indii. Ludność Indii przekroczyła miliard mieszkańców. Jeździłem po kraju o wysokiej kulturze i myślałem: nikt tutaj nie słyszał o istnieniu Bacha, Mozarta ani Dantego, nikt tu nie zna naszej kultury. My też nic o ich kulturze nie wiemy. Żyjemy w świecie wielokulturowym, bardzo mało o sobie wiedząc.

Obrońca:

Ten dystans się nie zmniejsza?

Świadek Kapuściński:

Błąd propagandy mediów polega na myleniu pojęcia "Europa" czy "świat rozwinięty" ze światem. Wydaje nam się, że jest jak w reklamie: "Cały świat jeździ na nartach Olimp!". Faktycznie na nartach Olimp jeździ ułamek promila ludzkości. Mówimy: cały świat siedzi przy internecie. Tymczasem dostęp do internetu ma dwa procent ludzi na świecie. Taka jest rzeczywistość!

Obrońca:

Czy świadek pamięta, by kiedykolwiek istniał tak ogromny wysiłek niesienia pomocy potrzebującym?

Świadek Kapuściński:

Ten wysiłek raczej się zmniejsza, niż zwiększa. Istnieje dziś w szczątkowej formie. Kiedy w latach 60. następował proces wyzwolenia kolonialnego, ONZ podjęła uchwałę stanowiącą, że kraje rozwinięte będą przeznaczać jeden procent dochodu narodowego brutto na pomoc dla krajów Trzeciego Świata. Dzisiaj, po prawie 40 latach, ten wkład w najbardziej ofiarnych krajach dochodzi do 0,17 procenta.

Obrońca:

Mamy więc świadomość dysproporcji w bogactwie i biedzie, obżarstwie i głodzie. Czy ogromny rozwój techniczny, postęp gospodarczy fragmentu ludzkości nie jest jednak osiągnięciem? Czy gdyby nie on, pytalibyśmy dziś w ogóle o szanse dla biednych?

Świadek Kapuściński:

Brakuje instytucji, brakuje mechanizmów sprawiedliwego podziału dóbr ziemskich. ONZ nie spełnia tej roli. Jest dużo ofiarności indywidualnej: są Lekarze Bez Granic, organizacje humanitarne i pozarządowe, ale zakres ich działań i możliwości dotyczy bardzo niewielkiego wycinka potrzeb. Trzeba też pamiętać, że pomoc ma dwie strony: doraźnie pomaga, ale równocześnie powoduje, że ludzie odchodzą ze wsi do miast, bo tylko tam dociera międzynarodowa pomoc. Na ich obrzeżach tworzą się gigantyczne obozy uchodźców, którzy żyją już tylko dzięki pomocy. Nigdy nie wrócą do siebie. Wsi, które opuścili, już nie ma, wszystkie systemy kanalizacji są zawalone, bydło wymarło... W dodatku są to często tereny, gdzie toczy się jakaś wojna domowa. Uchodźstwo staje się dla nich jedyną dostępną formą życia. W momencie, kiedy pomoc ustanie, ci ludzie zginą. Co jest zresztą częstym przypadkiem.

Obrońca:

Czy to, co Wiek XX osiągnął w technice, w gospodarce, może przyczynić się do rozwiązania cierpień?

Świadek Kapuściński:

Musi. Ale struktura rozdziału bogactw jest taka, że bardzo trudno coś radykalnie zmienić.

Obrońca:

Dziękuję świadkowi. Nie mam więcej pytań.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (05/2007)