Stypendia zamiast zasiłków

Jedna trzecia polskiego społeczeństwa powinna być objęta ponownym kształceniem, aby mieć szansę nadążyć za rozwojem - pisze w GAZECIE WYBORCZEJ (1.09.) prof. Wojciech Cellary, redaktor naukowy raportu “Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego".

W czekającym nas społeczeństwie informacyjnym główną wartością - tak kulturową, jak gospodarczą - będzie wiedza. Stanie się ona towarem także na rynku pracy. Gwałtowny postęp naukowo-techniczny, coraz to nowe produkty i usługi oferowane konsumentom oraz metody działania przedsiębiorstw będą stawiać pracownikom ciągle nowe wymagania. Ci muszą nadążać z podnoszeniem kwalifikacji, a co pewien czas się przekwalifikować. Kto nie sprosta wymaganiom, ryzykuje utratę pracy. Konsekwencją może być społeczne wykluczenie siebie i swojej rodziny - największe zagrożenie, jakie niesie transformacja do społeczeństwa informacyjnego.

Przyczyną wykluczenia jest podział społeczeństwa na tych, którzy mają dostęp do technik cyfrowych, i tych, którzy go nie mają. Problem dotyczy jednostek, grup zawodowych, całych krajów. Mechanizm jest następujący: nie nadążający za rozwojem, nie pojmują stawianych im wymagań (m.in. na rynku pracy), zjawisk gospodarczych, sposobu funkcjonowania państwa, a także własnych praw i możliwości. Zaczynają uznawać się za ludzi gorszej kategorii, rządzić własnymi prawami i żyć własnym życiem. Izolacja jest równoznaczna z wykluczeniem z aktywnej części społeczeństwa, która ucieka do przodu, stale powiększając dystans. Na dalszą metę wykluczenie może stać się dziedziczne, już na starcie odbierając szanse dzieciom wykluczonych. Skutkiem może być rozpad więzi społecznych. W globalizującym się świecie człowiek aktywny, wykształcony, mówiący obcymi językami będzie się czuł bliższy koledze na takim samym poziomie intelektualnym z innego kraju niż bezrobotnemu rówieśnikowi z Polski.

Wykluczeni organizują się wprawdzie, by walczyć o swe interesy, lecz ich polityczne reprezentacje nawołują raczej do zahamowania rozwoju, niż do tworzenia wykluczonym możliwości rozwoju. Przejawia się to protestami przeciwko reformom (np. zamykaniu nierentownych zakładów) oraz domaganiem się dopłat w celu utrzymywania nierentowności (np. w rolnictwie). Z kolei ludzie aktywni odwracają się od polityki i przenoszą ambicje na działalność zawodową. Pytają jednak: pracujemy z poświęceniem, a ogromną część naszych pieniędzy państwo zabiera nam w podatkach i daje wykluczonym za nicnierobienie. Faktycznie: wyniki pracy ludzi i firm ze społeczeństwa informacyjnego są w Polsce zawłaszczane przez schyłkowe sektory społeczeństwa industrialnego. Klasa polityczna dotuje nierentowne sektory, unikając reform. Pieniądze na dotacje zabiera z sektorów rentownych, hamując ich rozwój, a tym samym rozwój całej gospodarki i społeczeństwa. Dotowane sektory nigdy nie mają dość i wyrywają ze wspólnego dorobku kolejne pieniądze, zadłużając się i licząc - często słusznie - na umorzenie długu.

O skali tych procesów świadczy porównanie 22 mld zł, na które są dziś zadłużone same kopalnie, z nakładami z budżetu państwa na komputeryzację szkół (393 mln zł w l. 1998-2003). Nakłady na komputery w szkołach stanowią niecałe 2 proc. zadłużenia kopalni i ułamek procenta łącznych nakładów z budżetu państwa (dotacji i oddłużeń) dla wszystkich schyłkowych sektorów gospodarki (przemysłu ciężkiego, rolnictwa itp.). Rząd zapowiedział zresztą kolejne dofinansowanie kopalń kwotą równą wieloletnim nakładom na komputery w szkołach.

Paradoksalnie im więcej pieniędzy przeznaczamy na zasiłki dla grup społecznie wykluczonych, tym bardziej pogłębiamy wykluczenie. Aby wydobyć się z wykluczenia, wykluczeni potrzebują rozwoju, a ten może im zapewnić tylko edukacja. Hasło polityki społecznej w walce z bezrobociem i wykluczeniem winno brzmieć: stypendia zamiast zasiłków. Ta reguła musi być bezwzględnie stosowana do ludzi młodych, a elastycznie do starszych. Niebezpieczeństwo wykluczenia jest bowiem szczególnie dotkliwe dla osób w średnim wieku, które ponoszą odpowiedzialność za rozwój swej rodziny, a równocześnie mają naturalnie zmniejszoną zdolność do adaptacji do nowych warunków, akceptacji zmian, m.in. zawodu. Dzisiaj nauka tylko za młodu (nawet do uzyskania dyplomu magistra) nie wystarczy do zapewnienia sobie pracy do emerytury. Zegarmistrz, który dawniej był mechanikiem precyzyjnym, dzisiaj musi być też elektronikiem. Fotograf musi być specjalistą od cyfrowej obróbki obrazów. Przestała być aktualna zasada dzisiejszego systemu edukacji: że uczę się przez 20 lat, a przez następne 40 korzystam z nabytej wiedzy.

Tymczasem w Polsce tradycyjnym kształceniem (od przedszkola po studia wyższe) objęte są roczniki od 6 do 24 lat. Jest to 11,2 mln osób, czyli 29 proc. populacji. Można założyć, że ludzie w wieku od 25 do 34 lat (5,4 mln osób, czyli 14 proc. populacji) są wykształceni adekwatnie do obecnych potrzeb. Pozostaje 11,4 mln osób - czyli prawie jedna trzecia społeczeństwa - w wieku 35-54 lat. Spośród nich jak najwięcej powinno być objętych ponownym kształceniem, by nadążyć za rozwojem. Kształcących się dorosłych jest jedynie 0,4 mln.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2003