Standardy i symbole

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie przekreślił reformy sieci sądów, zarządzonej przez ministra sprawiedliwości.

01.04.2013

Czyta się kilka minut

Bój o powrót starej struktury wcale się nie skończył, lecz Gowin zyskał punkt – także w rozgrywce z premierem. Tuskowi ubył argument, którym mógłby się posłużyć, gdyby chciał się pozbyć ministra, którego pozycję i postawę odbiera jako zagrożenie dla swojego przywództwa. Sprawa jest jednak poważniejsza niż ambicjonalno-frakcyjne podchody.

W sporze o sieć sądów rejonowych można zobaczyć, jak daleki od jednoznaczności jest problem usług publicznych poza większymi miastami. Instytucje państwa nie są tylko realizatorami swoich zasadniczych zadań. Oczywiście policja łapie złodziei, szkoła uczy dzieci, zaś sądy rozstrzygają spory obywateli. Jednak są one także podstawowymi symbolami cywilizacyjnymi – tworzą przestrzeń publiczną. Tworzą też cywilizację całkiem materialnie – zapewniają miejsca pracy dla osób wykształconych. I nadają prestiż, który w rozproszonej sieci osadniczej jest dobrem deficytowym. Budują tym samym tożsamość. Człowiek jest stworzeniem o silnym instynkcie terytorialnym. Każdy z nas ma w głowie mapę, która dzieli glob na kolejne kręgi, rozdzielające nasze tożsamości.

Wedle zapewnień ministra reforma nie zmienia niczego, jeśli chodzi o zadania sądów – nikt z jej powodu nie będzie musiał jechać na rozprawę dalej niż do tej pory. Lecz opór w tej sprawie to nie tylko nieporozumienie. Nie usunie go też twierdzenie, że wynika wyłącznie z troski o zachowanie kilku prezesowskich stołków. „Racjonalizacja” innych sieci instytucji publicznych – poczty, szkół czy posterunków policji – zawsze dotąd wyglądała tak samo. Była likwidacją placówek najbardziej oddalonych od centrów decyzyjnych. Może to i ekonomiczne z punktu widzenia danej organizacji, sprowadza się jednak do działań, które w mniejszych miejscowościach odbierane są jako ich degradacja. Jeśli państwo wycofuje się z mniejszych miejscowości – choćby symbolicznie – to oddala się od ich mieszkańców. Jak chce zachować ich lojalność? Czy ma coś do zaproponowania oprócz przypomnienia, że „ostatni gasi światło”?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2013