Słońce w pełni chwały

Falujące zboża, łąki, ścierniska, poskręcane drzewa oliwne - van Gogh niezmordowanie szukał krajobrazu, który wyzwoliłby w nim energię twórczą. Czasem musiał mu wystarczyć postny widok ogrodu szpitala dla obłąkanych.

05.05.2009

Czyta się kilka minut

Krytyk Robert Hughes z okazji niedawnej retrospektywy Francisa Bacona zauważył, że kiedy obrazy malarza osiągają astronomiczne ceny, publiczność staje się ślepa na jego dzieło. Ekscytuje się aukcyjnymi rekordami, natomiast samych obrazów naprawdę ani nie ogląda, ani nie analizuje. Podobnie rzecz ma się z biografią twórcy - tragiczna, skandalizująca, obrosła mitami może przyćmić dokonania malarskie. Podsycana przez kulturę masową legenda van Gogha, malarza przeklętego, odrzuconego przez społeczeństwo nędzarza i szaleńca, a dziś sprzedającego się - proszę! - za miliony dolarów, także miała podobny skutek: przysłoniła jego malarstwo. Wystawy, takie jak ta w Bazylei, sprowadzają widownię na ścieżkę normalności, każą ponownie przyjrzeć się obrazom.

Dlaczego tylko pejzaż? Krajobrazy miejsc, w których żył, miały zawsze fundamentalny wpływ na malarstwo van Gogha. Z całych sił, na swój własny sposób próbował nawiązać dialog z naturą. Przypominał w tym impresjonistów. Podobnie jak oni, gonił za światłem i kolorem, nie próbował jednak utrwalać przemijających, ulotnych nastrojów. Uważał to za niewystarczające. Domagał się silnej ekspresji, chciał "wyrażać", nie tylko "przedstawiać". Jednak do końca życia, podobnie jak Monet czy Sisley, malował w plenerze. Nawet jeśli musiał znosić morderczy upał i nadzór strażnika zakładu dla nerwowo chorych.

Pod światłem Północy

Wystawa "Vincent van Gogh - między niebem i ziemią. Pejzaże" - jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych tej wiosny w Europie - gromadzi 70 prac artysty, zarówno sławnych, jak i tych mniej znanych, uzyskanych po długich pertraktacjach z prywatnymi kolekcjonerami. Większość płócien pochodzi z muzeów europejskich i amerykańskich, kilka z Izraela i Japonii. Obrazom van Gogha towarzyszy 40, prezentowanych oddzielnie, pejzaży jego współczesnych. Monet, Pissarro, Degas, Cézanne, Renoir, Gauguin - perły znakomitej kolekcji Kunstmuseum w Bazylei.

Pejzaże Holendra pokazano w porządku chronologicznym. Tytuły kolejnych części wystawy to pięć miejsc na mapie, pięć etapów życia malarza: Neunen, Paryż, Arles, Saint-

-Rémy i Auvers. Północ, Południe i ponownie, krótko przed samobójczą śmiercią, powrót na Północ.

Kariera malarska van Gogha - jeśli słowo "kariera" jest w ogóle na miejscu w przypadku artysty, któremu udało się sprzedać w życiu tylko jeden obraz - trwała niespełna 10 lat. Pierwsze pejzaże powstały w rodzinnych stronach, w holenderskiej Brabancji. W Neunen malował znajome widoki: brzozy, topole, wiatraki, ubogie chaty, chłopów pracujących w polu, kościół protestancki, w którym jego ojciec, pastor Theodorus van Gogh, sprawował opiekę nad szczupłą gromadką wiernych (okolica była głównie katolicka). Tonacja tych pierwszych płócien jest posępna. Barwy zgrzebne i brudne. Obrazy przedstawiające plebanię, wieżę starego kościoła czy "Młyn wodny w Gennep" toną w szarościach lub w sosie ciemnozielonym. Można to tłumaczyć wpływem wielkich mistrzów holenderskich czy tzw. szkoły haskiej, ale nie wyłącznie. "Mroczna tonacja obrazów z Neunen stanowiła świadomy wybór, odpowiadała jego naturze - pisze Wojciech Karpiński w "Fajce van Gogha". - Tak widział rzeczywistość pod światłem Północy, taki był jego świat wewnętrzny".

Paryż miał nieco rozjaśnić paletę malarza. Van Gogh znalazł się nad Sekwaną w 1886 r., wziął tu pośpieszne lekcje impresjonizmu

i puentylizmu, ale wkrótce zaczął szukać własnej drogi. Dwa lata spędzone w metropolii nie zaowocowały wieloma pejzażami samego Paryża. Jest szary "Widok z Montmartre", są "Dachy Paryża" czy "Widok z pokoju Vincenta przy rue Lepic". I niewiele więcej. Bardziej pociągały go przedmieścia, wiejskie okolice Paryża. Maluje popularną restaurację "Moulin de la Galette", uwiecznioną wcześniej przez Renoira. Pokazuje efektowny styk krajobrazu rustykalnego z przemysłowym: "Fabryki w Asni?res widziane z Quai de Clichy". Na pierwszym planie falujące zboże - plamki żółci i zieleni, na drugim - kominy po horyzont i jaskrawo czerwone dachy fabryczne (żegnajcie bure sosy Neunen!). Kilkakrotnie maluje jasną, oplecioną dzikim winem restaurację "Siréne" w Asni?res, tamże most na Sekwanie, po którym jedzie pociąg wypuszczający kłęby czarnego dymu.

Olśniewająca kula

Życie w wielkim mieście nuży van Gogha. Wyjeżdża na południe Francji, do Arles, choć jego prawdziwym marzeniem była Japonia. Już w Paryżu zgromadził kolekcję XVIII-wiecznych drzeworytów japońskich, zafascynowany ich innością i egzotyką. Tworzył wariacje dzieł Utagawy Hiroshige, m.in. "Kwitnącą śliwę" z "chińsko-japońskimi" napisami. "Kilka razy w Muzeum van Gogha w Amsterdamie - wspomina Karpiński - widziałem wycieczki Japończyków reagujące śmiechem na te kaligraficzne fantazje. Ale obrazy są wspaniałe".

Prowansja staje się osobistą Japonią van Gogha. "Od Taraskonu do Alp krajobraz jest płaski - pisał do brata w lutym 1888 r. - Zauważyłem wspaniałe czerwone tereny z winnicami na tle gór o najdelikatniejszych liliowych barwach. Pejzaże w śniegu, z białymi szczytami na tle nieba równie świetlistego jak śnieg, były jak zimowe pejzaże malowane przez Japończyków".

Wiosną zacznie malować serię "radosnych prowansalskich sadów". Pod wpływem sztuki japońskiej powstają m.in. "Kwitnące drzewa morelowe", delikatne, zwięzłe i proste jak haiku, a także "Sad ogrodzony cyprysami".

Cyprysy, których wcześniej nie znał, pociągają swoją egzotyką: "Piękne jak egipski obelisk wysepki czerni w słonecznym krajobrazie". Zaczyna je z pasją malować. Najsłynniejsze "Cyprysy" - spiralne, wibrujące, strzelające ku niebu - powstały już po ciężkim załamaniu nerwowym artysty, w zakładzie zamkniętym w Saint-Rémy. Wyprawa po słońce Południa zakończyła się katastrofalnie.

Krzysztof Rutkowski w "Pasażu z obciętym uchem" cytuje Georges'a Bataille'a twierdzącego, że van Gogh utrzymywał ze słońcem "stosunki przeraźliwe" (les rapports bouleversants). Malował "słońce w pełni chwały" zawzięcie i obsesyjnie. Do czasu. W pewnej chwili olśniewająca kula definitywnie znika z jego obrazów.

Pogrążający się coraz bardziej w chorobie, van Gogh zaczyna tęsknić za krajobrazami dzieciństwa, za mgłą i szarym niebem Północy. Wraca więc na Północ - nie w rodzinne strony, ale do Auvers niedaleko Paryża. Tę spokojną wioskę wcześniej upodobali sobie starsi od niego malarze: Daubigny, Pissarro i Cézanne. Tu w ciągu ostatnich 70 dni życia w gorączkowym napięciu tworzy ponad 70 obrazów, w ogromnej większości pejzaży. Są wśród nich płótna, które nie znalazły się na bazylejskiej wystawie: groźny pod ciemnym kobaltowym niebem "Kościół w Auvers" i jeszcze groźniejsze "Pole pszeniczne z krukami" - z czarnymi ptaszyskami krążącymi w pustym, bezludnym krajobrazie. Obrazy odczytywane jako znak przeznaczenia, zapowiedź pożegnania ze światem.

***

Ale maluje też do ostatniej chwili rzeczy utrzymane w innym, pogodniejszym nastroju: łódki nad rzeką Oise, chłopskie chaty pokryte strzechą, stada krów, maki w zbożu. A przede wszystkim przepiękny, wyciszony "Ogród Daubigny'ego". Dzieła ostatnie van Gogha nie są tylko krzykiem buntu i rozpaczy. Obrazy z Auvers, według jego własnych słów, nawet w nieszczęściu zachowują spokój.

VINCENT VAN GOGH - MIĘDZY NIEBEM I ZIEMIĄ. PEJZAŻE, Kunstmuseum w Bazylei, wystawa czynna

od 26 kwietnia do 27 września 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2009