Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Informację o niespodziewanej "niedyspozycji", która nie pozwoliła mu pojechać na szczyt weimarski, prezydent polecił przekazać rzecznikowi. Jednocześnie dementując, że odmowa ma przyczyny polityczne. Jednak w dyplomacji bywają dementi, które brzmią jak potwierdzenie. Wydaje się, że to właśnie takim przypadek.
Powstało mianowicie podejrzenie, że Kaczyńskiego zezłościł krytyczno-satyryczny artykuł w lewicowym berlińskim "Tageszeitung". W nienajlepszym tekście pt. "Polski nowy kartofel" został on wyśmiany z kabaretową przesadą. Padły przy tym wobec Kaczyńskich zarzuty po części znane także z polskiej prasy.
Satyra w niewiele znaczącej niemieckiej gazecie wywołała zupełnie nieodpowiednią reakcję szefa państwa. Rzecznik prezydenta zawiadamiał, że ten "niesamowicie się zezłościł" "obraźliwym" tekstem. Oczekuje się reakcji w Niemczech: "Ktoś powinien zdystansować się od tego tekstu". Podobnie wypowiadali się premier Kazimierz Marcinkiewicz i minister spraw zagranicznych Anna Fotyga. Ale kto powinien się zdystansować? Może rząd albo zjednoczona, przyjazna Polsce niemiecka inteligencja? Bardzo przypomina to czas komunistów, którzy nie potrafili zrozumieć, że w demokracji prasa jest niezależna od rządu.
I więcej: w ten sposób eurosceptyk Kaczyński coraz wyraźniej prowadzi Polskę ku międzynarodowej izolacji. Odbiera sobie szansę głosu przy ważnych przemianach w Europie. To być może przypadek, że francuski prezydent Jacques Chirac dokładnie w dniu niedoszłego spotkania w Weimarze zaprosił do Paryża prezydenta Rosji Władimira Putina i kanclerz Merkel. Ale Polska Kaczyńskiego znów prawdopodobnie poczuje się pominięta przez "oś Paryż - Berlin - Moskwa".