Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przeciwnie niż pani Józefa Hennelowa, rozumiem i popieram stanowisko poważnych i godnych szacunku ludzi, którzy podpisali list otwarty w obronie akcji „Niech nas zobaczą”.
Przypomnę historię sprzed kilku lat. W Białymstoku zawiązała się grupa obywatelska, która postanowiła walczyć z pornografią prezentowaną na witrynach kiosków z gazetami. Bojówki aktywistów odwiedzały kioski i przeprowadzały agitację. Akcja była udana, gdyż duża jest siła przekonywania młodych, wysportowanych tropicieli niemoralności wobec kioskarek, często starszych lub niepełnosprawnych. Wobec powodzenia pierwszej akcji, wkrótce przeprowadzono drugą. Rozdawano listy tytułów czasopism, które nie powinny się pojawiać w kioskach. Obok pism specjalizujących się w prezentowaniu zdjęć nagich pań i panów, na liście znalazł się ,,TP” i „Gazeta Wyborcza”. Organizatorzy akcji „Niech nas zobaczą” starali się dotrzeć do opinii publicznej ,,z pełnym lekceważeniem faktu, że nie każdy sobie tego życzy”. Wyżej opisana historia świadczy, że nie każdy życzy sobie oglądania ,,TP”, choćby na wystawie kiosku.
Autorzy listu-protestu, których nie rozumie pani Hennelowa, występowali w obronie naszych interesów. Bronili miejsca pracy felietonistki „TP” (chyba do niego przywykła?) oraz bronili mojego prawa do czytania ,,TP”. Też przywykłem.
PIOTR LINDNER (Łódź)